Temat: prasa

Dział: PRASA

Dodano: Październik 19, 2024

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Zachowawczo. Rząd chce zmienić ustawę medialną, ale nie mówi nawet którą

Donald Tusk zapewniał, że będzie robił wszystko, by uwolnić media publiczne od partyjnego modelu. To jedno z tych przyrzeczeń, których jak dotąd nie udało się zrealizować (fot. Martin Divisek/PAP/EPA)

Po pierwszym w tym roku posiedzeniu rządu 3 stycznia głos zabrał Donald Tusk. Obiecał, że do końca miesiąca wystąpi z inicjatywą przygotowania ustawy medialnej, która odpartyjni media publiczne.

„Będziemy gotowi na pewno jeszcze w styczniu z taką inicjatywą” – mówił premier na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu. Zapewnił także, że władze zrobią wszystko, by „uwolnić tę przestrzeń od partyjnego modelu”.

W ocenie premiera zło, jakie działo się w Polsce, było najbardziej skondensowane w mediach i zatruło miliony umysłów, które stały się ofiarami Jarosława Kaczyńskiego.

„Tymczasem nowe media publiczne starają się być niezależne od władzy i pluralistyczne. Nie ustąpimy ani na krok, będziemy robili wszystko, by uwolnić tę przestrzeń od partyjnego modelu” – zapewniał Tusk.

To jedno z tych przyrzeczeń, których jak dotąd nie udało się zrealizować. I nie zrealizuje się nigdy.

W OCZEKIWANIU NA USTAWĘ

Okres przejściowy między odbiciem mediów publicznych z rąk PiS a przekazaniem ich niezależnym fachowcom wybieranym w konkursach ma zamknąć uchwalenie nowej ustawy medialnej. Tyle że nawet nie wiadomo jakiej ani które wcześniejsze ustawy ma zastąpić.

Szczegółów brak, jest za to dużo dobrej woli. Jak często w Polsce przy pisaniu nowych przepisów powołano się na wytyczne europejskie. 24 czerwca Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego opublikowało dokument „Europejski Akt o Wolności Mediów. Koncepcja wdrożenia do polskiego systemu prawnego”.

Komentatorzy nadali temu nazwę założeń do nowej ustawy medialnej.

– Nowa ustawa medialna to nazwa robocza – mówi Maciej Wróbel z Koalicji Obywatelskiej, przewodniczący sejmowej komisji ds. mediów. – Do opublikowanej przez resort kultury koncepcji można zgłaszać uwagi do 23 września. Projekt ustawy powinien być gotowy do końca roku. Potem zostanie poddany konsultacjom resortowym i społecznym – dodaje.

Europejski Akt Wolności Mediów EMFA (The European Media Freedom Act EMFA) zobowiązuje państwa Unii Europejskiej, by zapewniły przejrzystość we wszelkich kwestiach mogących mieć wpływ na pluralizm i niezależność mediów.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego stwierdziło, że obecny system finansowania mediów publicznych nie gwarantuje im stabilności.

Dlatego zaproponowało likwidację abonamentu RTV. Według ministerialnej koncepcji media mają być finansowane z budżetu państwa w wysokości 0,09 proc. PKB rocznie. – To ok. 3 mld zł, czyli kwota, którą państwo przeznaczało na media publiczne w ramach rekompensat za utracone wpływy z abonamentu – mówi Maciej Wróbel. – Zaletą tego rozwiązania jest zapewnienie stabilnej zasady finansowania mediów publicznych, które dotychczas były skazane na uznaniowe decyzje rządzących – dodaje.

Jacek Żakowski podkreśla, że finansowanie mediów przez państwo to rozwiązanie trafne. – Żyjemy w warunkach konkurencji kulturowej. Jeśli na media publiczne – a więc też na produkcję filmową i kulturę – będziemy wydawać wielokrotnie mniej niż Niemcy czy Francja, nie mówiąc już o ekspansywnej kulturze amerykańskiej, będziemy mieć problem tożsamościowy. Już dziś widać, że w telewizji dominują produkcje zachodnie. Powoduje to powszechny dysonans poznawczy i frustrację, bo np. wiedzę o wymiarze sprawiedliwości polscy widzowie czerpią głównie z produkcji anglosaskich, gdzie obowiązuje system prawny odmienny od naszego – dodaje.

Według danych Ministerstwa Kultury wydatek 3 mld zł na media publiczne lokuje Polskę na 24. pozycji w Europie. Niemcy wydają na ten cel równowartość 18,2 mld zł, Wielka Brytania 13,8 mld, a Francja 12,4 mld.

RADA MEDIÓW NARODOWYCH DO LIKWIDACJI

Zgodnie z ministerialną koncepcją realizacja misji publicznej ma podlegać ocenie społecznej i kontroli zreformowanej KRRiT. Resort kultury proponuje przywrócenie dziewięcioosobowego składu rady, tj. czterech członków powoływanych przez Sejm, dwóch – przez Senat i trzech – przez prezydenta.

Aby cała rada nie pochodziła z jednego rozdania politycznego, resort kultury proponuje wprowadzenie mechanizmu rotacyjności jej składu, który istniał już w przeszłości. Przy zachowaniu sześcioletniej kadencji każdego członka KRRiT co dwa lata miałaby następować wymiana jednej trzeciej składu rady.

MKiDN proponuje też rozszerzenie kompetencji KRRiT o uprawnienie do opracowywania krajowej bazy danych własności mediów oraz okresowego monitoringu stanu pluralizmu mediów w Polsce.

Wraz z reformą KRRiT zlikwidowana byłaby Rada Mediów Narodowych, której przeforsowana przez PiS tzw. mała ustawa medialna nadała prawo do wyboru władz mediów publicznych.

Prof. Tadeusz Kowalski, członek KRRiT z ramienia Senatu, przypomina, że Trybunał Konstytucyjny wyrokiem z 13 grudnia 2016 roku, a więc jeszcze przed przejęciem przez PiS, orzekł, że uprawnienie do wyłaniania władz mediów publicznych przez Radę Mediów Narodowych jest niezgodne z ustawą zasadniczą, która daje tę prerogatywę KRRiT.

– Po postawieniu mediów publicznych w stan likwidacji Rada Mediów Narodowych wykonuje jeszcze swoje ustawowe, choć niekonstytucyjne zadania. Jej likwidacja jest naturalną konsekwencją wdrożenia Europejskiego Aktu Wolności o Mediach (EMFA) do polskiego prawa – wyjaśnia prof. Kowalski.

PRZESŁUCHANIA NA ŻYWO

Aby umożliwić mediom publicznym swobodę wykonywania misji, ministerstwo postuluje uchwalenie przepisów precyzyjnie określających zasady wyboru ich władz. Członkowie zarządów mediów publicznych mają być wyłaniani dwuetapowo: przez radę nadzorcza i radę programową oraz przez KRRiT. Kandydaci do zarządu będą musieli wykazać się m.in. „doświadczeniem w zakresie tworzenia lub stosowania prawa dotyczącego mediów lub kultury, lub pracy w podmiocie będącym dostawcą usługi medialnej lub wydawcą prasy”, co najmniej pięcioletnim doświadczeniem w pracy na stanowisku kierowniczym. Nie będą mogli należeć do partii politycznej ani mieć związków z „działalnością innego dostawcy usługi medialnej lub wydawcy prasy”.

Postępowanie konkursowe miałoby charakter publiczny: przesłuchanie kandydatów byłoby transmitowane na żywo.

Resort kultury proponuje, by zarządy spółek mediów publicznych były powoływane na pięcioletnią kadencję, a odwołanie mogło nastąpić tylko w szczególnych wymienionych sytuacjach, np. działania na szkodę spółki, skazania prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego lub przestępstwo skarbowe.

– Obsada stanowisk szefów telewizji czy radia nie będzie zależała od widzimisię konkretnego polityka. Nie będzie powtórki z sytuacji, gdy Jacek Kurski został odwołany z funkcji prezesa TVP przed południem, a po kilku godzinach wskutek nieujawnionych opinii publicznych zdarzeń przywrócony na to stanowisko – mówi Andrzej Krajewski, były korespondent TVP i Polskiego Radia w Waszyngtonie, sekretarz Towarzystwa Dziennikarskiego.

Ministerstwo chce też poszerzyć kompetencje rad programowych mediów publicznych, które dotąd były de facto ciałami atrapowymi. Rady miałyby dostać m.in. kompetencje zatwierdzania projektów programowo-finansowych oraz stosować procedury „ochronne przed zwolnieniami umotywowanymi politycznie, na zasadach zbliżonych do procedur antymobbingowych”.

***

To tylko fragment tekstu Jana Fusieckiego. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.

„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.

Czytaj też: W nowym "Press": Parafianowicz, sylwetka Piętki, czy Mróz pisze sam?

Press

Jan Fusiecki

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.