Białoruska milicja raniła dziennikarzy relacjonujących protesty
Media donoszą o brutalności milicji na Białorusi (screen YouTube/The Telegraph)
Redakcja tygodnika "Nasza Niwa" poinformowała, że w nocy z poniedziałku na wtorek białoruskie służby zatrzymały jej redaktora naczelnego Jahora Marcinowicza. Dziennikarka portalu tego samego wydawnictwa Natalia Łubniewska została ranna w nogę podczas relacjonowania protestów na ulicach Mińska.
Jak donosi "Nasza Niwa", dziennikarka serwisu internetowego tego białoruskiego tygodnika Natalia Łubniewska była jedną z pierwszych poszkodowanych podczas zamieszek, które wybuchły w niedzielę po ogłoszeniu zwycięstwa w wyborach prezydenckich Aleksandra Łukaszenki. Zdaniem obserwatorów i opozycji wyniki zostały sfałszowane. Podczas poniedziałkowych protestów jedna z milicyjnych gumowych kul trafiła dziennikarkę w nogę. Została ona odwieziona karetką do szpitala.
Kopanie dziennikarzy i odbieranie kart pamięci ze zdjęciami dokumentującymi brutalność milicji. Tak wygląda dziś sytuacja na #Białoruś @PressRedakcja @wirtualnemedia https://t.co/3nmXJtc3xg
— Krzysztof Zacharuk (@Zacharuk_K) August 11, 2020
Z kolei Jahor Marcinowicz miał w nocy z poniedziałku na wtorek pojechać na stację metra, żeby odebrać stamtąd żonę, dziennikarkę Tut.by, ale zdążył wysłać do niej tylko SMS o treści: "SOS". Potem nie było już z nim kontaktu, co wskazuje, że najprawdopodobniej został zatrzymany.
Według Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy reporterzy stali się celem funkcjonariuszy OMON pacyfikujących protesty. Podczas starć w Mińsku lekko ranny został m.in. reporter "Naszej Niwy" Paweł Dobrowolski, a po wybuchu granatu hukowego ucierpiała fotografka Biełsatu - Tania Kalitonowa. W Brześciu odłamek po wybuchu granatu zranił dziennikarza Tut.by.
(MAC, 12.08.2020)