Krajowy Instytut Mediów drogi, bez efektów i bez sensu. "Niepotrzebna instytucja"
Tegoroczny budżet KIM jest niemal o połowę mniejszy, niż planował rząd premiera Mateusza Morawieckiego (screen: Kim.gov.pl)
Politycy koalicji rządzącej zabierają się za działalność Krajowego Instytutu Mediów. – Będziemy dążyć do uznania go za instytucję niepotrzebną – mówi "Presserwisowi" Bogdan Zdrojewski z Koalicji Obywatelskiej, przewodniczący sejmowej komisji kultury i środków przekazu.
Krajowy Instytut Mediów został powołany pod koniec 2020 roku przez ówczesnego przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witolda Kołodziejskiego jako instytucja gospodarki budżetowej. Miała m.in. zrealizować badania konsumpcji mediów w Polsce.
Zdrojewski: "KIM powołany, by polemizować z wynikami"
Od początku KIM zarzucano brak transparentności. – Instytut wydał już ok. 100 milionów złotych, a efektów za bardzo nie widać. Co prawda rozpoczął prowadzenie badań, ale mało kto z nich korzysta – mówi "Presserwisowi" prof. Tadeusz Kowalski, członek KRRiT. – Członkowie Krajowej Rady nie mają wpływu na działalność Instytutu. Przewodniczący Krajowej Rady Maciej Świrski sam podejmuje decyzje dotyczące KIM i nie informuje o nich członków KRRiT – dodaje.
Czytaj też: Jacek Czarnecki z Radia Zet zostanie wicedyrektorem radiowej Jedynki
– Powinno się coś z tym zrobić. Krajowy Instytut Mediów za czasów rządów PiS został doklejony do konstytucyjnie umocowanej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji – stwierdza Tomasz Zimoch z ugrupowania Polska 2050.
– Tak naprawdę ten Instytut został powołany po to, żeby polemizować z wynikami badań mediów prowadzonych przez firmy komercyjne. Badań, które nie podobały się ówczesnym prezesom: Telewizji Polskiej Jackowi Kurskiemu i Polskiego Radia Agnieszce Kamińskiej – wskazuje Bogdan Zdrojewski.
Ukrócić eldorado Macieja Świrskiego
Tegoroczny budżet KIM jest niemal o połowę mniejszy, niż planował rząd premiera Mateusza Morawieckiego. W budżecie przyjętym przez Sejm w styczniu zapisano 38,6 mln zł dla KIM, podczas gdy projekt budżetu – przyjęty jeszcze za rządów PiS – zakładał 72 mln zł dla Instytutu. Maciej Świrski argumentował, że KIM potrzebuje więcej pieniędzy, bo będzie się zajmować rozwojem sztucznej inteligencji.
Czytaj też: Zmiany w TVP nie objęły Przemysława Babiarza. Stoi na czele sportowej ekipy TVP
– Postanowiliśmy ukrócić to eldorado Macieja Świrskiego. Można to zrobić m.in. poprzez ograniczenie finansów tej instytucji. Przyznana Krajowemu Instytutowi Mediów kwota będzie przez nas ściśle kontrolowana – zapowiada Bogdan Zdrojewski. I dodaje: – Krajową Radą i Krajowym Instytutem Mediów zajmiemy się podczas posiedzeń komisji kultury i środków przekazu już w kwietniu lub maju. Nie wykluczam, że będziemy dążyli do odwołania Macieja Świrskiego z powodu niegospodarności i braku transparentności w jego działaniach.
Na początku lutego 2023 roku Najwyższa Izba Kontroli poinformowała, że negatywnie oceniła działalność Krajowego Instytutu Mediów, zwracając uwagę m.in. na nieprawidłowości w zatrudnianiu pracowników. NIK skierowała sprawę do prokuratury. Także z powodu podejrzenia popełnienia przestępstwa dotyczącego udzielenia przez KIM zamówienia publicznego spółce Alternatywa Polska, która miała prowadzić pomiar słuchalności radia. Śledztwo toczy się w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów.
Czytaj też: Mateusz Matyszkowicz według sądu rejestrowego wciąż jest prezesem TVP
(MAK, 14.02.2024)