Potencjał reklamowy Hurkacza po przegranym półfinale Wimbledonu nie spada
Hubert Hurkacz wkrótce będzie miał szansę zaistnieć na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio (screen: YouTube.com/Radio Zet)
Mimo przegrania przez Huberta Hurkacza półfinału Wimbledonu eksperci są zgodni, że najważniejsze mecze kariery dopiero przed nim. Porażka z Włochem Matteo Berrettinim nie popsuje wizerunku wykreowanego po spektakularnym zwycięstwie nad Rogerem Federerem.
Polak awansował na 11. miejsce w rankingu ATP (aż o siedem pozycji). Sukces zwrócił też uwagę branży reklamowej. Ekwiwalent (AVE) Hurkacza podskoczył do 43 mln zł. Eksperci w rozmowach z nami podkreślali, że podstawą dalszego wzrostu będą sukcesy na korcie. Tymczasem Polak po słabej grze przegrał półfinał Wimbledonu w czterech setach z Berrettinim (ósmy w rankingu ATP). Jego występ skrytykowało m.in. francuskie "L'Equipe", pisząc: "w pewnym momencie wyglądał jak strach na wróble". Na osłodę dla fanów, we wtorek w Gdyni najlepszy polski tenisista rozegrał deblowy mecz pokazowy, a następnie singlowy z udziałem Igi Świątek. Imprezę z Gdyni transmitowała TVP 1.
– To, że Hurkacz nie wszedł do finału, niewiele zmienia w kwestii jego potencjału marketingowego. Efektowna wygrana z Federerem, dzięki której wszedł do półfinału turnieju, umożliwiło mu przeskoczenie półkę wyżej w atrakcyjności dla kibiców i marketerów. Osiągnięcie kolejnej półki będzie trudne. To byłoby już finałowe zwycięstwo w turnieju Wielkiego Szlema albo na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, ewentualnie konsekwentny cykl zwycięstw w turniejach rangi ATP 1000 – stwierdza w rozmowie z "Press" Grzegorz Kita, prezes Sport Management Polska.
Zapytany o inne aspekty wizerunku polskiego tenisisty, odpowiada: - Mecz pokazowy z Igą Świątek to miły prezent dla polskich fanów, ale też konsekwentne działanie marketingowe. Jedyne, co nie najlepiej zostało odebrane w Polsce, to ogłoszenie przez sportowca rezydencji podatkowej w Monako. Moment na taką informację był wyjątkowo niefortunny. Taka decyzja niepotrzebnie kłóci się z wizerunkiem "narodowego bohatera" sportowego, na jakiego zaczął wyrastać Hurkacz - stwierdza Kita.
– Po występie w Londynie ma na wyciągnięcie ręki czołową dziesiątkę rankingu ATP. Dał się poznać kibicom tenisa kwietniową wygraną turnieju rangi ATP 1000 w Miami. Głośny występ w turnieju Wielkiego Szlema był następnym krokiem, jaki należało postawić. Co teraz? Został już atak na sam szczyt, czyli wielkoszlemowe zwycięstwo i awans do pierwszej piątki rankingu ATP. W tym roku ważny będzie też turniej olimpijski. Pokazowy mecz Hurkacz-Świątek to atrakcja dla kibiców i promocja dla turnieju WTA w Gdyni. Równolegle rozwijające się kariery Świątek i Hurkacza mogą być dla kibiców jedną z najważniejszych historii dekady w polskim sporcie – zauważa Mateusz Brzeźniak, senior account manager w Arskom Sport Brokers.
(KRY, BKS, 16.07.2021)