Pracownicy mediów publicznych przestali być wiarygodnymi klientami dla banków
Pracownicy publicznych mediów mają problem z uzyskaniem kredytów i zakupami ratalnymi (fot. PAR)
Pracownicy rozgłośni Polskiego Radia i anten Telewizji Polskiej, zarówno dziennikarze i technicy, mają problemy w związku z postawieniem medialnych spółek w stan likwidacji. Przestali być wiarygodnymi klientami banków.
Jednego z pracowników regionalnego Radia Katowice likwidacja zastała w trakcie remontu mieszkania. Ponieważ remont okazał się kosztowniejszy niż początkowo zakładał, wystąpił o kredyt w banku, w którym ma rachunek. Bank odmówił, ponieważ spółka Polskie Radio Katowice jest w stanie likwidacji.
Adnotacja "w likwidacji" jak czerwone światło
– To prawda. Od samego początku usiłujemy zwrócić uwagę wszystkich na ludzki wymiar tego "stanu likwidacji" – mówi "Presserwisowi" Agnieszka Czyżewska-Jacquemet, reportażystka Radia Lublin, koordynatorka porozumienia pracowników rozgłośni regionalnych Polskiego Radia.
Czytaj też: TVP ma problemy z wykupem swoich obligacji na 550 mln zł. Termin minął w poniedziałek
O trudnościach z uzyskaniem kredytów, a nawet z dokonywaniem zakupów ratalnych dziennikarze radiowi mówią od początku. Zwracali na to uwagę w liście do przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Macieja Świrskiego.
Dziennikarze rozgłośni regionalnych i regionalnych stacji TVP w rozmowach prywatnych mówią, że to pierwszy raz, kiedy zatrudnieni na podstawie umów cywilnoprawnych i kontraktów B2B są w lepszej sytuacji niż etatowi pracownicy.
Podkreślają, że ich honoraria i wierszówki regularnie trafiają na konta. Nie są niewypłacalni. Dla bankowych analityków adnotacja "w likwidacji" przy nazwie firmy jest jednak jak czerwone światło.
Likwidatorzy TVP i Polskiego Radia działają opieszale
– My, dziennikarze nie możemy mówić o kondycji finansowej naszych rozgłośni, bo to prawo zarządów naszych spółek, ale wraz z kolegami staramy się przemycać ogólne informacje do naszych programów – przyznaje Czyżewska-Jacquemet. Jednak, jak dodaje, to wygląda jak czarowanie rzeczywistości.
Czytaj też: Wzrosły przychody reklamowe TVP. "Nikt nie zarabia już setek tys. zł miesięcznie"
Wprowadzenie rozgłośni Polskiego Radia i całej Telewizji Polskiej w stan likwidacji miało być sposobem na szybkie przejęcie mediów publicznych przez koalicję rządzącą. Pozwoliło na szybkie odwołanie zarządów państwowych medialnych spółek i zmiany kadrowe. Miało być też stanem przejściowym, a właściciel, czyli państwo reprezentowane przez ministra kultury miało przerwać likwidację w pierwszym możliwym momencie.
Tymczasem likwidatorzy działają opieszale. Mieli problem, żeby w ustawowym terminie 3 miesięcy (do 29 marca) sporządzić raporty otwarcia, które zawierają informacje o majątku i zobowiązaniach spółek. To oznacza, że stan likwidacji będzie się przedłużać. Ze szkodą dla pracowników – dziennikarzy, techników, pionów reklamy, administracji, którzy dla swoich banków przestali być wiarygodnymi klientami.
Czytaj też: Krzysztof Ziemiec z kanałem na YouTube. Mają go tworzyć konserwatywni dziennikarze
(PAR, 08.05.2024)