Magazyn policyjny zaszokował, "Super Express" zwielokrotnił efekt

Wczorajszy "Super Express" (Murator SA) zamieścił na czołówce zdjęcie ekshumowanych zwłok Krzysztofa Olewnika. Redakcję tabloidu oburzył fakt, że to zdjęcie ukazało się w lutowym numerze miesięcznika "Policja 997" – więc postanowiła go pokazać w dużo większym nakładzie.

Szokujące zdjęcie ekshumowanych zwłok ”SE” dał nie tylko na czołówce, ale też – powiększone – na stronie 8. ”Policja ma nie lada problem. W wydawanym przez nią miesięczniku opublikowano przerażające, pochodzące z akt sprawy, zdjęcie zwłok porwanego i zamordowanego. Sprawą już zainteresowała się prokuratura” – brzmiał lead tekstu pt. ”Skandal w policji! Oto zwłoki Olewnika!”. – Pokazaliśmy to zdjęcie na łamach jako drudzy. Chcieliśmy poinformować o problemie: czy i kiedy można publikować takie fotografie i czy trzeba mieć na to pozwolenie. Staraliśmy się ustalić, czy rodzina Olewnika zgodziła się na pokazanie zwłok w magazynie policyjnym. Okazało się, że dowiedziała się o tym od nas – tłumaczy Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny ”SE”. Magazyn ”Policja 997” jest powszechnie dostępny, ukazuje się w nakładzie 30 tys. egz., a więc znacznie mniejszym niż ”SE” (średni nakład jednorazowy w ub.r.: 315 928 egz.). - To mała, specjalistyczna gazetka. Zanim zdjęcia zwłok nie pokazał brukowiec, nie wiedziałem o nim ani ja, ani 99 procent Polaków. Poza tym, jeśli jedna gazeta popełnia błąd, nie oznacza to, że ma go powielać inna – oburza się Bartosz Węglarczyk z ”Gazety Wyborczej”, który we wczorajszym przeglądzie prasy w ”Dzień dobry TVN”, informując o sprawie, nie pokazał jednak jedynki ”SE” i nawet nie wymienił tytułu gazety. – Specjalnie nie wymieniłem tytułu, bo wydawcy pewnie by zależało, żeby się o tym mówiło – stwierdza Węglarczyk. Jego zdaniem brukowce przesuwają granice tego, co dozwolone, ze względu na zgodę opinii publicznej. – Ludzie, którzy kupią gazetę z taką publikacją, nagradzają tę podłość – uważa Węglarczyk. Sławomir Jastrzębowski mówi, że zdawał sobie sprawę, iż zdjęcie wzbudzi komentarze. – Nie uciekamy od krytyki, co widać na naszej stronie internetowej, gdzie użytkownicy krytycznie wyrażają się na temat publikacji magazynu ”Policja 997”, ale również naszych działań. Lecz dzięki naszej publikacji policja przeprosiła za zamieszczenie tych zdjęć, więc osiągnęliśmy swój cel - mówi Jastrzębowski. Pytany, czy on uzyskał zgodę na rozpowszechnianie tego zdjęcia w ”SE” i czy zamierza przeprosić rodzinę Olewników, odpowiada: - Umówiliśmy się, że po tej publikacji już nie będziemy tego zdjęcia pokazywać. – Ze wstępnych ustaleń wynika, że magazyn ”Policja 997” miał formalną zgodę na druk tego zdjęcia. Poczuwamy się jednak do błędu, dlatego komendant główny policji osobiście wyśle do rodziny Olewników list z wyrazami ubolewania i przeprosinami za tę publikację. Podobny list wystosuje redakcja magazynu – informuje podinsp. Krzysztof Hajdas z biura prasowego Komendy Głównej Policji. Zdaniem Mariusza Ziomeckiego, redaktora naczelnego serwisu Redakcja.pl i byłego naczelnego ”SE”, tabloid - uzasadniając wydrukowanie szokującego zdjęcia faktem, że wcześniej pokazał je niszowy magazyn - wybrał sobie mało wiarygodne alibi. – Tłumaczenie, że drukuje się materiał, by pochylić się nad nieodpowiedzialnością policji, jest strzelaniem do własnej bramki. Zdjęcie ciała Olewnika jest newsem i to, czy gazeta decyduje się je publikować, czy nie, jest suwerenną decyzją naczelnego – zaznacza Ziomecki. Jacek Żakowski z ”Polityki” na pytanie, czy decyzję ”SE” usprawiedliwia fakt wcześniejszej publikacji zdjęcia w magazynie policyjnym, odpowiada: - To nie ma żadnego znaczenia. Tak jak przy zbiorowym gwałcie nieważne jest, kto był który w kolejce. Katarzyna Kozłowska, p.o. redaktor naczelna ”Wprost”, stara się zrozumieć intencje szefów ”SE”. – Pokazanie tego zdjęcia może naruszać pamięć rodziny o zmarłym, ale widzę w tym interes społeczny. Sprawa Olewnika ciągnie się latami. Jest w niej wiele niejasności. To nie jest już sprawa tylko Krzysztofa Olewnika i jego rodziny, lecz rzeczy dotyczących nas wszystkich, czyli nieudolności organów ścigania. Nie rozumiem tylko, dlaczego ”SE” skupił się na oburzeniu wobec publikacji w magazynie policyjnym, skoro najbardziej bulwersujące jest to, że po latach nieudolnie prowadzonego śledztwa dowiadujemy się, że ciało znalezione przez policję może wcale nie być ciałem Krzysztofa Olewnika – mówi Kozłowska.

(AW, 04.02.2010)