Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił apelację PAP ws. zwolnionej korespondentki Anny Kisickiej
Anna Kisicka była gdańską korespondentką PAP przez 12 lat. Straciła pracę 8 grudnia 2020 roku (fot. archiwum prywatne)
Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił apelację Polskiej Agencji Prasowej ws. Anny Kisickiej – swojej gdańskiej korespondentki zwolnionej w 2020 roku w związku z relacjonowaniem sprawy dotyczącej wystawy w Muzeum II Wojny Światowej. Sąd II instancji potwierdził, że nie było podstaw do zwolnienia.
Anna Kisicka przekazała "Presserwisowi", że Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnym postanowieniem oddalił apelację PAP i podtrzymał w całości wyrok stołecznego sądu rejonowego, który przyznał maksymalne odszkodowanie. Polskiej Agencji Prasowej przysługuje w tej sprawie prawo do skargi kasacyjnej.
"PAP złamała podstawowe zasady"
– Zwolniono mnie po 12 latach nienagannej, solidnej, nagradzanej pracy. W wypowiedzeniu Agencja zarzuciła mi nierzetelność, której się nie dopuściłam, co potwierdziły sądy dwóch instancji. Natomiast PAP złamała podstawowe zasady dziennikarstwa, nie publikując przygotowanej przeze mnie depeszy zawierającej komentarz jednej ze stron procesu ws. wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej – komentuje Anna Kisicka. Pracę straciła 8 grudnia 2020 roku.
Czytaj też: Prezes TVP chce, żeby szef KRRiT podjął działania w sprawie orędzia marszałka Senatu
Jej problemy zaczęły się od tego, że była dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej (autorzy wystawy) zarzuciła aktualnej dyrekcji bezprawne wprowadzenie kilkunastu zmian w ekspozycji. Wyrok zapadł w październiku 2020 roku i nie był jednoznaczny. Z jednej strony uznawał, że dyrekcja Muzeum pod kierownictwem Karola Nawrockiego naruszyła prawa autorskie twórców wystawy (ekipy prof. Pawła Machcewicza), a z drugiej nakazał cofnięcie tylko jednej z 17 zmian.
Opisująca tę sprawę Anna Kisicka i inny dziennikarz PAP Robert Pietrzak po otrzymaniu treści wyroku przygotowali depeszę informującą o decyzji sądu, a potem dodali depeszę zawierającą komentarze do wyroku obu stron. W tym drugim tekście pojawił się komentarz prof. Pawła Machcewicza, pierwszego dyrektora Muzeum II Wojny Światowej i jednego z powodów. PAP jednak usunęła depeszę z komentarzem Machcewicza i przedstawiła stanowisko tylko jednej strony – dyrektora Nawrockiego.
Prawdziwy powód zwolnienia
W odpowiedzi Anna Kisicka wysłała e-mail do pracowników PAP, zarzucając kierownictwu nierzetelność. "W czwartek przed gdańskim Sądem Okręgowym zapadł wyrok dotyczący zmian poczynionych przez obecną dyrekcję Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku na wystawie głównej przygotowanej przez byłą dyrekcję tej placówki. W serwisie PAP ukazały się depesze informujące o wyroku i komentarz do niego obecnej dyrekcji Muzeum. Nie ukazała się natomiast przygotowana przeze mnie depesza zawierająca stanowisko twórców wystawy – byłego szefostwa placówki. Mój mail służy poinformowaniu o tym, że taka sytuacja miała miejsce. Gdański korespondent PAP Anna Kisicka" – napisała 16 października 2020 roku dziennikarka.
Czytaj też: Prawie 9,8 mln widzów oglądało ogłoszenie wyników wyborów. Najwięcej w TVN
Wkrótce została zwolniona przez kierownictwo PAP, które jako przyczynę uzasadniającą wypowiedzenie umowy o pracę podało "nienależyte wykonywanie obowiązków pracowniczych i utratę zaufania". Dziennikarka złożyła przeciwko byłemu pracodawcy pozew sądowy. Podczas rozpraw świadkowie wezwani przez Agencję zeznawali, że Anna Kisicka napisała nierzetelną depeszę i to było powodem jej zwolnienia.
W sądzie wyłamał się Robert Pietrzak, który w lutym 2022 roku zeznał pod przysięgą, że głównym autorem depeszy o wyroku był on, a Annę Kisicką dopisał, bo pomogła przy pisaniu tekstu. Jak dodał, prawdziwym powodem zwolnienia dziennikarki miał być e-mail, który wysłała do pracowników. Kilka dni później kierownictwo PAP zwolniło Pietrzaka dyscyplinarnie. W konsekwencji Pietrzak też złożył do Sądu Rejonowego w Warszawie pozew przeciwko PAP z żądaniem uznania za bezskuteczne wypowiedzenia umowy o pracę.
Czytaj też: "Lokalna sieć wyborcza" OGB nie dostarczyła wyników wyborów. Lokalne portale idą do sądu
(MZD, 17.10.2023)