Miasto bajka. Wiele historii Kaliningradu
Paulina Siegień
WYDAWNICTWO CZARNE
WOŁOWIEC 2021
Kaliningrad wydaje się odległy – przecież leży w Rosji – i zwykle, dopiero kiedy zachodni eksperci wojskowi mówią, że obwód kaliningradzki to najbardziej zmilitaryzowany region w Europie, uświadamiamy sobie, że miasto leży mniej niż 50 km od polskiej granicy. Ale Kaliningrad wydaje się daleki także dlatego, że przez dekady – właśnie z powodów wojskowych – był zamknięty, nawet dla zwykłych Rosjan. Trafił do nich po konferencji w Jałcie w 1945 roku, po tym jak Józef Stalin uznał, że krajowi przydałyby się niezamarzające porty na Morzu Bałtyckim. Tak Königsberg, po polsku Królewiec, a raczej to, co z niego zostało po alianckich nalotach dywanowych w 1944 roku, stał się częścią ZSRR. Jedna z bohaterek reportażu „Miasto bajka” wspomina, jak tuż po przyjeździe do miasta jej babcia upadła z zawałem serca: „Ponad dwadzieścia lat po wojnie, a tutaj wszystko wyglądało tak, jakby skończyła się dopiero co”. Paulina Siegień, znawczyni Rosji, która przez kilka lat o obwodzie kaliningradzkim pisała dla „Gazety Wyborczej”, pasjonująco oprowadza po ulicach, po których chodzili Immanuel Kant i Hannah Arendt. „Kaliningradczycy czasem z goryczą mówią, że nikogo z tych, którzy tu trafiają, by to miejsce opisać, nie interesują oni, czyli zwykli ludzie” – pisze autorka, ale jej tych zarzutów nie będą stawiać. Siegień wędruje po Kaliningradzie także z punkrockowcem Denisem, z Olegiem, Michaiłem i Dimą, którym na potrzeby polityki FSB przypięło łatkę separatystów, czy Nadieżdą i Witalijem, którzy do Kaliningradu się przeprowadzili i tu założyli rodzinę. A kiedy reporterka wdrapuje się na dach Domu Sowietów, nieukończonego od dekad Domu Rad, urzeczeni patrzymy z góry na Kaliningrad jej oczami – na miasto bajkę.
(KRY, 09.11.2021)