Maciej Piasecki uniewinniony z zarzutu przechodzenia przez ulicę za demonstrantami
Maciej Piasecki i Michalina Samborska trafili przed sąd za relacjonowanie demonstracji (fot. Maciej Piasecki)
Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił dziennikarza freelancera z zarzutu niewłaściwego przechodzenia przez jezdnię. Maciej Piasecki dokumentował działania demonstrantów związane z kryzysem migracyjnym na polsko-białoruskiej granicy.
Sąd II instancji uznał, że dziennikarze w stanie wyższej konieczności mogą iść za demonstrantami, nawet jeśli ci przekraczają jezdnię w niedozwolonym miejscu. Muszą jednak pamiętać o bezpieczeństwie i działać proporcjonalnie do ruchu, więc nie jest to przyzwolenie absolutne – wynika z uzasadnienia wyroku w sprawie Macieja Piaseckiego i Michaliny Samborskiej, pracujących wtedy dla OKO.press. W listopadzie 2021 roku relacjonowali protest na warszawskim rondzie Babka.
Sygnał dla reszty zawodu
Na rondzie na tzw. maszt wolności wspięli się aktywiści z grupy Wilczyce, działającej wówczas na polsko-białoruskiej granicy w reakcji na kryzys humanitarny. Zawiesili tam flagę uchodźczą. Inna grupa demonstrowała w tym czasie przechodząc przez ulicę. Podążyli za nią Piasecki i Samborska, a policja zatrzymała ich i wystawiła mandat, za przechodzenie "w miejscu do tego nieprzeznaczonym".
Czytaj też: Prezes TVP wyciąga konsekwencje wobec dziennikarzy po interwencji RPO. „Narusza godność”
– Nie przyjęliśmy mandatu, który był w sumie śmieszny – chyba 150 zł, sprawa trafiła do sądu, potem do apelacji – mówi Maciej Piasecki. – Sąd I instancji poprzestał na naganie, ale nie odpuszczaliśmy. Oczywiście tłumaczono nam, że inni fotoreporterzy i reporterzy stali kilkadziesiąt metrów od miejsca wydarzeń, ale jeżeli chce się przekazać prawdę, trzeba być naprawdę blisko – dodaje.
Sąd II instancji uznał, że dziennikarz ma prawo do bezpośredniego relacjonowania wydarzeń, nawet jeżeli jest to realizowane w warunkach wyższej konieczności. Wskazał jednocześnie, że korzystanie przez dziennikarza z drogi publicznej musi opierać się również na rozsądku.
– Nasza wygrana to sygnał dla reszty zawodu, również dla dziennikarzy obywatelskich – podkreśla Maciej Piasecki. – Zawsze warto upominać się o swoje prawa, nawet kiedy policja twierdzi, że jej zdaniem doszło do wykroczenia.
Czytaj też: Gmyz, Kania, Gargas, Pereira idą na sądową wojnę z agentem Tomkiem
(PAR, 24.11.2023)