Wojewoda przedłuża zakaz przy granicy z Białorusią. Dziennikarze 200 metrów od linii
Przedłużenie zakazu jest związane z pracami nad instalacją elektronicznych elementów zapory na granicy polsko-białoruskiej (fot. Piotr Molecki/East News)
Bohdan Paszkowski podpisał rozporządzenie, które przedłuża zakaz przebywania dziennikarzy na obszarze 200 metrów od linii granicy do końca bieżącego roku. To samo zrobił w sierpniu.
W komunikacie wojewody podlaskiego czytamy, że powodem przedłużania zakazu są prace nad instalacją elektronicznych elementów zapory budowanej na granicy polsko-białoruskiej.
Czytaj też: Ostrzelany konwój "Wyborczej". "Odłamki poprzechodziły przez szyby i karoserie"
"Obszar, na którym został wprowadzony zakaz przebywania, oznacza się w dobrze widocznych miejscach tablicami z napisem „Obszar objęty zakazem przebywania – wejście zabronione" – informuje wojewoda.
Zakaz obowiązuje na terenie od trójstyku granic państwowych Polski Białorusi i Litwy do znaku granicznego nr 498, łącznie z obszarem położonym w promieniu 200 m od tego znaku, a także od północnego brzegu rzeki Bug do znaku granicznego nr 444.
Wojewoda dodaje, że wniosek o przedłużenie zakazu przebywania dziennikarzy na terenie przygranicznym złożyła Straż Graniczna.
Stan wyjątkowy w pasie przy granicy z Białorusią, który uniemożliwił dziennikarzom pracę na tamtym terenie, wprowadzony został 2 września 2021 roku i trwał do początku grudnia 2021. Wzbudził wiele kontrowersji, bo sytuacja na granicy była obserwowana przez redakcje z Polski i zagranicy. PiS znowelizował następnie ustawę o ochronie granicy państwowej, dzięki czemu minister spraw wewnętrznych mógł znowu wprowadzić zakaz przebywania na terenie przygranicznym.
Czytaj też: Reporter Associated Press, który poinformował o wybuchu w Przewodowie, został zwolniony
W rozmowie z "Presserwisem" Konrad Siemaszko, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, mówił, że postanowienie o wprowadzeniu zakazu na pasie szerokości 200 m budzi wątpliwości. – Takie ograniczenie na terenie leśnym może utrudnić np. obserwowanie finałów praktyki push-back. Mimo wszystko jest to dużo lepsza sytuacja dla dziennikarzy niż kilkukilometrowa strefa zakazu wjazdu, która obowiązuje obecnie – mówił nam Siemaszko.
Kilka dni temu Grupa Granica, nieformalna inicjatywa powstała w odpowiedzi na kryzys humanitarny na granicy z Białorusią, poinformowała, że sąd przyznał zadośćuczynienie dziennikarce zatrzymanej w strefie stanu wyjątkowego. Sędziowie stwierdzili, że zakaz przebywania łamał nasze prawa i wolności wynikające z Konstytucji.
Chodzi o zatrzymanie we wrześniu 2021 r. w strefie stanu wyjątkowego trójki dziennikarzy, w tym Mai Czarneckiej. Przewieziono ich na komisariat, gdzie przebywali przez dobę. Sąd Rejonowy w Sokółce przyznał reporterom karę nagany. Rzecznik Praw Obywatelskich wniósł o kasację wyroku, z czym zgodził się Sąd Najwyższy i na początku bieżącego roku dziennikarze zostali uniewinnieni. Czarnecka rozpoczęła jednak walkę o zadośćuczynienie od skarbu państwa i przyznał je Sąd Okręgowy w Warszawie.
"To kolejny wyrok, który pokazuje, jak rząd łamie prawa zarówno osób przekraczających granicę, jak i osób udzielających pomocy humanitarnej i medycznej. Cieszymy się z tego zwycięstwa – stanowi ono krok w stronę realizacji pełnych praw i wolności obywatelskich. Sądy krajowe i międzynarodowe potwierdzają to, co powtarzamy od dawna: Pomaganie jest legalne! To przemoc jest przestępstwem" – czytamy w poście facebookowym Grupy Granica.
Czytaj też: Zwolnienia w "Newsweek Polska" dowodzą dramatycznej sytuacji w branży
(ŁO, 23.11.2022)