Potępiony Vuitton
Nie można mylić mitu kurtyzany z prostytucją, co wytykają reklamie marki Louis Vuitton środowiska feministyczne.
Dobra reklama musi dotykać granic kontrowersji – tylko wtedy będzie zauważona. Twórcy filmu promującego markę Louis Vuitton balansują na cienkiej granicy, jednak moim zdaniem nie przekraczają jej ani na gruncie dobrego smaku, ani przyzwoitości. Oglądając tę reklamę widzę piękne kobiece ciało, kunszt operatorski i nawiązanie do kreacji zdjęć Helmuta Newtona z lat 80. Na uwagę zasługuje fantastycznie pokazany francuski klimat, godny polskich mistrzów kadru – Sobocińskiego, Kamińskiego i Wójcika. Sam produkt staje się mrocznym podmiotem pożądania – dodatkiem w całej historii.
Film nie jest jednoznaczny, co jest bardzo charakterystyczne dla francuskich twórców. Można w nim odczytać głęboko zakorzeniony mit paryskiej kurtyzany w stylu Madame de Pompadour, Damy Kameliowej, czy roli Catherine Deneuve w filmie Piękność Dnia. Jednak nie można mylić mitu kurtyzany z prostytucją, co wytykają reklamie środowiska feministyczne. Dostrzegam problem prostytucji i istnienia polskich galerianek, ale tak jak „Szał” Władysława Podkowińskiego miał wywołać skandal, tak i twórcy tej reklamy liczyli na ten efekt. I udało się, czego gratuluję.
Anna Garwolińska, jest prezesem agencji PR - Glaubicz Garwolińska Consultants
(29.03.2013)