Temat: na weekend

Dział: TELEWIZJA

Dodano: Lipiec 09, 2021

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Lex TVN: PiS chce, aby właściciel pozbył się udziałów w stacji

Nie można zmienić koncesji w trakcie jej wykonywania, bo w przeciwnym razie państwo polskie będzie musiało wypłacić wysokie odszkodowania (fot. Paweł Wodzynski/East News)

W ciągu niespełna 24 godzin po publikacji projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji partia rządząca odkryła karty i pokazała, że celem działań jest nacisk na TVN Discovery, właściciela TVN, aby pozbył się udziałów w stacji. TVN oświadcza, że nie podda się presji.

Projekt ustawy o radiofonii i telewizji, przygotowany przez grupę posłów Prawa i Sprawiedliwości, ma regulować przepisy dotyczące wydawania koncesji nadawcom radiowo-telewizyjnym należącym do kapitału zagranicznego. W projekcie czytamy, że koncesja może być udzielona spółkom z zagranicznym kapitałem, jeżeli udział kapitału zagranicznego nie przekracza 49 proc. lub siedziba firmy znajduje się w państwie członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Nie jest też zależna, w rozumieniu Kodeksu spółek handlowych, od osoby zagranicznej, której siedziba znajduje się poza Europejskim Obszarem Gospodarczym.

"Mając na względzie obserwowane w ostatnim czasie zwiększenie zagrożeń dla interesów państwa wynikające z tzw. działań hybrydowych państw trzecich, proponowane zmiany należy uznać za konieczne" - piszą posłowie PiS.

Nie ugniemy się

W odpowiedzi na proponowaną zmianę w ustawie o radiofonii i telewizji zarząd TVN wystosował oświadczenie, w którym czytamy: “W nocy przedstawiono projekt ustawy, którym usiłuje nam się zamknąć usta, a widzów pozbawić prawa do wyboru. Pod pozorem walki z obcą propagandą próbuje się ograniczyć wolność mediów. Nie ugniemy się pod żadnymi naciskami i pozostaniemy niezależni, działając w imieniu naszych widzów”.

- To bardzo groźna i niezrozumiała z perspektywy polskich interesów strategicznych propozycja - komentuje projekt ustawy redaktor naczelny “Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota. - Nawet jeśli to tylko groźba, to nadweręża relacje polsko-amerykańskie. Atak na dwie podstawowe wartości w Ameryce, wolność inwestowania i wolność słowa. Samo stawianie znaku zapytania w kontekście obu wolności pokazuje, że ten rząd kwestionuje sens sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi.

Bix Aliu, charge d'affaires i p.o. ambasador Stanów Zjednoczonych w Warszawie, napisał na Twitterze: "USA z rosnącym niepokojem obserwują procedurę związaną z koncesją TVN oraz nowy projekt ustawy medialnej. TVN od ponad 20 lat jest istotną częścią polskiego krajobrazu medialnego. Wolna prasa ma kluczowe znaczenie dla demokracji".

- Nie widzę powodu, żeby takie ograniczenia wprowadzać. Nie sadzę też, żeby zostały one zaimplementowane w takim kształcie - komentuje Bogusław Kisielewski, prezes Kino Polska.

Stępić krytykę niezależnych

Projekt o zmianie ustawy dotyczy głównie nadawców naziemnych, bo programy satelitarne mogą działać w oparciu o dyrektywę o audiowizualnych usługach medialnych i o koncesję w dowolnym kraju Unii Europejskiej bez jakiegokolwiek nadzoru ze strony KRRiT. Jeśli koncesję satelitarną wyda dowolne państwo Unii Europejskiej, to nadawca podlega pod miejscowe regulacje, ale nadal ma prawo nadawać w każdym kraju Unii.

- Proponowane zapisy uderzają więc przede wszystkim w nadawców naziemnych. W Polsce nie ma innych podmiotów zagranicznych, poza amerykańskimi, które byłyby telewizyjnymi nadawcami naziemnymi - wyjaśnia mec. Karol Laskowski, partner kierujący zespołem prawa własności intelektualnej i nowych technologii w kancelarii Dentons.

Podobnie uważa Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych. - To jest ewidentnie wymierzone w TVN. Nie ma innych podmiotów, które podpadają pod tę ustawę - zaznacza. Zdaniem Brauna projekt ustawy potwierdza, że na gruncie obecnego prawa TVN 24 musi otrzymać koncesję na nadawanie. - Zgłaszając tę nową ustawę, rządzący przyznali, że brak jakichkolwiek przeszkód prawnych dla przedłużenia koncesji TVN 24. Szukali pretekstu, nie znaleźli, więc muszą zmienić prawo - zauważa Braun.

Roman Imielski, wicenaczelny “Gazety Wyborczej”, przekonuje, że projekt ustawy nie jest tylko straszakiem, w przeciwnym razie nie robiłby go Marek Suski, zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego. - Jednak celem tej ustawy nie jest wyeliminowanie Amerykanów z polskiego rynku, tylko zmuszenie ich do podzielenia się udziałami w TVN. Dzięki czemu stacja stałaby się mniej krytyczna wobec władzy - tłumaczy.

Wysokie odszkodowania za zmianę koncesji

Poseł PiS Marek Suski, który jest przedstawicielem wnioskodawców, przekonywał, że proponowana ustawa ma długi okres vacatio legis, "dłuższy niż normalnie". - Jest powiedziane, że przepisy wchodzą po pół roku od wejścia tej ustawy. Mamy jeszcze co najmniej miesiąc Senatu, miesiąc prezydenta, więc myślę, że wszystkie podmioty z udziałem kapitału zagranicznego miały około roku, żeby spełnić wymogi ustawy - zaznaczył.

Juliusz Braun skomentuje, że w perspektywie biznesu to nie jest wcale długi czas, ale krótki. - Jak się nie będą spieszyć to rok, ale jeśli będą, to 30 dni vacatio legis i pół roku na dokończenie przemian. To jak na procesy rynkowe jest bardzo krótko - wylicza Braun. 

- To, co powiedział Suski, jest ewidentnym spełnieniem postulatów, o których od kilku lat mówi Jarosław Kaczyński - “musimy mieć wszystkie media, aby móc kreować rzeczywistość, jaką chcemy” - komentuje też słowa posła Imielski.

- Władza na pewno liczy na to, że wykupi większościowy pakiet w TVN, ale do tego nie musi dojść - mówi prof. UW Tadeusz Kowalski. - Rząd nie może zmusić Discovery, żeby sprzedała swoje udziały spółkom skarbu państwa. To jest suwerenna decyzja właściciela, czy i komu sprzedać udziały, gdyby była taka konieczność. W dodatku gdyby przed upływem koncesji TVN w 2024 roku PiS chciał zmienić prawo, to musi się liczyć z konsekwencjami. Nie można zmienić koncesji w trakcie jej wykonywania, bo w przeciwnym razie państwo polskie będzie musiało wypłacić wysokie odszkodowania. Z tej perspektywy ten projekt jest mało realny.

Politycy i organizacje przeciwko Lex TVN

W sprawie poroponowanego przez PiS projektu, głos zabrały organizacje pozarządowe. Proponowanemu prawu sprzeciwiają się: Rada Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych, Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Press Club Polska, Instytut Zamenhofa, Towarzystwo Dziennikarskie, Rada Przedsiębiorczości

Projektowi nowelizacji sprzeciwiają się też politycy. "Trudno, żebyśmy popierali rozwiązanie, które mogłoby być wykorzystane do jakiegokolwiek ograniczania pluralizmu mediów" - powiedział w Tok FM Jarosław Gowin, którego partia Porozumienie należy do koalicji Zjednoczonej Prawicy.

Również w szeregach PiS pojawiają się głosy krytyczne wobec proponowanch zmian w ustawie o radiofonii i telewizji. W programie "Jeden na Jeden" w TVN24 Jan Maria Jackowski, senator klubu PiS, ocenił, że "jest to projekt niezwykle konfliktogenny" i powiedział, że gdyby ustawa trafiła do Senatu w niezmienionym kształcie, zagłosowałby przeciw. Przeciwni projektowi ustawy są także posłowie: Polskiego Stronnictwa Ludowego, Platformy Obywatelskiej, Polski 2050, Lewicy i Konfederacji.

(BAE, MNIE, 09.07.2021)

Pozostałe tematy weekendowe

Marketing a Hubert Hurkacz
TVP używa atawistycznej propagandy, pokazując Donalda Tuska
Kto się boi Viaplay?
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.