„GW”: Jacek Łęski w imieniu TVP szantażował Tomasza Lisa
Tomasz Lis (z prawej) odebrał telefon od Jacka Łęskiego 15 sierpnia 2018 roku (kolaż: screen: YouTube.com/Tomasz Lis., screen: YouTube.com/TVP Info)
Tomasz Lis, redaktor naczelny „Newsweek Polska”, w sierpniu 2018 roku odebrał telefon od pracownika TVP i usłyszał, że w odpowiedzi na planowany w tygodniku tekst o Jacku Kurskim „TVP zajmie się” jego rodziną i dziećmi - pisze „Gazeta Wyborcza”.
Lis, który o sprawie opowiedział „GW”, twierdzi, że telefon odebrał 15 sierpnia. Dzwonił Jacek Łęski, który w TVP prowadzi m.in. „Alarm” i „Studio Polska”. "Cześć, Jacek Łęski. No co, piszecie artykuł o Jacku Kurskim, no to teraz się nie dziw, TVP zajmie się twoją rodziną i dziećmi” - cytuje Lis i podkreśla: „To był ewidentny szantaż”.
Mariusz Kowalewski, były dziennikarz TVP Info, w wywiadzie dla „Polityki” ujawnił, że w sierpniu 2018 roku TVP wysłało drona, który latał nad domem Lisa w Konstancinie.
TVP „zajmie się w jakimś programie moją rodziną”. O sprawie zawiadomiłem prokuraturę. Ta odmówiła wszczęcia śledztwa. A więc nie tylko grupa hejterów, ale i drony oraz szantaże. Mentalność ubecka, metody ubeckie.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) September 3, 2019
Jacek Łęski napisał na Twitterze: „Zadzwoniła do mnie Agnieszka Kublik z GW pytając dlaczego »szantażowałem T. Lisa, że TVP zajmie się jego żoną i dziećmi«. Odpowiedziałem, że to kompletna bzdura i nie będę o tym rozmawiał. Wyraźnie widać, że komuś nerwy puszczają”.
Zadzwoniła do mnie Agnieszka Kublik z GW pytając dlaczego "szantazowałem T.Lisa, że TVP zajmie się jego żoną i dziećmi".
— Jacek Łęski (@jacekleski) September 4, 2019
Odpowiedziałem, że to kompletna bzdura i nie będę o tym rozmawiał.
Wyraźnie widać, że komuś nerwy puszczają. #kampaniawtoku #GWnafroncie
Tomasz Lis zawiadomił Prokuraturę Rejonową w Warszawie o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci „groźby bezprawnej w trakcie rozmowy telefonicznej”. W listopadzie ub.r. prokuratura okręgowa, do której przekazano sprawę, odmówiła wszczęcia postępowania „wobec braku znamion czynu zabronionego”. Lis zaskarżył decyzję do sądu, a ten w styczniu br. podtrzymał decyzję prokuratury.
(PAZ, 05.09.2019)