Magdalena Ogórek: Więcej mnie
Magdalena Ogórek (fot. Piotr Molecki)
Tylko w jednym jest stała: lubi błyszczeć. Magdalena Ogórek dziś broni konserwatywnych wartości i rządów PiS, choć wcześniej była twarzą lewicy. To nie jej wina – po prostu zmieniły się czasy
Tekst ukazał się w magazynie "Press", nr 03-04/2020
Jej zdaniem mogło dojść do tragedii. „Przyszła mi do głowy taka myśl, że przecież kilka dni wcześniej zabito prezydenta Adamowicza i gdyby ktoś miał wówczas nóż, to mogłoby się skończyć źle" – zeznawała 30 stycznia przed warszawskim sądem rejonowym, gdzie toczy się sprawa wniesiona przez policję. „Tłum był wysoko pobudzony, nastrojony wyjątkowo bojowo. Towarzyszyły mi okrzyki i wyzwiska »kłamczucha, TV PiS, PiS to wstyd, wstydź się, jesteś sprzedajna«. Wszystkim tam zależało, żebym widziała kartki, które trzymali. Musiałam ich omijać, bo było ich tyle, że trudno było przejść" – wspominała.
Był 2 lutego 2019 roku, gdy Magdalena Ogórek wyszła z siedziby Telewizji Polskiej przy placu Powstańców Warszawy. Protestujący przyszli tam, bo uważali, że pracownicy TVP, szczując na Pawła Adamowicza, mogli się przyczynić do tego, że 13 stycznia 2019 roku podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku prezydenta tego miasta zaatakował nożownik.
Gdy zobaczyli Magdalenę Ogórek, wykrzyczeli jej gorzkie słowa niemal w twarz.
Jeszcze tego samego wieczoru, tuż przed północą, Ogórek relacjonowała na Twitterze: „Auto oplute, porysowane, obklejone całkowicie naklejkami, wyzwiska, rzucanie się pod koła. Szarpanina i przemoc".
Mariusz Kowalczyk
Pozostałe tematy weekendowe
Kup dostęp poprzez SMS wysyłając treść KOD.PRESS na numer 7355 (koszt 3,69 zł). Otrzymasz kod, który należy wpisać w pierwsze okno poniżej. Na koniec wciśnij "Prześlij". Więcej informacji w regulaminie.
Tu wpisz kod jeśli dostałeś go mailem kupując dostęp w redakcji „Press”. Więcej informacji w regulaminie.