Nowe prawo dla mediów przy granicy niekonstytucyjne. Onet: Wciąż będziemy tam jeździć
Nowelizacja ustawy została przegłosowana wczoraj głosami koalicji rządzącej (fot. Pawel Wodzynski/East News)
Sejm głosami koalicji rządzącej uchwalił nową ustawę o ochronie granicy, a prezydent już ją podpisał. Prawo wejdzie w życie dzisiaj, aby zakaz dostępu do granicy nie został przerwany po wygaśnięciu stanu wyjątkowego. Przedstawiciele mediów zapowiadają, że zrobią wszystko, aby obywatele mieli dostęp do prawdziwych informacji z granicy.
Sejm przyjął nowelizację o ustawy ochronie granicy państwowej 30 listopada. Pozwala ona rządowi przedłużyć ograniczenia wprowadzone 2 września, kiedy teren przy granicy objęto stanem wyjątkowym. Początkowo ustanowiono go na miesiąc, aby następnie przedłużyć o 60 dni. Według konstytucji nie było możliwości ponownego przedłużenia. PiS postanowił więc znowelizować ustawę, która pozwoli na dalsze ograniczanie dostępu dziennikarzy na pogranicze. Projekt zakłada, że minister spraw wewnętrznych może wprowadzić zakaz przebywania na terenie przygranicznym w dowolnym momencie, nie określono w nim również limitu czasowego dotyczącego zakazów. Ustawa stwierdza też, że to lokalni komendanci Straży Granicznej będą decydować, czy i na jak długo wpuścić dziennikarzy na teren objęty zakazem.
26 listopada Senat przyjął nowelizację ustawy z poprawkami, które m.in. wyłączały dziennikarzy z zakazu pobytu w strefie nadgranicznej. Sejm odrzucił jednak wszystkie poprawki izby wyższej.
Prezydent - w niespełna pięć godzin po głosowaniu w Sejmie - podpisał ustawę o ochronie granicy państwowej.
— Patryk Michalski (@patrykmichalski) November 30, 2021
Szef MSWiA na jej podstawie ma zyskać prawo do wydania rozporządzenia ws. nowych obostrzeń. Wcześniej musi się skonsultować z komendantem głównym Straży Granicznej.
Fałszywe gołąbki pokoju
Roman Imielski, zastępca redaktora naczelnego i szef działu krajowego w „Gazecie Wyborczej", określa ustawę mianem "niekonstytucyjnej", ale przyznaje, że nie spodziewał się niczego innego. - PiS wysyłał fałszywe gołąbki pokoju, że chcą jakiejś współpracy z opozycją i szerzej z mediami, ale ten PiS-owski taran szedł i tak swoim torem.
Według dra Piotra Pałki, radcy prawnego i wspólnika Derc Pałka Kancelaria Radców Prawnych, niedopuszczalne jest, aby to komendant straży granicznej decydował o wolności prasy. - Takie rozwiązanie jest sprzeczne z art. 14 i 54 Konstytucji RP, które gwarantują wolność pracy - wyjaśnia. Prawnik zwraca uwagę, że już od jakiegoś czasu dochodzi do absurdalnej sytuacji, w której zagraniczne media nadają z Białorusi, a zgodnie z uchwalonym przepisem komendant SG "jedynie w uzasadnionych przypadkach będzie mógł dopuścić określonych dziennikarzy do przebywania przy granicy od strony polskiej". - Czym będzie się kierował taki komendant? - pyta radca prawny. Podkreśla, że uchwalona ustawa nie precyzuje, co należy rozumieć pod pojęciem "uzasadnionych przypadków".
Pałka: - Czy krytyka ze strony określonych mediów w odniesieniu do działań podejmowanych na granicy może doprowadzić do odmowy udzielenia takiego pozwolenia? Ponadto prawodawca w żadnym miejscu uzasadnienia projektu nie wyjaśnił celu przyznania takich kompetencji komendantowi straży granicznej oraz nie odniósł się do tych "uzasadnionych przypadków", które mają decydować o dopuszczeniu dziennikarzy do terenu przy granicy.
Drzwi otwarte dla mediów prorządowych?
Roman Imielski przyznaje, że jest bardzo ciekawy, jak będzie wyglądało wprowadzenie nowych przepisów. - Znając tę władzę, mam poważne obawy, że dostęp dla wolnych mediów będzie bardzo utrudniony, natomiast media prorządowe i te sympatyzujące z aktualną władzą będą miały drzwi otwarte - konstatuje. Pytany o to, jakie plany ma redakcja "Wyborczej", mówi: - Zrobimy wszystko, aby polscy obywatele mieli dostęp do prawdziwych i rzetelnych informacji z granicy.
Piotr Pałka podkreśla, że sądy, stosując przepisy prawa, powinny uwzględniać bezpośrednie stosowanie zapisów Konstytucji RP. Właśnie takie wnioski sądów powinny być wykorzystywane w ochronie prawnej dla dziennikarzy w przypadku naruszenia przez nich ograniczeń i zakazów.
- Nie ulega wątpliwości, że przyznanie takich kompetencji komendantowi straży granicznej narusza podstawowe standardy konstytucyjne - podsumowuje dr Piotr Pałka.
Węglarczyk: Dziennikarze będą nadal jeździć
- Decyzje polityków nie zwalniają dziennikarzy z pełnienia ich obowiązków - mówi Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onet.pl. Dziennikarz zarazem podkreśla, że to, co się dzieje na granicy, jest bardzo ważnym wydarzeniem dla bezpieczeństwa państwa. - W tym całkowicie zgadzam się rządem - stwierdza, ale dodaje, że z jego punktu widzenia nic się nie zmieniło. - Dziennikarze Onetu jeździli na granicę i będą nadal jeździć.
- Pierwszy raz od 1989 roku mamy do czynienia z prawdziwą cenzurą - mówi. Pytany o podejście Onetu do ustawy i potencjalnych spraw sądowych Węglarczyk stwierdza, że ten temat zostawia prawnikom. - Przypomnę, że nasz dziennikarz został już skazany w sprawie wejścia w strefę stanu wyjątkowego - kończy.
Tym dziennikarzem był Bartłomiej Bublewicz, który razem ze swoim operatorem usłyszał zarzuty dotyczące złamania zasad stanu wyjątkowego. Co ciekawe, rzecznik policji w Białymstoku skontaktował się z Bublewiczem dopiero po wyemitowaniu materiału na Onet.pl. Na komendzie dziennikarzowi i operatorowi kamery policjanci przedstawili dwa zarzuty – przebywania na terenie objętym stanem wyjątkowym i nagrywania infrastruktury granicznej. Dodatkowo operatorowi odebrano karty pamięci do kamery. Obaj musieli zapłacić grzywny.
(KAP, 01.12.2021)