Tomaszowi Terlikowskiemu grozi proces kanoniczny, przeprosin od dziennikarza domaga się ksiądz
Tomasz Terlikowski nie wie, co mogłoby mu grozić, gdyby doszło do procesu kanonicznego (fot. Paweł Wodzyński/East News)
Tomasz Terlikowski, dziennikarz zajmujący się tematyką katolicką, po opublikowaniu tekstów na temat działalności ks. Łukasza Kadzińskiego otrzymał pismo od jego adwokata z wezwaniem do przeprosin. W piśmie zaznaczono, że jeżeli tego nie zrobi, grozi mu proces kanoniczny. - To ośmieszanie Kościoła – mówi Terlikowski.
Tomasz Terlikowski opisywał ostatnio w mediach społecznościowych, ale też w dodatku do „Rzeczpospolitej” "Plus Minus” działalność ks. Łukasza Kadzińskiego, który w podwarszawskim Teresine, w ramach Fundacji Dobrej Edukacji Maximilianum (zajmuje się edukacją domową dla dzieci z rodzin zaangażowanych we wspólnotę) prowadzi wspólnotę przypominającą sektę. W "Plusie Minusie” Terlikowski przedstawił relacje byłych członków tej wspólnoty. Opowiadali oni m.in. o tym, że dochodzi tam do aranżowania małżeństw, stosowania psychicznej i werbalnej przemocy, upokarzania kobiet czy zapraszania mężczyzn do spania w jednym łóżku z księdzem.
Czytaj też: Resort zdrowia też dofinansował Telewizję Trwam. 300 tys. zł na kampanię społeczną
W środę dziennikarz ujawnił pismo, które dostał od adwokata ks. Łukasza Kadzińskiego. Adwokat w imieniu duchownego wzywa Terlikowskiego do zaprzestania naruszania dóbr osobistych ks. Kadzińskiego, które miały polegać m.in. na upublicznianiu twierdzeń m.in. o „rzekomych przypadkach niemoralności seksualnej, w tym z udziałem osób nieletnich, jakich miał się dopuszczać mój mocodawca” – czytamy w piśmie przedprocesowym.
Zastrzeżono w nim też, że Terlikowski ma zamieścić przeprosiny ks. Kadzińskiego „wszędzie, gdzie szerzy Pan przekazy o opisanej treści”. Treść przeprosin ma być opublikowana czcionką Times New Roman, o rozmiarze nie mniejszym niż 10 pkt. Dziennikarz został też ostrzeżony, że jeżeli nie zastosuje się do wezwania, zostaną wszczęte procedury kanoniczne.
Tomasz Terlikowski zapowiada, że nie zamierza przepraszać. - Chcą, żeby przepraszał za coś, czego nie zrobiłem. Ja nigdzie nie pisałem, że ksiądz Kadziński dokonywał nadużyć seksualnych wobec osób małoletnich. Do tego mam przepraszać w mediach społecznościowych czcionką Times New Roman. Użytkownicy mediów społecznościowych wiedzą, że nieszczególnie istnieje tam wybór tej czcionki. Poza tym, to pomysł absolutnie historyczny, żeby dziennikarz, który jest człowiekiem świeckim i opublikował teksty w świeckich mediach, był ścigany kanonicznie za to, że ujawnił informacje, które pozyskał od ludzi skrzywdzonych przez księdza – stwierdza Terlikowski.
Czytaj też: Borecki z TVP popchnięty i opluty, CMWP pisze o brutalizacji i anarchii
Dziennikarz podkreśla: - Jeżeli doszłoby do procesu kanonicznego, to ja jako dziennikarz z ogromną przyjemnością się na nim stawię. To będzie niewątpliwie proces historyczny i da mi ogromną wiedzę, którą jako dziennikarz wykorzystam, np. pisząc reportaż o tym, jak to stanąłem przed sądem biskupim za ujawnienie zachowań przemocowych przez duchownego katolickiego. Jednak jako katolik wolałbym, żeby do tego nie doszło, bo byłaby to kompletna kompromitacja i ośmieszenie Kościoła.
Tomasz Terlikowski nie wie, co mogłoby mu grozić, gdyby doszło do procesu kanonicznego. - Rozmawiałem z prawnikami zajmującymi się prawem kanonicznym i oni też nie za bardzo widzą, jaka kara by mi groziła. Najbardziej oczywista byłaby kara grzywny, bo takie kary zostały przywrócone w Kościele. Tylko nie wiem, jak Kościół mógłby mnie zmusić, żebym tę grzywnę zapłacił. Sąd mógłby mnie odłączyć na pewien czas od sakramentów, ale takiej kary nigdy nie nakłada się za pierwszym razem. Moja żona sugeruje prace społeczne w zakrystii – żartuje Terlikowski.
Czytaj też: Jakimowicz na Instagramie walczy z „przyjaciółmi” z TVP. Bo zwolniło go „lobby LGBT”
(MAK, 10.08.2023)