Brejzowie przed komisją dot. Pegasusa o Gmyzie. Dziennikarz rozważa sprawę sądową
Przed komisją Brejza pokazywał screeny z "Wiadomości" TVP 1 z 2019 roku (fot. Jakub Kamiński/East News)
Nadzwyczajna senacka komisja ds. inwigilacji Pegasusem wysłuchuje Krzysztofa Brejzę, senatora KO, który miał być szpiegowany z wykorzystaniem tego narzędzia. Brejza i jego żona podtrzymali, że Cezary Gmyz miał dostęp do informacji z Pegasusa. Korespondent TVP w Berlinie nie wyklucza pozwania ich do sądu.
Przed komisją Brejza pokazywał screeny z "Wiadomości" TVP 1 z 2019 roku. Jak wyjaśniał, w materiale kilkanaście jego SMS-ów zostało złożonych w jedną sklejkę. "Treść, której nie miałem w telefonie, znajdowała się na paskach TVP, także »Wiadomości«" -tłumaczył.
Brejza pokazywał SMS na temat umówionej wizyty na myjni. "Wyszło, że ja załatwiam lewe telefony, uczestniczę w jakiejś grupie zajmującej się terroryzmem" - mówił. I dodawał: - "A sprawa jest banalna - moja asystentka załatwiła mi wizytę na myjni" - podkreślał poseł. Z kolei jego żona Dorota powiedziała, że razem z mężem pozostają w sporach sądowych z TVP, jak i poszczególnymi pracownikami Telewizji Polskiej. Chodzi o naruszenie dóbr osobistych.
Jak wyjaśniała Dorota Brejza, TVP sama podawała, że publikowane przez nią materiały pochodzą ze śledztwa. "A zatem są to materiały operacyjne pozyskane nielegalnie przy pomocy Pegasusa" - stwierdziła.
Komisja zapytała też o Cezarego Gmyza, obecnie korespondenta TVP w Berlinie. Dorota Brejza tłumaczyła, że Gmyz w październiku 2019 roku wykazywał wiedzę w sprawie konkretnych połączeń, które wykonywał jej mąż. "Wtedy nie wiedzieliśmy, że jesteśmy inwigilowani" - podkreśliła. Sprawa sądowa z Cezarym Gmyzem toczyła się w trybie wyborczym.
– Brejzowie opowiadają o tym, że miałem dostęp do nielegalnych informacji już od jakiegoś czasu. Mówili o tym w wywiadzie do »Newsweeka« i »Wyborczej« – mówi Press.pl Cezary Gmyz, korespondent TVP w Berlinie. Przyznaje, że nie śledzi wysłuchań komisji senackiej, bo jest w pracy. – Twierdzenie, że pozyskałem informacje z Pegasusa jest śmieszne. Do tej sprawy nie trzeba było pozyskiwać żadnych informacji z Pegasusa - komentuje.
Gmyz przypomina, że sprawa dot. procesu, który był przeprowadzony w trybie wyborczym. – To tragiczny tryb dla dziennikarza. Nie przesłuchano wtedy ani jednego świadka, o którego wnioskowałem, bo proces musiał się rozstrzygnąć w 24 godz. Państwo Brejzowie teraz triumfują, bo w tym skandalicznym trybie rzeczywiście z nimi przegrałem proces – mówi Gmyz. – Na tamtym etapie wiedzą powszechną było, że Brejzowie utrzymują kontakt z Mariuszem Kozakiem-Zagozdą, czyli człowiekiem odpowiedzialnym za SokZBuraka - ocenia.
Korespondent TVP nie spodziewa się, żeby miałby zostać wezwany przed komisję. - Komisja senacka nie ma uprawnień śledczych, więc nie może mnie wzywać w żadnym trybie, a próba wezwania mnie, żebym zeznawał na okoliczność swoich źródeł informacji byłaby naruszeniem tajemnicy dziennikarskiej – zaznacza Cezary Gmyz.
Na pytanie, czy w związku publicznymi zarzutami Brejzów o wykorzystanie informacji zdobytych za pomocą nielegalnej inwigilacji, rozważa ich pozwanie, odpowiada: - Muszę to skonsultować z prawnikiem.
(MNIE, MAT, BAE, 19.01.2022)