Onet przeciwny procesom w trybie wyborczym, ale sprawa z Nawrockim jest szczególna

Karol Nawrocki pozwie Onet w zwykłym trybie cywilnym o ochronę dóbr osobistych i złoży prywatny akt oskarżenia w postępowaniu karnym (fot. Wojtek Jargiło/PAP)
Kiedy rok temu Daniel Obajtek, kandydując do Europarlamentu, pozwał Onet w trybie wyborczym, pracownicy Ringier Axel Springer Polska skarżyli się, że sprawa przebiega błyskawicznie i nie mają możliwości rzetelnie przygotować się do obrony. Teraz, po tekście "Karol Nawrocki. Tajemnice Grand Hotelu", są zdania, że ich materiał sąd powinien rozpatrzyć właśnie w tym ekspresowym trybie. Powodem ma być ważny interes społeczny.
Jacek Harłukowicz, współautor głośnego tekstu Onetu, z którego wynika, że Karol Nawrocki pracując przed laty w ochronie sopockiego Grand Hotelu, brał udział w procederze sprowadzania sexworkerek, w wypowiedzi dla "Pressewisu" dziwił się, iż kandydat na prezydenta nie pozwał go w trybie wyborczym. – W tym trybie sąd jest zobowiązany wydać wyrok w ciągu 24 godzin. Gdyby złożył pozew w poniedziałek, wyrok zapadłby we wtorek, a prawomocny, po ewentualnym odwołaniu – w środę. Nawrocki wybrał jednak drogę postępowania, która najczęściej trwa wiele lat – mówił nam dwa dni temu.
RASP: "Co do zasady to zła praktyka"
Wcześniej popierany przez PiS kandydat oświadczył, że pozwie Onet w zwykłym trybie cywilnym o ochronę dóbr osobistych i złoży prywatny akt oskarżenia w postępowaniu karnym.
Czytaj też: Karol Nawrocki zapowiada pozew przeciwko Onetowi. Harłukowicz: "Obronimy każde słowo"
Kiedy w czerwcu ub.r. Onet został pozwany w trybie wyborczym przez kandydata do Parlamentu Europejskiego Daniela Obajtka, to prawnik wydawcy skarżył się m.in. na ekspresowość postępowania. Podważano też zasadność stosowania tego trybu wobec materiału prasowego. Zgodnie z art. 111 Kodeksu wyborczego wniosek o wydanie orzeczenia w tym trybie można złożyć w przypadku "gdy rozpowszechniane są materiały wyborcze, w szczególności plakaty, ulotki i hasła". Dotyczy on też "wypowiedzi lub innych form prowadzonej agitacji wyborczej". W przepisie tym nie ma mowy o materiałach tworzonych przez media.
– Co do zasady kierowanie spraw do sądu w trybie wyborczym przeciwko mediom to zła praktyka – przyznaje Jakub Kudła, head of media legal w Ringier Axel Springer Polska, ale dodaje: – Jednak artykuł ujawniający udział Karola Nawrockiego w procederze dowożenia pracownic seksualnych w sopockim Grand Hotelu powinien zostać rozpatrzony w tym trybie ze względu na ważny interes społeczny i wiarygodność prasy.
– Stanowisko doktryny i judykatury odnośnie tego, kto może być uczestnikiem w postępowaniu w trybie wyborczym nie jest jednolite. Oczywiście takim uczestnikiem może być kontrkandydat. Natomiast kwalifikacja prawna uprawnienia do wystąpienia w postępowaniu innych osób, np. osoby agitującej na rzecz kandydata czy podmiotów, np. autor, redaktor, redaktor naczelny, wydawca, jest niejednoznaczna, zależna od konkretnych okoliczności danej sprawy – tłumaczy mecenas Michał Kłopotek.
Sąd może zakwalifikować medium jako agitatora
– O tym, czy dany artykuł lub audycja spełniają kryteria agitacji wyborczej w trybie wyborczym, decyduje sąd okręgowy – zauważa dr hab. Marcin Górski, adwokat, radca prawny, wykładowca z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego.
Czytaj też: Telewizje, radia i portale szykują wieczory wyborcze. TVN, Polsat, Republika, TVP...
– Sąd może zakwalifikować dane medium jako agitatora. Agitację wyborczą stosowała np. Telewizja Polska w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy. Można wyobrazić sobie, że artykuł w Onecie zostałby zinterpretowany jako zachęta do głosowania na Rafała Trzaskowskiego poprzez zniechęcanie do Karola Nawrockiego – dodaje Marcin Górski.
Rok temu w sprawie Obajtek kontra Onet (poszło wtedy o tekst Sebastiana Białacha pt. "Tajna drukarnia polityków PiS w garażu") Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że "samo publikowanie w okresie kampanii wyborczej materiałów prasowych lub formułowanie publicystycznych wypowiedzi nie oznacza, że ich wydawca lub dziennikarz stał się aktywnym uczestnikiem kampanii wyborczej".
"Gdyby uznać tego typu materiały prasowe jako wypowiedzi lub inne formy prowadzonej agitacji wyborczej, to każdy krytyczny artykuł opisujący postępowanie któregokolwiek z kandydatów, w tym również ocenę ich działań – gdyby miały one miejsce w trakcie kampanii wyborczej – należałoby uznawać za agitację wyborczą" – wskazał w uzasadnieniu sędzia Rafał Kucharzyk. Nie uznał on publikacji za agitację wyborczą także dlatego, że artykuł nie powstał na zlecenie któregokolwiek z kandydatów startujących w wyborach.
"Ta sprawa jest szczególna"
Dr hab. Marcin Górski podkreśla, że w trybie wyborczym sąd ogranicza się do stwierdzenia, czy przedstawione we wniosku treści są zgodne z rzeczywistością. – Pomija, czy są wyolbrzymione, zestawione w pełni obiektywnej narracji. Liczy się zgodność z faktami – zaznacza Marcin Górski.
Czytaj też: Średnio 2,28 mln widzów śledziło w telewizji marsze poparcia dla kandydatów na prezydenta RP
Ekspert zauważa, że artykuł o udziale Karola Nawrockiego w procederze przewożenia pracownic seksualnych powstał w jakościowej redakcji, napisali go dziennikarze o najwyższych kwalifikacjach. – Chęć udziału w postępowaniu w trybie wyborczym stawia tych autorów w trudnej sytuacji, bo konsekwencją takiego postawienia sprawy jest uznanie, że uczestniczyli w agitacji wyborczej. A przecież nie jest to rolą dziennikarza, który powinien wiernie opisywać rzeczywistość i oddzielać opinie od faktów – dodaje Górski.
– Co do zasady jesteśmy przeciwni kierowaniu spraw przeciwko mediom w trybie wyborczym – mówi Jakub Kudła. – To zła praktyka, szczególnie dla niewielkich, lokalnych redakcji, których nie stać na opłacenie kosztów profesjonalnego pomocnika. Ale ta sprawa jest szczególna. Skoro Karol Nawrocki i jego sztab twierdzą, że artykuł był niedozwoloną agitacją wyborczą, naturalną konsekwencją byłoby skierowanie sprawy do sądu w trybie wyborczym. Analizujemy wypowiedzi Karola Nawrockiego i jego popleczników pod adresem autorów artykułu i Onetu. Nie wykluczam, że będziemy dochodzić swoich praw na drodze sądowej – podtrzymuje prawnik RAS Polska.
Czytaj też: Wirtualna Polska nie ściga się na podcasty audio. "Mamy wideopodcasty na YouTube"
(JF, 28.05.2025)
