Propagandyści dobrej zmiany
Wszyscy są młodzi, a dziennikarskie szlify zdobywali w bardzo różnych mediach, zwłaszcza elektronicznych. Są tu byli stażyści i dziennikarze m.in. oddziałów lokalnych TVP, Superstacji, TV Republika, TVN 24 czy Tok FM. Często pochodzą spoza Warszawy, ale tym, co ich najsilniej łączy, jest oddanie swojej pracy i nazwisk w służbę telewizyjnej propagandy ku chwale partii władzy. Prezentujemy krótkie zestawienie przykładowych manipulacji wybranych dziennikarzy programów informacyjnych Telewizji Polskiej.
Publikujemy tekst, ktory ukazał się w magazynie "Press" nr 03-04/2019
Absolwentka socjologii w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Od lipca do września 2010 roku była asystentką ds. PR w Duńskim Instytucie Technologicznym. Stamtąd przeszła do TVN – cztery miesiące 2011 roku była stażystką w TVN 24 i „Faktach”, potem pracowała w Agencji TVN, gdzie była redaktorką odpowiadającą m.in. za montaż filmów wideo. Do TVP trafiła we wrześniu 2012 roku, jeszcze jako studentka. Była researcherką, nagrywała tzw. setki. Krótko asystowała reporterom: Jackowi Gasińskiemu i Justynie Dobrosz-Oracz. Gdy w 2016 roku szefową „Wiadomości” została Marzena Paczuska, Bugała zaczęła przygotowywać materiały do głównego wydania. Najczęściej dotyczyły bieżącej polityki i od razu wywoływały kontrowersje. W połowie 2017 roku Bugała przeszła do TVP Info – prowadziła program „Nie da się ukryć”, potem została szefową redakcji serwisów TVP Info. 6 lutego 2018 roku odeszła z TVP, dzień później ogłosiła, że została rzeczniczką prasową PKN Orlen, ale po dwóch dniach, wskutek krytycznych komentarzy w mediach, zrezygnowała. Do TVP wróciła po miesiącu. Teraz ma w TVP Info program „W pełnym świetle”.
Jak zidentyfikować wroga
Jej materiały w „Wiadomościach” to pokaz, jak wymyślić i udowodnić każdą tezę, kompilując niemające ze sobą nic wspólnego zdarzenia, wycinki wypowiedzi czy komentarze. O czym by nie robiła materiału, zawsze schodziło na krytykę Donalda Tuska, KOD-u, „Gazety Wyborczej”, liberałów, byłych esbeków...
Przykładowo: 1 sierpnia 2016 roku w materiale (podpisana była też Paulina Olak) „Jak zepsuć wspólne święto” Bugała mówiła, że atmosfera Światowych Dni Młodzieży i wizyta papieża Franciszka w Polsce miały służyć wyciszeniu politycznych sporów, „ale nie wszyscy wytrzymali, bo gdy papież był w Auschwitz, działacze KOD zebrali się pod kancelarią premiera”. Było też o tym, że „spotkanie z KOD-em zamiast z papieżem wybrał były prezydent Lech Wałęsa”. I że o Światowych Dniach Młodzieży „specyficznie pisała też »Gazeta Wyborcza«”.
27 listopada 2016 roku, gdy wicepremier Piotr Gliński przeprosił m.in. Zofię Komorowską i Różę Rzeplińską za krzywdzące słowa w „Wiadomościach” na temat organizacji pozarządowych – Bugała broniła swojego gniazda, dowodząc, że „Wiadomości” pokazywały też dobre przykłady działania organizacji pozarządowych. Po czym przystąpiła do ataku: „są jednak fundacje, gdzie na wynagrodzenia przeznaczane jest ponad 50 proc. rocznych przychodów”. Wymieniła te, w których prezesami są osoby krytykujące rządy PiS, krytykując cele, na jakie wydają pieniądze, m.in. „promowanie społeczeństwa liberalnego”.
W kwietniu 2017 roku w materiale o konferencji „Ochrona praw funkcjonariuszy i żołnierzy w demokratycznym państwie” Bugała podkreślała, że „byli funkcjonariusze SB przyjadą do sejmu na zaproszenie europosłów SLD”. Przypominając protestujących w grudniu 2016 roku na mównicy sejmowej posłów PO i Nowoczesnej, mówiła, że przed sejmem opozycję wspierało wielu byłych funkcjonariuszy służb mundurowych, a w obronie funkcjonariuszy SB stanęli wówczas posłowie PO. „Sojusz opozycji i byłych esbeków skończył się próbą destabilizacji państwa. Nieskuteczną” – perorowała Bugała.
Zaś o jej programach atakujących Donalda Tuska jako sprawcy wszelkiego zła w Polsce zapewne studenci będą kiedyś pisać prace magisterskie .
Najpierw próbowała sił w radiu Meteor – studenckiej rozgłośni przy Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Z radia przeszła do regionalnej telewizji WTK, była stażystką. Na praktyki przyjmował ją szef WTK Roman Wawrzyniak – w 2016 roku został szefem „Teleskopu” w TVP Poznań, niedługo potem trafiła tam też Molska. Została reporterką. Jej pozycja w „Teleskopie” wzrosła, gdy do „Wiadomości” TVP 1 awansował Maciej Sawicki. Molska przejęła po nim tematy polityczne. Oprócz reportera jest też wydawcą „Teleskopu”.
Jak szczuć na środowiska LGBT
Przebiła się do mediów ogólnopolskich jako autorka materiałów o Marszu Równości w Poznaniu z sierpnia 2018 roku. Dała w nich popis mowy nienawiści wobec środowisk LGBT i manipulacji faktami. Twierdziła, że: „poznański Marsz Równości według jego organizatorów miał promować równość, choć głównie promował homoseksualizm”; „według specjalistów u podstaw homoseksualizmu leży zaburzenie tożsamości płciowej, będące dramatem człowieka [twierdzenie nieprawdziwe – przyp. red.], Marsz Równości to swoista promocja takich zaburzeń” – budując na tych kłamstwach fałszywy zarzut, że „mimo to na marszu pojawiły się młode osoby”. Na potwierdzenie zarzutu przytoczyła wypowiedź ks. Dariusza Oko, który, powołując się na „badania na rozwiązłość gejów”, dowodził, że mają oni w życiu średnio 500 partnerów seksualnych.
„Dlatego Marszowi Równości przeciwstawiało się ponad 30 kontrmanifestacji” – mówiła autorka, znowu kłamiąc, bo była jedna. Twierdząc zaś, że poznaniacy nie chcą Marszu Równości, Molska cytowała jedynie anonimowe wpisy z internetu typu „spedalone miasto”, „pedalskie flagi”. Klasyczną manipulacją było oskarżenie, że „ideologiczne przekonania prezydenta są narzucane” – z niepopartymi sugestiami, że ktoś kogoś zastraszał. Także „zastraszana była firma, która wywiesiła baner informujący o skutkach homoseksualizmu” – dowodziła autorka, nie informując, kto zastraszał oraz że sama reklama po prostu obrażała środowiska LGBT (np. tym, że „pederaści” żyją krócej, a geje są częstszymi pedofilami).
Po tym materiale do KRRiT wpłynęło blisko 40 skarg – lecz Rada nie dopatrzyła się w materiałach naruszeń, a Rada Programowa TVP oceniła materiały Molskiej jako „przykry błąd”.
Skończył historię na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Do TVP Poznań przyszedł w 2013 roku, jeszcze na studiach; pracował m.in. jako researcher. Jego kariera nabrała tempa w 2016 roku, gdy szefową oddziału została Agata Ławniczak, była doradczyni wojewody z PiS. Sawicki szybko zdobył jej zaufanie, zaczął przygotowywać poważniejsze materiały do programu informacyjnego „Teleskop”, którego w końcu został wydawcą. Materiały do „Wiadomości” TVP 1 zaczął przygotowywać wiosną 2017 roku, na przełomie lat 2018/2019 dostał stały etat w TVP.
Jak przypisać winę opozycji
Ma na koncie sporo materiałów, które na studiach dziennikarskich mogą być analizowane minuta po minucie jako przykład manipulowania faktami w celu udowodnienia wymyślonej tezy, np. że festiwal Malta w Poznaniu jest „instrumentem w lewicowym eksperymencie społecznym” prowadzonym w mieście pod kierownictwem prezydenta Jacka Jaśkowiaka. Jako reporter „Wiadomości” zasłynął bulwersującym materiałem o mowie nienawiści wyemitowanym 14 stycznia br., po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (podpisany był też Karol Kosidowski). W materiale najpierw rzeczniczka rządu Beata Mazurek mówi, że „wszyscy powinniśmy się zastanowić nad tym, jak wygląda debata publiczna”. Po czym autor wskazuje, że są tacy, „którzy tę straszną tragedię chcą wykorzystać politycznie” – i daje cytaty z wpisów na Twitterze Bogusława Chraboty i Jarosława Kurskiego o tym, że to było polityczne zabójstwo. Następnie informuje, że kondolencje rodzinie Adamowicza złożyli Jarosław Kaczyński, prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki i przedstawiciel Kościoła. I zaczyna szukać winnego mowy nienawiści. „Niestety, także dziś, w obliczu tego dramatu, nie brakuje komentarzy, które w dalszym ciągu podgrzewają emocje” – mówi Sawicki i daje urywek z konferencji Jerzego Owsiaka, wyrwane z kontekstu jego słowa: „to dziki kraj”. Po czym następuje cała sekwencja o tym, że „niestety w przeszłości nie brakowało zbyt mocnych słów” polityków – tu autor daje cytat z Donalda Tuska. Końcówka to już same dowody na to, że w przeszłości egzaminu z solidarności niektórzy politycy nie zdali – i po kolei autor dobiera mocne cytaty z Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego, Grzegorza Schetyny, Bronisława Komorowskiego, Lecha Wałęsy, Jerzego Stępnia, „udowodniając”, że za mowę nienawiści w polityce odpowiada PO. Ostrych wypowiedzi przedstawicieli PiS autor nie zamieszcza.
Ten materiał wzbudził niesmak nawet wśród polityków PiS. Do KRRiT wpłynęło blisko 30 skarg.
Z mediami związany od 2002 roku. Debiutował w studenckim Radiu Żak przy Politechnice Łódzkiej (studiował matematykę). Był reporterem, potem prowadzącym audycje, w końcu redaktorem naczelnym. W 2004 roku został reporterem Tok FM. W rozgłośni pracował przez trzy lata. Potem przez półtora roku pracował w TVN 24 – jako redaktor newsroomu. W 2007 roku trafił do TVN i tam został reporterem „Dzień dobry TVN”. Do Telewizji Polskiej przeszedł pod koniec 2008 roku – jako reporter programu „Cyberświat” i „Minęła 20” w TVP Info. Jego materiały do głównego wydania „Wiadomości” TVP systematycznie zaczęły pojawiać się od 2016 roku.
Jak wzmacniać propagandę rządu
To specjalista od propagandy przedstawiającej w odpowiednim świetle tematy istotne dla obozu dobrej zmiany. Przykładem materiał z 4 stycznia 2018 roku broniący serialu TVP „Korona królów” (podpisana była też Małgorzata Kałużyńska), w którym anonimowi „zwykli ludzie” komentowali, że „bardzo dobrze, że są takie historyczne seriale”, „to już dawno powinno być zrobione”, a eksperci zaskakującej proweniencji przekonywali, że krytyka serialu jest przesadzona. Bo, zdaniem autora, przekaz historyczny TVP za czasów PO był „naprawdę zdumiewający”, gdy np. „główny program informacyjny telewizji publicznej gloryfikował rosyjską armię”. Autor dobijał poprzednie władze TVP przykładem, że za ich czasów emitowano „budzący ogromne kontrowersje” serial „Nasze matki, nasi ojcowie”. I kłamie, że ówczesny prezes TVP Juliusz Braun bronił tego serialu (w rzeczywistości także go krytykował).
Podobnie pełen sugestywnych manipulacji był materiał z 8 sierpnia ub.r. o Przystanku Woodstock, w którym wykorzystano tytuł z „Daily Star”: „Festiwal Woodstock najbardziej obskurnym festiwalem świata” (miał raczej przyciągać internautów do zdjęć nagich uczestników imprezy). Szypszak, pokazując np. festiwalowe śmieci, próbował udowadniać, że impreza w Kostrzynie nad Odrą „budzi kontrowersje także w Polsce”. Inną jego tezą było, że „organizacja festiwalu pozostawia wiele do życzenia” – na co dowodów już nie pokazał.
Materiał o proteście przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej z 23 marca ub.r. Szypszak ustawił pod tezę: „miało być dziesiątki tysięcy, przyszło kilka tysięcy osób” – marsz, w którym uczestniczyło ok. 55 tys. demonstrantów (według warszawskiego ratusza) nazwał „pikietą”. Dyskredytując jej uczestników, informował, że zgromadziła „zwolenników prawa do zabijania dzieci nienarodzonych”.
Studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Studiów nie ukończył. Zanim zaczął pracę w telewizji, próbował sił w polityce. W 2014 roku z listy PiS startował w wyborach na radnego warszawskiego Ursynowa – bezskutecznie. Pisał teksty na portalu wMeritum.pl. Po wyborach uruchomił kanał na You-Tube – PiastTV. Było o nim głośno, gdy podczas kampanii prezydenckiej w 2015 roku podszedł do Bronisława Komorowskiego i powiedział mu, że wraz z dziewczyną udaje się do Norwegii, bo w Polsce nie ma za co żyć – na co Komorowski odpowiedział, że sam jeździł za granicę do pracy. Kossakowski został przyjęty do TVP w 2016 roku. Najpierw jako stażysta i researcher przy programie „Minęła 20”, potem został dziennikarzem portalu Tvp.info.
Jak zdyskredytować protestujących
Gdy w październiku 2017 roku trwał rotacyjny protest głodowy lekarzy rezydentów domagających się m.in. zwiększenia nakładów na służbę zdrowia i podwyżek zarobków Kossakowski w tekście w portalu Tvp.info.pl opisał osoby uczestniczące w głodówce. Już sam tytuł i zdanie: „Wokół osób będących twarzami strajku narosło sporo kontrowersji” były nieprawdziwe – autor nie dał dowodów na „kontrowersje”, które „narosły”, nikt w materiale się do tego nie odniósł.
Zdanie: „Lekarzy wspierają przedstawiciele totalnej opozycji i zwolennicy Komitetu Obrony Demokracji” miało pokazać, że to protest polityczny przeciwko rządom PiS, co też było nieprawdą. Autor jednak podważał cel protestu, pisząc, że jest „rzekomo apolityczny”.
Informacja, że w internecie „krążą zdjęcia”, na których z rezydentami pozują „aktywni zwolennicy KOD” (Krystyna Janda i Krzysztof Materna, wymienił też innych aktorów publicznie krytykujących rząd PiS) – miała nieść przekaz, że protestującym chodzi też o lans.
O „jednej z głównych twarzy protestu” Katarzynie Pikulskiej Kossakowski pisał: „Internauci, przeglądając profile internetowe Katarzyny Pikulskiej, odnaleźli szereg zdjęć z jej zagranicznych wojaży. Okazało się, że to miłośniczka podróży, która regularnie odwiedza egzotyczne zakątki świata” – słowa „odnaleźli” i „okazało się” wskazują, że autor coś nam ujawnia, odkrywa, podczas gdy te zdjęcia każdy mógł zobaczyć na profilu lekarki. Zaś określenia „miłośniczka podróży”, „egzotyczne zakątki świata” wskazują, że gdyby rzeczywiście młoda lekarka mało zarabiała, nie byłoby jej na to stać. To było kolejne kłamstwo – sporo zdjęć z profilu Pikulskiej pochodziło z wyjazdów na misje medyczne, m.in. do Kurdystanu i Tanzanii.
„Drugą gwiazdą tegorocznych protestów zbuntowanych medyków jest Tomasz Rynkiewicz” – pisał dalej autor. „Jak się okazało, Rynkiewicz podobnie do Pikulskiej jest miłośnikiem zagranicznych podróży. Ponadto gustuje w kanapkach z kawiorem i drogich trunkach” – wskazuje autor, kpiąc, że „to wszystko za 9 zł za godzinę pracy”. Autor znowu mijał się z prawdą: lekarz tłumaczył potem, że w Meksyku (portal Tvp.info pokazał stamtąd jego zdjęcia) był na praktykach, a „kawior” na zdjęciach to tapenada, czyli pasta z oliwek.
Z innego głodującego rezydenta Kossakowski kpił, przyznając mu „trzecie miejsce na podium”, zaś „kontrowersyjne” miało być zdjęcie na jego profilu „przedstawiające siedzibę niemieckiego parlamentu”. Zabieg zrobiony pod zwolenników PiS: kto lubi Niemcy, jest wrogiem Polski.
W materiale nie było stanowiska drugiej strony, czyli rezydentów; same „kontrowersje” okazały się kłamstwem. Nawet Komisja Etyki TVP uznała materiał za nieetyczny. Kossakowski na trzy miesiące został zawieszony; w grudniu 2017 roku wrócił do pracy w portalu, w czerwcu 2018 roku nie przedłużono z nim umowy.
Od 2005 roku pracował w Superstacji, był reporterem, robił materiały do serwisów informacyjnych. Realizował różne tematy zlecone przez wydawców. Od ludzi, którzy z nim pracowali, usłyszeliśmy, że ciągnęło go do spraw gospodarczych, miał liberalne, wolnorynkowe poglądy i chętnie o tym opowiadał. Wraz z Moniką Podymą prowadził też program „Finał dnia” – wywiady z politykami, ekspertami i dziennikarzami. W 2011 roku założył lokalną telewizję TV Garwolin – jako redaktor naczelny robił też materiały informacyjne i wywiady z lokalnymi politykami. Do TVP Info trafił przed dobrą zmianą (na Tvp.info są jego artykuły i materiały z 2014 roku).
Jak manipulować liczbami
Wąż przygotował m.in. materiał z 31 marca 2018 roku o premiach (podpisana była też Agnieszka Bagińska), które premier Beata Szydło przyznała swoim ministrom. Najpierw przypomniał afery, prawdziwe i rzekome, z czasów rządów PO i zarzucił, że nie było pieniędzy z „powodu grabieży na ogromną skalę, której nikt nie próbował powstrzymać” – po czym oświadczył: „pieniędzy nie brakowało natomiast na nagrody; w sumie we wszystkich resortach wydano na nie „ponad 600 milionów złotych”. I to porównał z nagrodami przyznanymi przez Szydło „konstytucyjnym ministrom”, które „mają jednak pokrycie w wynikach finansowych spółek skarbu państwa”. Manipulacja polegała na tym, że autor porównał nagrody wypłacone wszystkim pracownikom ministerstw w ciągu kilku lat rządów PO z sumą nagród wypłaconych tylko kilkunastu ministrom i to za wiele krótszy okres.
Materiały Węża charakteryzują się szkalowaniem przeciwników PiS. Jak np. ten z 31 maja ub.r. (podpisany był też Damian Zakrzewski) sugerujący, że kandydat PO i Nowoczesnej na prezydenta Warszawy Rafał Trzaskowski „chce być prezydentem polskiej stolicy, ale troszczy się o powodzenie inwestycji w Berlinie”; albo materiał, że po śmierci prezydenta Adamowicza PiS chce pojednania, lecz opozycja propozycję odrzuciła – na co nie podał dowodu; czy głośny materiał z 9 lutego (podpisana była też Małgorzata Kałużyńska) „Wizja Polski Jana Olszewskiego”. Reporter stwierdził, że „Jan Olszewski był pierwszym celem medialnego linczu zorganizowanego przez elity III RP” – w tym Tomasza Lisa i Moniki Olejnik, a „negatywni bohaterowie nocnej zmiany nadal pełnią funkcje publiczne”. I jako przykład podał redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” Bogusława Chrabotę, przedstawiając go jako „wnuka żołnierza Armii Czerwonej”.
Do TVP przyszedł z Telewizji Republika. Był tam reporterem, przygotowywał materiały do serwisów; zajmował się relacjonowaniem procesów sądowych i wydarzeń politycznych. Jako korespondent Republiki był wysyłany w podróże zagraniczne, m.in. z prezydentem Andrzejem Dudą. Z innym reporterem TV Republiki Piotrem Pawelcem współtworzył weekendowy cykl „Polityk też człowiek”. Jako reporter „Wiadomości” w TVP 1 zadebiutował w sierpniu 2016 roku.
Jak zakłamywać historię
Poglądową lekcją propagandy PiS jest np. jego materiał z 13 czerwca 2017 roku (podpisana była też Aneta Szydlik) o „dyktacie” Komisji Europejskiej, która wszczęła procedurę o naruszeniu prawa unijnego wobec Polski i innych krajów sprzeciwiających się przyjęciu uchodźców. Po oskarżeniu KE o stronniczość wobec rządu polskiego i informacji, że zielone światło do karania Polski dał Donald Tusk, autor zaczął straszyć widzów uchodźcami. Informował, że „nawet niemieccy naukowcy zdążyli zauważyć, jaki jest wpływ migracji na terroryzm”; że przez granicę mogą być przerzucani terroryści; że niemieccy uczeni dowiedli: im większe są próby zasymilowania imigrantów, tym większą agresją odpowiadają – a na dowód pokazał filmiki mające dowodzić tej agresji (widać ciemnoskórych mężczyzn podczas jakiejś walki czy mężczyznę spychającego kogoś ze schodów).
To Korab był autorem bulwersującego materiału z 4 czerwca ub.r. zapowiedzianego na pasku: „4 czerwca – symbol zdrady i zmowy elit”. Opowiadał głównie o „dogadaniu się części Solidarności z komunistami”, by – tu Korab cytował Czesława Kiszczaka – komuniści mogli powołać własny rząd i prezydenta. Nie padło ani słowo o znaczeniu wyborów z 1989 roku dla powstania demokratycznej Polski, ani słowo o rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Za to sporą część materiału Korab poświęcił rządowi Jana Olszewskiego, który „oderwał Polskę od komunistycznych powiązań” i walczył o pełną suwerenność Polski. Przekonywał, że m.in. za tę bezkompromisowość rząd Olszewskiego został odwołany 4 czerwca 1992 roku. I przypomniał, że dzięki działalności tego rządu Lech Wałęsa przyznał się do współpracy z SB.
Był dziennikarzem regionalnego tygodnika „Wiadomości Zagłębia”, pisał o lokalnych problemach Zagłębia Dąbrowskiego. Stamtąd przeszedł do TVP, z którą jest związany od około ośmiu lat. Zaczynał w TVP Katowice – robił materiały do serwisu „Aktualności”. W 2015 roku otrzymał pierwszą nagrodę Przeglądu i Konkursu Dziennikarskiego Ośrodków Terenowych TVP za materiał „Czarny biznes” o napadach na pociągi z węglem. Prowadził też program „Bez korekty”, w którym rozmawiał z dziennikarzami lokalnych mediów o sprawach ważnych dla regionu. Jako reporter głównego wydania „Wiadomości” zadebiutował na początku 2016 roku.
Jak zrobić hejt na wizji
Jednym z ostatnio dyskutowanych materiałów Marcina Tulickiego z „Wiadomości” był ten z 4 lutego br. (podpisane były też Anna Grochowska, Oliwia Pełka), w którym upublicznił dane 10 uczestników protestu pod siedzibą TVP, podczas którego próbowano uniemożliwić Magdalenie Ogórek wyjazd. Dziennikarz pokazał nie tylko zdjęcia, ale też imiona i nazwiska protestujących, w niektórych przypadkach nawet miejsce pracy czy informacje pomagające określić miejsce zamieszkania. W przypadku kilku osób sięgnął po materiały archiwalne, m.in. z innych demonstracji. Tulickiego nazywają godnym następcą Ewy Bugały, bo w swoich materiałach każdy temat potrafi przekręcić tak, by wychodziło, że wszystkiemu winna jest PO. Nawet gdy w maju 2017 roku robił materiał o ujawnieniu przyczyn śmierci Igora Stachowiaka we wrocławskim komisariacie (podpisana była też Aleksandra Ceglarska), potrafił ponad połowę z trzech minut 54 sekund poświęcić na krytykowanie PO, „która zdaje się nie pamiętać tragicznych w skutkach policyjnych interwencji za swoich rządów”.
Z mediami związany od 2008 roku. Pracował m.in. w TTV i TVN Meteo, gdzie był reporterem programu „Meteo News”. W 2014 roku przeszedł do Superstacji. Był wysłannikiem tej stacji na Ukrainę, w związku z zaogniającą się sytuacją na Majdanie. Po powrocie głównie relacjonował bieżące wydarzenia. Był jedną z bardziej rozpoznawalnych twarzy Superstacji. W czerwcu 2016 roku zaczął pracę w TVP Info jako reporter polityczny.
Jak promować siebie
To mistrz rozmów, których celem jest, by on sam mógł powiedzieć, że polityka PiS jest właściwa. 20 grudnia 2017 roku poprosił senatora Jana Marię Jackowskiego, by skomentował decyzję Komisji Europejskiej w sprawie uruchomienia artykułu siódmego traktatu UE wobec Polski. Tak długo zadawał sugestywne pytania, że Jackowski nie zdążył odpowiedzieć ani jednym słowem. Za to Kłeczek przedstawił własną wizję sytuacji politycznej, podsumowując, że „Nowoczesna traci, Platforma Obywatelska bardzo traci, PiS zyskuje”.
3 sierpnia 2018 roku po briefingu z dziennikarzami kandydata na prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego redaktor TVP Info wdał się z nim w sprzeczkę, gdy kandydat nie odpowiadał na jego pytanie. Zaś na koniec, pytany przez Trzaskowskiego o nazwisko i funkcję, odparł: „to pan sobie wygoogluje”.
Pracę w mediach rozpoczął w 2002 roku w „Gazecie Krakowskiej” jako Damian Mazgaj, przez blisko trzy lata był reporterem. W 2009 roku przeszedł do TVN CNBC (dziś TVN 24 BiS), z którą to stacją – jak wynika z jego CV – był związany do połowy 2013 roku; był m.in. wydawcą i producentem. W TVN również używał nazwiska Mazgaj. Materiały do głównego wydania „Wiadomości” TVP zaczął przygotowywać w 2016 roku. Podpisuje je jednak nazwiskiem żony: Diaz.
Jak unikać podawania faktów
Robiąc materiał z 1 października 2016 roku (podpisany był też Jakub Krzyżak) o manifestacji zorganizowanej przed sejmem przez liderkę Inicjatywy Polska Barbarę Nowacką po odrzuceniu przez sejm obywatelskiego projektu liberalizującego ustawę antyaborcyjną, dziennikarz nie podał podstawowych informacji: jaki był powód protestu (według niego pod sejmem zebrali się „zwolennicy aborcji”), ani że jest projekt zaostrzenia ustawy, ani kto go zgłosił i dlaczego. To tak, jakby informować o podniesieniu podatku, lecz nie podać jakiego, po co i o ile. Diaz zrobił materiał, by poinformować, że „protest został wykorzystany przez opozycję po to, by zaatakować rząd, a przez pozaparlamentarną lewicę po to, by przypomnieć o swoim istnieniu”.
Do innych kuriozalnych materiałów Diaza należał ten z 5 kwietnia 2018 roku zapowiedziany na pasku „Ukrócenie złodziejstwa zawstydziło liberałów” – zgodnie z przekazem PiS Diaz wyliczał m.in. wysoki deficyt budżetowy, do którego doprowadziły rządy PO–PSL, nieszczelny system podatkowy czy wyłudzanie VAT-u za czasów PO–PSL, informując, że sytuację gospodarczą Polski znacznie poprawiły dopiero dwa lata rządów PiS.
Z Telewizji Republika przeszedł w 2016 roku do TVP 3 Gdańsk. Był reporterem, przygotowywał materiały do „Panoramy”, głównie o sprawach politycznych. W połowie 2017 roku awansował do TVP Info. Robił materiały i krótkie sondy do programu „Minęła 20”. Na początku 2018 roku na kilka miesięcy został zawieszony w obowiązkach z powodu awantury, którą wszczął w pendolino, będąc nietrzeźwym. Usłyszał zarzuty znieważenia funkcjonariuszy publicznych i kierownika pociągu. W marcu br. miał wrócić na antenę TVP 3 Gdańsk z nowym programem.
Jak atakować rozmówcę
Dziennikarstwo à la Sitek przejdzie do historii polskiej propagandy jako atakowanie przeciwników władzy, wręcz fizyczne. Znany jest z biegania za swoimi ofiarami, zastawiania im drogi, nękania ich swoim towarzystwem i uporczywymi pytaniami sugerującymi nawet przestępstwo. Tak było np. z prezydentem Pawłem Adamowiczem, którego gonił z pytaniem: „Panie prezydencie, spodziewa się pan zarzutów w związku z przyjęciem łapówek od deweloperów?”. Albo innym razem: „Na Westerplatte chciał pan zepsuć imprezę narodową w taki, a nie inny sposób. (…) Za każdym razem chcecie zbić kapitał polityczny, nawet na naszych bohaterach!”; „Kim jest Paweł Adamowicz na liście klientów Amber Gold”; „Dlaczego pan wspiera przestępczość w Gdańsku?”. A do rzeczniczki prezydenta: „Dlaczego prosiliście przestępców o pieniądze?”.
Sitek jest mistrzem pytań z tezą. W listopadzie 2017 roku w „Minęła 20” TVP Info wyemitowano jego sondę „Jakie są największe osiągnięcia partii rządzącej, a także polskiego rządu?” – zapytał ośmiu polityków, wszyscy byli z obozu władzy. Dla niepoznaki nie podpisał osób, które się wypowiadały.
Skończył dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Jako student pracował w uniwersyteckim Radiu Kampus. Współpracował też z IAR, potem z Radiem Eska i Radiem Wawa. Przez blisko cztery lata współtworzył blog Iktomaracje.pl (już nie istnieje). W lutym 2013 roku przyszedł do Telewizji Republika, gdzie pracował do stycznia 2016. Był reporterem, przygotowywał materiały do serwisów informacyjnych, prowadził główne wydanie informacji „Dzisiaj” i program „Magazynek opinii”. Do TVP trafił na początku 2016 roku i od razu zaczął przygotowywać materiały do głównego wydania „Wiadomości”. Od października 2017 roku był prezenterem serwisów informacyjnych w TVP Info. Obecnie jest jednym z gospodarzy programu publicystycznego „Twój wybór” w TVP 3.
Jak śledzić układ
Modelowym przykładem pracy Graczaka jako śledzącego „układ” i „elity III RP” jest jego reportaż z 27 lutego 2018 roku wyemitowany w magazynie „Alarm!” TVP 1. Zapowiedziano go jako: „Gwiazdy TVN w kamienicach po dzikiej reprywatyzacji”. W materiale pokazano warszawskie kamienice przy ul. Mokotowskiej, Szucha i Nabielaka, którymi zajmowała się komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji. W komentarzu wskazano m.in., że kamienice te „zostały przejęte w ramach złodziejskiej reprywatyzacji” i że mieszkania w nich mają m.in. dziennikarze Edward Miszczak, Jarosław Gugała i Monika Olejnik czy modelka Anja Rubik. Graczak, próbując wcielić się w dziennikarza śledczego, ustalał, czy sąsiadką Moniki Jaruzelskiej jest Monika Olejnik. Tego, by wymienieni dziennikarze mieli cokolwiek wspólnego ze „złodziejską reprywatyzacją”, nie wykazał – bo nie było podstaw.
Tekst ukazał się w magazynie "Press" nr 03-04/2019
Renata Gluza, Karolina Wiśniewska