Policja użyła gazu wobec fotoreporterów "Wyborczej"
To kolejny raz w ostatnich miesiącach, kiedy pracownicy mediów są poszkodowani podczas protestów (fot. Piotr Molecki/East News)
Fotoreporterzy "Gazety Wyborczej" i Agencji Gazeta Maciej Jaźwiecki oraz Jędrzej Nowicki zostali potraktowani gazem podczas relacjonowania środowych protestów w Warszawie.
W środę w centrum Warszawy protestowali Ogólnopolski Strajk Kobiet, antyfaszyści i przedsiębiorcy. W okolicach ronda Dmowskiego doszło do starć z policją. Funkcjonariusze użyli gazu, potraktowano nim również dziennikarzy i fotoreporterów.
"Fotograf @agencjagazeta @wyborcza dostał gazem podczas relacjonowania protestów na rondzie de Gaulle'a. Na ręku miał opaskę Press, a na szyi legitymację prasową" - napisał na Twitterze Dawid Krawczyk z "GW". Chodzi o Macieja Jaźwieckiego. Krawczyk dodał, że fotograf jest już bezpieczny i pracuje dalej. Stołeczna "GW" napisała, że poszkodowany został także fotoreporter Jędrzej Nowicki, który także miał opaskę i legitymację.
Fotograf @agencjagazeta @wyborcza dostał gazem podczas relacjonowania protestów na rondzie de Gaulle'a. Na ręku mial opaskę Press, a na szyi legitymację prasową. pic.twitter.com/zhmTHFlkRY
— Dawid Krawczyk (@DJKrawczyk) January 20, 2021
Krzysztof Boczek, dziennikarz niezależny, współpracownik m.in. "Press", potwierdza, że pracownicy mediów podczas środowego protestu byli wyraźnie oznaczeni. - Ludzie chodzą w kaskach, kamizelkach i opaskach z napisami "Press". Fotoreporterzy noszą aparaty. Widziałem kilku dziennikarzy, którzy dostali gazem. Ale to nie było celowe. Policja strzelała na oślep, gazem dostało kilku policjantów, w tym oficer, który wydał rozkaz użycia gazu. Gorsza była agresja fizyczna, policja nie szczypała się z dziennikarzami, miałem wrażenie, że są wobec nich bardziej agresywni niż wobec reszty – mówi Boczek.
- Policja odpychała reporterów, nie pozwalała filmować interwencji - mówi Maciej Piasecki z OKO.press, który również dokumentował protest. -Miałem na sobie odblaskową kamizelkę, mikrofon z kostką z logo OKO.press i odblaskowy kask obklejony w kilku miejscach napisami "Press", mimo wszystko dokumentowanie wymagało kłócenia się z policjantami. Liczyli, że uda się odstraszyć taką osobę. Jeśli ktoś nie ma silnego wsparcia redakcji, jest na przykład dziennikarzem obywatelskim albo z małej redakcji, która nie może sobie pozwolić na prawników, policja może zniechęcić do dokumentowania. Mam wrażenie, że policja wykorzystuje każdą sytuację, żeby dziennikarzy przepędzić – dodaje Piasecki.
"Niestety nie zabrakło agresywnego zachowania podczas dzisiejszych protestów. Wobec policjantów użyto gazu, jak również rzucano w nich różnymi przedmiotami. Jeden z policjantów doznał urazu głowy i został zabrany do szpitala. Policjanci zareagowali zdecydowanie, używając środków przymusu bezpośredniego w postaci gazu i siły fizycznej. Podczas działań zatrzymano kilkanaście osób m.in. za naruszenie nietykalności cielesnej policjantów" - napisała na Twitterze warszawska policja.
Niestety nie zabrakło agresywnego zachowania podczas dzisiejszych protestów. Wobec policjantów użyto gazu, jak również rzucano w nich różnymi przedmiotami. Jeden z policjantów doznał urazu głowy i został zabrany do szpitala.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) January 20, 2021
Boczek zaznacza jednak, że to policja używała gazu, a jedyne przedmioty, którymi demonstrujący rzucali w funkcjonariuszy to śnieżki. - Nie widziałem rzucania czymkolwiek innym - podkreśla. Także Piasecki mówi, że nie widział użycia gazu przez protestujących oraz rzucania w policję innymi przedmiotami niż śnieżki.
(JSX, 21.01.2021)