Umowy zlecenia z pełnymi składkami - wydawcy się boją, dziennikarze narzekają
Przedstawiciele branży medialnej z rezerwą podchodzą do planów rządu (fot. PhotoMIX-Company/Pixabay.com)
Zdaniem ekspertów pełne oskładkowanie umów zleceń wpłynie na branżę medialną, ale nie zrewolucjonizuje zasad zatrudnienia w redakcjach.
Pełne oskładkowanie umów zleceń od 1 stycznia przyszłego roku zapowiedział w poniedziałek wicepremier i minister rozwoju Jarosław Gowin. Dodał, że na wyrównanie zleceń i etatów pod względem odprowadzanych składek wskazywała Komisja Europejska podczas negocjacji Krajowego Planu Odbudowy.
Rząd nie zamierza za to wprowadzać zmian w umowach o dzieło. Obecnie osoby z umowami zleceniami mają odprowadzane składki na ubezpieczenie zdrowotne i społeczne, ale nie w pełnym wymiarze jak etatowcy. Z tego powodu pracownicy na zleceniach nie mogą liczyć np. na pełne świadczenie chorobowe.
"Zlecenia zostaną zamienione na umowy o dzieło"
Zapowiedziane przez Gowina zmiany dotkną również nadawców i wydawców, którzy zatrudniają pracowników także na umowach zleceniach. - Zapewne byłoby wspaniale, gdyby branża medialna mogła każdemu zaoferować etat z satysfakcjonującym wynagrodzeniem. Niemniej jest to trudne - mówi "Press" Bogusław Chrabota, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej". Dodaje, że system zleceń i umów o dzieło to "bajpas, który daje życie dużej części branży". - Pełne oskładkowanie tej sfery odbierze najsłabszym szansę pracy i powiększy szarą sferę. Łomot dostaną najsłabsi, nie mam w tej sprawie wątpliwości - wskazuje Chrabota.
- Bardzo bym chciał, żeby właściciele mediów chcieli dać pracownikom etaty, ale spodziewam się, że umowy zlecenia zostaną zamienione na te o dzieło - komentuje Jacek Żakowski, publicysta "Polityki" i kierownik Katedry Dziennikarstwa Collegium Civitas. Jego zdaniem inspekcja pracy działa zbyt opieszale i ma zbyt miękkie narzędzia, aby mogła skutecznie egzekwować takie praktyki. - W TVP ludzie pracują na śmieciówkach, co tam nie ma żadnego uzasadnienia. Z kolei papierowe media są w tragicznej sytuacji i nie mogą sobie pozwolić na kolejne koszty - dodaje Żakowski.
Związkowcy pełni obaw
Adriana Rozwadowska, dziennikarka i przewodnicząca NSZZ "Solidarność" w Agorze i Inforadiu, deklarację Gowina przyjęła z mieszanymi uczuciami. - Z jednej strony nie ma najmniejszego powodu, aby obok siebie, w jednej redakcji, tę samą pracę wykonywały dwie osoby: jedna z widokami na emeryturę, druga bez nich i bez urlopu. W tym sensie oskładkowanie wszystkich umów, na jakich pracujemy, jest dobre. Z drugiej strony, co jest znacznie ważniejsze, to kolejna już próba upodabniania umów zleceń do umów o pracę i łatania dziur - mówi "Press" Rozwadowska.
Przypomina, że pracodawcy zatrudniający na umowach cywilnoprawnych mieli przyzwolenie państwa na oszczędzanie na ubezpieczeniu społecznym pracowników i pracownic. - Ich koszty się nie zwiększą - zaczną po prostu płacić tyle, ile powinni od zawsze. Skończą się za to oszczędności. Jasne, że część mediów, głównie tych "papierowych", jest w ciężkiej kondycji, ale kwestia leży w priorytetach, a bezpieczeństwo socjalne pracowników i pracownic jest jednym z nich - komentuje dziennikarka. Szefowa związkowców w Agorze obawia się, że wzrost kosztów może skutkować okrojeniem zespołów i na pozostałych dziennikarzy zostaną przerzucone bezpłatne nadgodziny.
Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związkowej Alternatywy, przekonuje, że pełne oskładkowanie umów zleceń wpłynie na branżę medialną. - Jednak wydawcom i nadawcom często chodzi o utrzymywanie luźnej więzi z pracownikami - dlatego proponują umowy zlecenia czy o dzieło. Te ostatnie powinny zostać zachowane, ale tylko na sytuacje np. napisania kilku tekstów okazjonalnie do jednego tytułu - mówi "Press" Szumlewicz.
Zdaniem związkowca przedsiębiorcy - nie tylko w branży medialnej - powinni dążyć do likwidacji śmieciowych form zatrudnienia na rzecz etatów. - Do niedawna dochodziło do patologicznych sytuacji, gdy osoby o niskich dochodach bez etatów lub zatrudnione na część etatu płaciły w ramach umów zleceń znacznie wyższe składki niż osoby z pełnymi etatami. Dlatego słowa Gowina są obok głównych problemów pracowników - komentuje Szumlewicz.
Na niekorzystne warunki zatrudnienia w ostatnich miesiącach wskazywali m.in. związkowcy z Agory. W marcu NSZZ "Solidarność" w Agorze i Inforadiu poinformował w newsletterze swoich członków, że zamierza rozpocząć z zarządem Agory rozmowy o podwyżkach dla najmniej zarabiających pracowników. W tym samym miesiącu Związkowa Alternatywa zapowiedziała złożenie wniosków do Państwowej Inspekcji Pracy o kontrole w największych stacjach telewizyjnych w celu sprawdzenia warunków zatrudnienia. Dzień po tej deklaracji Grupa TVN Discovery ogłosiła, że zaproponuje kilkuset swoim pracownikom przejście na etaty.
(PTD, 28.05.2021)