Decyzja Google w sprawie cookies daje wydawcom czas na przystosowanie się do wymagań rynku
Google planowało likwidację ciasteczek obcych firm już w 2020 roku (fot. Unsplash.com/Lauren Edvalson)
Google nie będzie eliminować plików cookies firm trzecich w przeglądarce Chrome. Polscy wydawcy przyjmują tę decyzję z zadowoleniem. Odetchnął też rynek reklamowy.
- Odejście Google od phase-outu 3rd party cookies w Chrome to dobra, uspokajająca i stabilizująca wiadomość dla całego rynku - ocenia Mateusz Drzewosowski, dyrektor pionu produktu reklamowego Interii. - Trzeciorzędowe cookies są jednymi z ostatnich elementów ekosystemu reklamowego niepodporządkowane całkowicie Google. Dostęp do nich chociaż trochę wyrównuje szanse na rynku adtech, umożliwiając funkcjonowanie różnym podmiotom typu SSP czy retargeterów, systemów analitycznych. Na rezygnacji z ruchu Google skorzysta również sama prywatność użytkowników pod szyldem której komunikowano wprowadzanie zmian, ponieważ narzędzia wchodzące w skład Privacy Sandbox wzbudzały poważne wątpliwości i stymulowały rozwój alternatywnych dla 3rd party cookies metod identyfikacji użytkowników, często daleko bardziej zagrażających prywatności użytkowników niż trzeciorzędowe cookies. Oceniam też, że na wydawców zmiana planów Google wpłynie pozytywnie zarówno od strony reklamowej, jak i bezpieczeństwa i kontroli danych użytkowników - dodaje.
- Jako wydawcy z pewnością zyskujemy czas i możliwość bezproblemowej kontynuacji współpracy z podmiotami, które najwyższą efektywność monetyzacyjną osiągają właśnie z ruchu z udostępnionymi 3rd party cookies - stwierdza Paweł Dubiel, dyrektor ds. innowacji Adtech i Programmatic w Gazeta.pl (Grupa Agora).
Jednak decyzja Google niewiele zmienia w kontekście dalszych prac nad rozwojem działania usług reklamowych w środowisku 1st party cookies. - To ruch stanowiący zauważalny udział w serwisach internetowych i wciąż wymagający wspierania dokładnie tych samych funkcjonalności i narzędzi, które projektowaliśmy z myślą o odwołanych właśnie zmianach w przeglądarce Google Chrome - komentuje Paweł Dubiel.
Informacja o nowej ciasteczkowej polityce Google została ogłoszona na blogu firmy przez Anthony'ego Chaveza, wiceprezesa ds. Privacy Sandbox. To rozwiązanie mające na celu znalezienie sposobu na ochronę prywatności użytkowników przy jednoczesnym zachowaniu darmowego dostępu do treści w internecie.
Czytaj też: Anna Czabańska zwolniona dyscyplinarnie z Polskiego Radia. To żona przewodniczącego RMN
"Zamiast wycofywać cookies od stron trzecich, wprowadzimy nowe rozwiązanie w Chrome, które pozwoli użytkownikom świadomie wybierać opcje dotyczące przeglądania sieci i zmieniać je w dowolnym momencie" - napisał Chavez. "Rozmawiamy o tej nowej drodze z regulatorami i będziemy współpracować z branżą podczas wdrażania tych zmian".
"Ważną informacją jest też dalsze rozwijanie Privacy Sandbox: Google udostępni odświeżone interfejsy API, wprowadzi nowe sposoby kontroli prywatności takie jak ochrona IP w trybie incognito. Dla branży oznacza to kontynuację wsparcia dla obecnych mechanizmów reklamowych. A to, czym Google straszył od kilku lat jednak nie nastąpi" - skomentowali w mediach społecznościowych specjaliści z agencji marketingowej Kerris. "Cieszyć mogą się także użytkownicy, dla których ta zmiana to zwiększenie nacisku na ochronę prywatności".
- Tworząc standard w ramach Privacy Sandbox, Google staje się kontrolerem rynku reklamy jeszcze mocniej, niż to było do tej pory - mniej optymistycznie do planów koncernu podchodzi Małgorzata Fraser, dziennikarka technologiczna i twórczyni bloga Techspresso.Cafe.
- Aby korzystać z ekosystemu Google i mieć dostęp do gromadzonych przez niego (nawet z rzekomym poszanowaniem prywatności) danych, trzeba korzystać z jego technologii - jako użytkownik i jako dostawca przeglądarek. Oznacza to, że coraz więcej stron internetowych będzie pchało internautów w stronę korzystania z przeglądarki Chrome, która tym samym jeszcze bardziej wzmocni swoją pozycję na rynku. Inne przeglądarki zaś będą musiały umożliwić obsługę mechanizmów Privacy Sandbox - mówi Małgorzata Fraser.
Google zapowiadało walkę z ciasteczkami firm trzecich już od 2020 roku. Ciasteczka to fragmenty kodu, które strony internetowe przesyłają do przeglądarki użytkownika i które pozostają tam podczas odwiedzania innych witryn. Dzięki nim możliwe jest śledzenie użytkowników w sieci i dostarczanie spersonalizowanych reklam. Wycofanie ich zmusiłoby branżę reklamową do zmian strategii.
Już po roku okazało się, że zapowiadane na 2022 rok "zabicie" obcych ciasteczek jest nierealne. Firma przesunęła harmonogram zmian, dając branży czas na dostosowanie planów. W 2022 roku ponownie zmieniono harmonogram, wydłużając czas o kolejne dwa lata. W poniedziałkowym wpisie poinformowano, że z informacji zwrotnych od reklamodawców i regulatorów wynika, iż plany trzeba porzucić. Przeprowadzone przez Google testy wykazały, że wprowadzenie nowego rozwiązania wymagałoby znaczącego zaangażowania wielu uczestników rynku reklamy online.
(PAR, 25.07.2024)