Fotoreporterzy: komentarz prezesa PAP jest skandaliczny
Pismo w czwartek ma trafić do Krzysztofa Czabańskiego (fot. Facebook/Maksymilian Rigamonti)
Fotoreporterzy Maksymilian Rigamonti i Donat Brykczyński zbierają podpisy pod pismem do przewodniczącego Rady Mediów Narodowych dotyczącym nieprzedłużenia przez Polską Agencję Prasową kontraktów czterem fotoreporterom.
Jak informowaliśmy, PAP nie przedłużyła umów z Jackiem Turczykiem, Bartłomiejem Zborowskim, Stachem Leszczyńskim i Marcinem Kmiecińskim. Maksymilian Rigamonti napisał o tym w piątek na Facebooku. Prezes PAP Wojciech Surmacz skomentował na Twitterze jego post: „Tak się kończy »dojenie« PAP Foto”.
Rigamonti i Brykczyński napisali do Krzysztofa Czabańskiego, przewodniczącego RMN: „Odebraliśmy to jako sugestię, że fotografowie okradali PAP i dlatego zostali zwolnieni. Uważamy za skandaliczne zarówno formę zwolnienia fotografów jak i komentarz prezesa PAP”.
- Czesć!
— Wojtek Surmacz (@Faworyt) 1 lutego 2019
- Cześć!
- Umowa mu się kończy? (Firma/aneks na 2 mies./ redukcja kosztów).
- No tak.
- To ten co zarabia XXX?
- 2 x więcej.
- Ale jako to? Nie ma takich stawek.
- Nie moja decyzja.
- Nie przedłużamy. To cześć.
Tak się kończy „dojenie” PAP Foto. https://t.co/sN2jT180aI
W piśmie podkreślono, iż podpisani pod nim ludzie mediów oczekują „że prezes PAP natychmiast przedstawi dowody, że zwolnieni dziennikarze »doili« – czyli okradali PAP. Jeśli tego nie zrobi, oczekujemy jego natychmiastowego odwołania z pełnionej funkcji oraz ponownego nawiązania współpracy przez Polską Agencję Prasową ze zwolnionymi fotoreporterami”.
Wojciech Surmacz wyjaśnia, że słowo „dojenie” było skrótem myślowym, „wynikającym z poetyki Twittera i odnosiło się do nadmiernych wydatków PAP na usługi fotograficzne”.
- Nie postawiłem nikomu zarzutu okradania PAP. Jeśli komuś "dojenie" kojarzy się z okradaniem pracodawcy i zna takie przypadki, to powinien je zgłosić odpowiednim organom. Maksymilian Rigamonti nie pracuje w PAP. Stanął w obronie kolegów, co dobrze o nim świadczy, ale nie usprawiedliwia faktu, że cała akcja – zupełnie niepotrzebnie - nabrała emocjonalnego podtekstu. Jeśli Rigamonti podjął się reprezentowania interesów firm swoich kolegów i chciałby rzetelnie podejść do sprawy, to mógłby przedstawić problem bardziej merytorycznie - zaznaczył Surmacz.
Trwa zbiórka podpisów pod pismem, które od dziś do środy będzie wystawione w siedzibie Press Club Polska przy Alejach Ujazdowskich w Warszawie od godz. 10 do 18. W czwartek ma zostać wręczone Krzysztofowi Czabańskiemu.
(PAZ, 04.02.2019)