Dobre pierwsze recenzje polskiego "Vogue"
Odważna okładka, sesje na wysokim poziomie, przemyślany układ, gigantyczny potencjał reklamowy – tak eksperci ocenili pierwszy numer magazynu "Vogue". Słabą stroną jest papier.
14 lutego br. ukazuje się na rynku 364-stronicowa – jak mówią eksperci - "biblia mody". Magazyn zebrał bardzo dobre opinie ekspertów. - Okładka polskiego "Vogue" w ogóle nie ma nic wspólnego ze standardową okładką, do których przyzwyczaił nas "Vogue" na świecie. Nie jest banalna, jest przewrotna, jest dobra. To najbardziej zaskakujący punkt magazynu i życzyłbym sobie więcej takich nieprzewidywalnych sesji – mówi Marek Trojanowski, grafik i autor makiet prasowych.
- Magazyn trzyma dobry poziom. W łamaniu "Vogue" ma charakter bardzo precyzyjnie regulowanego bałaganu, używane są różne kroje czcionek, ale to gra w pewnym układzie. Zdjęcia, sesje są na przyzwoitym poziomie. Wszystko jest jak trzeba, zrobione z nudną precyzją i elegancją. Proporcja tekstu do zdjęć zrozumiała. "Vogue" ma dostarczyć doznań estetycznych. Wyraźnie widać zamieszanie pomiędzy reklamą a treściami redakcyjnymi, ale to mi bardzo nie przeszkadza. W tym kontekście rodzi się jednak pytanie, jak zareagują czytelnicy. Coraz częściej bowiem nadmierna liczba reklam w tytułach budzi reakcje alergiczne. Czy osoby, które kupują "Vogue", będą chciały stale czytać magazyn z tak dużym natężeniem reklamowym. To okaże się po trzecim numerze – mówi.
Marek Trojanowski uważa, że ewentualne niedoskonałości, np. papier, w tym przypadku nie mają znaczenia. - Najważniejsze jest, ile kobiet czuje się "en Vogue", ile ceni legendę magazynu, aby co miesiąc go kupować. To jest pierwszy numer i w mojej ocenie wyprzeda się w całości – mówi Marek Trojanowski.
Podobną, dobrą ocenę wystawił Tomasz Jacyków, stylista. - Okładka "Vogue", jeśli chodzi o względy artystyczne, jest bardzo inspirująca i piękna. Oddaje charakter ducha czasu, miejsca i okoliczności – otaczającego nas absurdu. Bardzo cieszy mnie to, że na okładce są dwie polskie ikony mody – Anja Rubik i Małgorzata Bela – mówi Tomasz Jacyków. Dodaje, że magazyn słynie z tego, iż reklamy przenikają się z sesjami modowymi. - Bogaci ludzie to docenią. Jednocześnie bardzo sprytnie umieszczono pomiędzy drogimi markami reklamy produktów ze średniej półki. Ten zabieg sprawia, że całość wygląda dobrze – uważa stylista.
- To jest pierwszy numer, więc trudno jednoznacznie się wypowiedzieć, czy przypomina jakąkolwiek zagraniczną edycję. Mam nadzieję, że "Vogue" będzie miał swoją polską specyfikę, bez kompleksów i konieczności poszukiwania zagranicznego wzorca. Sesje są na absolutnie zadowalającym poziomie artystycznym – mówi.
Zdaniem Tomasza Jacykowa minusem jest papier. Poza tym choć uważa, że sesja wewnątrz magazynu z Anją Rubik została doskonale zrobiona, to estetyka szarej Warszawy go nie ujmuje. Zdaniem obu ekspertów konkurencją dla "Vogue" w Polsce jest jedynie "Harper's Bazaar".
- "Vogue" słynie z synergii sesji modowych i reklam, które często są stworzone konkretnie pod magazyn. Duża liczba marek już w pierwszym numerze pokazuje, że rynek czekał na ten magazyn – komentuje Monika Rychlica, head of press, outdoor, cinema and new media w domu mediowym Initiative Media. Wszyscy eksperci uważają, że magazyn kupią bogate czytelniczki z aspiracjami, a cena 16,90 zł nie jest za wysoka.
O wejściu na rynek polskiej edycji magazynu "Vogue" napisał już "Financial Times".
(JOK, 14.02.2018)