„Pustynia i morze. 977 dni w niewoli na somalijskim wybrzeżu piratów”
Michael Scott Moore
Dom Wydawniczy Rebis
Poznań 2019
Wyobraź sobie, że do twojej matki dzwonią w nocy somalijscy piraci i mówią, że jeśli nie prześle im 20 mln dol., jej syn zginie. Albo żądają od niej załatwienia gwarancji bezpieczeństwa od prezydenta USA. Wyobraź sobie, że jest budzona tymi telefonami w środku nocy i ma błyskawicznie podejmować decyzje o dalszym kierunku negocjacji, bo twój kraj nie płaci okupu za swoich obywateli.
Michael Moore i jego matka coś takiego przeżyli. Ten dziennikarz i pisarz z dwoma obywatelstwami – niemieckim i amerykańskim – został porwany w 2012 roku, kilka dni po tym, gdy pojawił się na somalijskim wybrzeżu. Po serii artykułów dla niemieckich gazet o światowym piractwie postanowił napisać o tym książkę. I napisał – ale o prawie tysiącu dni, które spędził w niewoli, ucząc się trudnej sztuki przetrwania. O tych negocjacjach prowadzonych miesiącami jego matka mówiła później: „Jasne, że o mało nie zwariowałam”. Michael Moore też miał prawo zwariować. Straszony, że go zabiją albo sprzedadzą bardziej bezlitosnej bandzie piratów, co kilka nocy przewożony w nowe miejsca, żeby drony, helikoptery i amerykańskie samoloty nie wyśledziły jego miejsca pobytu, to tracił, to zyskiwał nadzieję na uwolnienie. I tak przez prawie trzy lata.
Czego my się możemy z tej historii nauczyć? Że w niewoli najważniejsza jest cierpliwość; że czytanie, a zwłaszcza pisanie ratuje twój mózg od szaleństwa; że wobec oprawców nie należy być zbyt agresywnym, ale też, że przenigdy nie wolno okazać uległości; że trzeba wierzyć w szczęśliwy koniec, nawet jeśli cię biją, a twoich towarzyszy torturują. Jest jeszcze ważniejszy wniosek: przemyśl, co naprawdę pcha cię do pracy w dziennikarstwie. „Zrobiłeś błąd, ludzka rzecz” – to zdanie pirata pojawia się jak mantra w opowieści Moore’a. Dlatego gdy będziesz wybierał temat na swoją książkę, dobrze się zastanów. Może się zdarzyć, że wejdziesz w temat całym sobą.
(CP, 19.07.2019)