Powstanie potężny państwowy holding mediowy
Tadeusz Kowalski (fot. Wojciech Artyniew/Press)
Projekt ustawy o mediach narodowych daje ogromną władzę Radzie Mediów Narodowych, a przede wszystkim jej przewodniczącemu, który będzie powoływał dyrektorów naczelnych telewizji i rozgłośni radiowych. Cieszy odebranie uprawnień wobec mediów ministrowi skarbu, ale Rada Mediów Narodowych i tak będzie powoływana z klucza politycznego. Wszystkie struktury w mediach narodowych będą zresztą silnie spolityzowane: w społecznej radzie programowej, poprzez różne stowarzyszenia, nietrudno będzie umieścić „swoich” ludzi.
Fundusz Mediów Narodowych będzie dysponował znacznym budżetem. Autorzy projektu ustawy o opłacie audiowizualnej - wchodzącej w skład pakietu medialnego – szacują wpływy Funduszu na trochę ponad 2 mld zł, ale biorą przy tym pod uwagę głównie gospodarstwa domowe. Moim zdaniem, uwzględniając duży udział firm, z opłaty audiowizualnej może wpłynąć rocznie około 2,5 mld zł rocznie. Powstanie więc potężny państwowy holding. Większość pieniędzy z opłaty trafi zapewne do telewizji. Przyjmując, że będzie to 60 proc., i dodając ok. 1 mld zł przychodów z reklam, otrzymamy roczny budżet TVP na poziomie 2,5 mld zł. To znaczny potencjał, który może zmienić układ sił na rynku, co z kolei odbije się na kondycji telewizji komercyjnych.
Przy okazji autorzy ustawy oddają na własność TVP archiwa programowe (filmy, seriale i programy nakręcone przed powstaniem spółki Telewizja Polska – przyp. red.). Dotychczas dysponuje ona tymi materiałami na mocy umowy z archiwum państwowym, ale nie jest ich właścicielem. Swego czasu stacje komercyjne toczyły zresztą z TVP spory o archiwa.
Uwagę w projekcie ustawy zwracają też bardzo krótkie kadencje dyrektorów naczelnych. W radiu, gdzie proces produkcyjny jest krótszy, to jeszcze do przyjęcia. Ale w telewizji od koncepcji programu czy serialu do efektu antenowego mija dużo czasu. Podobnie jest ze zobowiązaniami: np. prawa sportowe kupuje się z dużym wyprzedzeniem. Skutki decyzji jednego dyrektora będą więc przypadały na kadencję następcy. Taki dyrektor przez pierwszy rok będzie intensywnie pracował, a w drugim – rozglądał się, czy zostanie na drugą kadencję. To tym dziwniejsze, że odwołanie dyrektora naczelnego nie będzie trudne. Wystarczy chociażby, że przewodniczący społecznej rady programowej napisze krytyczny list, a RMN to poprze.
Jestem sceptyczny co do konsultacji tego pakietu ustaw, bo dotychczas żadne uwagi krytyczne nie były przez partię rządzącą uwzględniane.
(zebr. RUT)
fot. Piotr Król/Press
(23.04.2016)