Adrian Borecki z TVP o aktorze, który udawał przechodnia w "Wiadomościach": To kłamstwo
Adrian Borecki z TVP dmuchał na zimne, jakby chciał rozwiać wszelkie wątpliwości, i powiedział w materiale, że "zażenowany pikietą mężczyzna sam do nas podchodzi" (screen: Wiadomosci.tvp.pl)
"Przypadkowy przechodzień", który krytykował pikietę przed siedzibą Telewizyjnej Agencji Informacyjnej w sercu Warszawy, okazał się wynajętym aktorem. O tym, że dostał takie zlecenie, opowiedział należącemu do Agory serwisowi plotkarskiemu Plotek.pl. Adrian Borecki, autor materiału w "Wiadomościach", twierdzi, że pisanie o inscenizacji to "rozpowszechnianie kłamstw".
"Jestem aktorem, który ma zlecenia od różnych agencji. To było zlecenie agencyjne. Miałem przyjść i tyle" - przyznał serwisowi Krzysztof Rydzelewski, aktor amator.
Przed siedzibą Telewizyjnej Agencji Informacyjnej przy placu Powstańców Warszawy - agencji, która odpowiada m.in. za "Wiadomości" TVP 1 - od ponad trzech lat wieczorami spotykają się aktywiści protestujący przeciwko propagandzie i kłamstwom. TVP na różnych etapach tych pikiet różnie je traktowała - raz je ignorowała, innym razem zwalczała.
3 lipca br. reporter "Wiadomości" Adrian Borecki skonstruował materiał na temat tej akcji zapowiedziany jako "Uliczny jazgot na zamówienie?". Chodził wokół siedziby TVP, wypytywał pikietujących - którzy demonstracyjnie do ignorowali - i komentował to zachowanie, sam odpowiadając sobie na wątpliwości. Aby jednak nie wyglądało na to, że krytyczny stosunek do demonstrujących wykazuje tylko on, wypytywał o sytuację także przechodniów.
Jednym z "przechodniów" okazał się Krzysztof Rydzelewski. Przedstawiono go jako "przeciwnika pikiet zakłócających spokój w centrum stolicy". Rydzelewski mówił: "Krzyczą o coś, co w ogóle nie ma sensu i racji bytu", a potem: "Mamy tu i policję, która musi być opłacona na coś takiego". Borecki dmuchał na zimne, jakby chciał rozwiać wszelkie wątpliwości, i powiedział w materiale, że "zażenowany pikietą mężczyzna sam do nas podchodzi".
Materiał został przygotowany przez Adriana Boreckiego i Fatimę Buyukbavrak, a za zdjęcia odpowiedzialni byli Mikołaj Gliniecki oraz Tomasz Orzechowski.
W rozmowie z "Presserwisem" Adrian Borecki zaprzeczył, że kiedykolwiek w karierze dziennikarskiej opłacał i wynajmował rozmówców w swoich materiałach. - Proszę nie rozpowszechniać kłamstw. W przeciwnym razie spotkamy się w sądzie - dodał. Na sugestię, że ktoś inny mógł stać za wynajęciem aktora, Borecki stanowczo zaprzecza.
Profesor Jacek Dąbała, medioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego: - W programach informacyjnych z zasady nie inscenizujemy przekazu. Jeśli ktoś to robi, to popełnia błąd w sztuce, wkracza na teren obcy bezstronności - mówi. I dodaje: - W publicystyce autorskiej możemy inscenizować pod warunkiem, że o tym poinformujemy. W innych gatunkach medialnych aktorzy po prostu grają swoje role i każdy to wie.
Jak wyliczyli dziennikarze Plotka.pl, Krzysztof Rydzelewski to aktor amator, który wystąpił już w takich programach, jak: "Mam talent", "Must be the music. Tylko muzyka", "Szansa na sukces" czy "Magia nagości". W tym ostatnim show całkiem nagi szukał partnera, ale mu się nie udało.
Plotek przypomina też, że "Rydzelewski (...) w »Dzień dobry TVN« był przedstawiony także jako menedżer Sławy Przybylskiej", oraz że "Na jego facebookowym profilu możemy znaleźć także zdjęcia z nagrań »Szansy na sukces« z udziałem Sławy Przybylskiej i Stanisławy Celińskiej".
Telewizja Polska ani Telewizyjna Agencja Informacyjna nie odniosły się do sprawy. Materiał wciąż można obejrzeć na stronach internetowych "Wiadomości": https://wiadomosci.tvp.pl/71022528/uliczny-jazgot-na-zamowienie.
(MAT, KAP, 10.07.2023)