Ziobro chce uchylenia wyroku za pomówienie Durczoka przez dziennikarzy "Wprost"
Przeciwko Kamilowi Durczokowi toczą się też procesy ws. podrobienia podpisów byłej żony i spowodowania kolizji pod wpływem alkoholu (fot. Grzegorz Dyjak)
Prokurator generalny Zbigniew Ziobro chce uchylenia wyroku skazującego byłych dziennikarzy "Wprost" Sylwestra Latkowskiego, Michała Majewskiego, Marcina Dzierżanowskiego i Olgę Wasilewską z art. 212 Kodeksu karnego. Zdaniem sądu na łamach tygodnika pomówili oni Kamila Durczoka o molestowanie seksualne.
Chodzi o dwa głośne teksty z początku 2015 roku, w których opisano przypadki molestowania i mobbingu w redakcji "Faktów" TVN. W lipcu 2019 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał, że dziennikarze pomówili byłego szefa "Faktów" i ukarał ich grzywnami. Latkowski miał zapłacić 8,8 tys. zł, Dzierżanowski – 8 tys. zł, Majewski – 7,2 tys. zł, a Wasilewska – 3 tys. zł. Sąd kazał też zapłacić im nawiązki na rzecz Stowarzyszenia "Po-moc" dla Kobiet i Dzieci im. Marii Niepokalanej. W czerwcu 2020 roku Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał ten wyrok.
Prokurator generalny, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro skierował do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną, wnosząc o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. Według Ziobry dziennikarze "dochowali należytej staranności i rzetelności". Jak podkreśla w komunikacie Prokuratura Krajowa, autorzy "wielokrotnie i na różne sposoby weryfikowali twierdzenia dziennikarki, która miała paść ofiarą molestowania seksualnego" oraz "próbowali zweryfikować informacje u samego zainteresowanego, ale przerwał on telefoniczną rozmowę i nie odpowiedział na wiadomość e-mail".
Po tekstach we "Wprost" TVN powołał wewnętrzną komisję, która ustaliła, że w redakcji "Faktów" dochodziło do przypadków molestowania i mobbingu. Trzem poszkodowanym osobom stacja zaoferowała zadośćuczynienia. TVN po dziewięciu latach, w marcu 2015 roku, rozstał się z Kamilem Durczokiem, szefem "Faktów", formalnie za porozumieniem stron. "Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety. Czym innym jest styl zarządzania. Ja jestem cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy" - mówił potem Durczok w Tok FM.
Niedawno Durczok przyznał się do podrobienia podpisów byłej żony na wekslu i różnych oświadczeniach, ale nie do wyłudzenia kredytu i pożyczki (o co oskarża go prokuratura). Pod koniec stycznia ruszył proces dziennikarza za kolizję, którą w 2019 roku spowodował pod wpływem alkoholu. Sąd ma w tej sprawie ogłosić wyrok 30 marca.
(JSX, 24.03.2021)