Przekonaliśmy innych, że w Syrii walczą powstańcy, a nie rebelianci
Rozmowa z Wojciechem Szumowskim i Michałem Przedlackim z „Superwizjera” TVN, którzy zdobyli Grand Press w kategorii Reportaż telewizyjny
Wasz nagrodzony reportaż pt. „Cena marzeń Syryjczyków” opowiada o życiu cywilnych mieszkańców Aleppo, ofiar walk z reżimem Baszara el-Asada. Było ryzyko, że pojedziecie do Syrii i nic z tego nie powstanie?
Michał Przedlacki: Oczywiście, że takie ryzyko było. Drogi, wsie, a także największe miasto Syrii - Aleppo są bombardowane z powietrza i przez artylerię reżimu Baszara al-Asada. Więc gdybyśmy nie mieli trochę szczęścia, to równie dobrze nasza wyprawa mogła skończyć się już pierwszego dnia.
Co zastaliście na miejscu?
Michał Przedlacki: Głód, strach, walkę. Widzieliśmy próby radzenia sobie z każdym dniem. W tym mieście wciąż żyją miliony ludzi, którzy próbują godnie żyć w sytuacji, choć codziennie walą się tam budynki mieszkalne, jak domki z kart.
Jak długo trwała realizacja filmu?
Wojciech Szumowski: Michał w Aleppo organizował pomoc humanitarną, załatwiał chleb dla osób, które nie miały środków do życia. Ta wiedza została wykorzystana w materiale. Realizacja trwała dwa miesiące. W Aleppo byliśmy w lipcu i sierpniu.
Kto sfinansował Wasz dwumiesięczny pobyt w Syrii?
Wojciech Szumowski: Zaryzykowała redakcja „Superwizjera” TVN. Długo negocjowaliśmy warunki wyjazdu.
Jak docieraliście do bohaterów swojego filmu?
Michał Przedlacki: Przy tak długiej realizacji zdjęć, jest wystarczająco dużo czasu, żeby ocenić i znaleźć bohaterów reprezentujących cały przekrój społeczny, na czym nam zależało. Chcieliśmy pokazać zmaganie się z wojną oczami różnych mieszkańców i oddać im głos. Dlatego jednym z bohaterów jest lekarz, ale mamy też innych muzułmańskiego duchownego, nauczyciela, czy kierowcę taksówki.
Łatwo przekonać Syryjczyków do występowania przed kamerą?
Michał Przedlacki: Wielu Syryjczyków boi się tego. Grozi im śmierć za to, że otwarcie mówią o tym, co reżim Baszara al-Asada wyprawia na terytorium własnego kraju, jak zabija własny naród. Selekcja bohaterów do dokumentu przede wszystkim polegała na jasnym informowaniu ich, w czym biorą udział. Musieli wyrazić zgodę, wiedząc na co się piszą.
Dostrzegliście, że Wasz materiał zmienił coś w postrzeganiu konfliktu w Syrii?
Wojciech Szumowski: Po emisji „Uwagi” i „Superwizjera” z naszym filmem w sposób bardzo świadomy zaczęliśmy obaj używać określenia „powstańcy”. Nasi koledzy dziennikarze to podchwycili i w odniesieniu do walczących w Syrii też zaczęli używać słowa „powstańcy”, a nie „rebelianci” czy „islamiści”.
Rozmawiała Daria Różańska
(15.12.2013)