Sieciowi giganci będą musieli zmienić zasady. Chce tego Unia Europejska
Unia Europejska chce, by firmy technologiczne otworzyły swoje komunikatory Whatsapp, Facebook Messenger czy iMessage dla mniejszych platform (fot: Wikimedia/Commons)
Kraje Unii Europejskiej wreszcie porozumiały się w sprawie swojej polityki wobec gigantów internetowych - Apple, Google, Meta i Amazona. Porozumienie jest „wstępne”, ale już narzuca firmom z obszaru BigTech wdrożenie pewnych działań.
Unia Europejska chce, by wielkie firmy technologiczne otworzyły swoje komunikatory Whatsapp, Facebook Messenger czy iMessage dla mniejszych platform.
"Wybór to fikcja"
Do tej pory próby ich „jednoczenia” w jednym komputerowym okienku podejmowali zewnętrzni programiści, ale firmy reagowały na projekty „Pidgin”, „Adium” czy „Proteus” bardzo niechętnie i zmieniały protokoły komunikacyjne tak, by zmusić użytkowników do korzystania z ich własnych rozwiązań.
Czytaj też: Spotify wychodzi z Rosji
- To przede wszystkim sukces francuskiej prezydencji. Francja jest w awangardzie regulacji Big Techów i mówiła o tym głośno, kiedy inne kraje wolały raczej przyciągać przedstawicieli wielkich firm do inwestycji w magazyny czy centra przetwarzania danych - uważa Małgorzata Fraser, analityczka i publicystka CyberDefence24.pl.
Jej zdaniem nowy europejski Digital Market Act to dobra regulacja, która daje nadzieję na wyjście z bardzo szczelnie domkniętych ekosystemów poszczególnych usług cyfrowych. - Tak naprawdę w świecie nowych technologii nie mamy wyboru, bo jest on ograniczany do tego, na co pozwoli producent naszego sprzętu czy dostawca wiodących usług cyfrowych. Wybór to fikcja - DMA może to zmienić - podkreśla Fraser.
Porozumienie ws. DMA
Jak nowa regulacja będzie działać w praktyce? - Zanim DMA zacznie obowiązywać na rynku UE, może wydarzyć się bardzo wiele - m. in. w kwestii lobbingu, na który Big Techy przeznaczają w UE bardzo duże pieniądze. To właśnie przez lobbing wielkich koncernów nie mamy dziś dyrektywy ePrivacy, która miała silniej niż RODO zabezpieczać prawo do prywatności i umożliwić nam przejęcie większej kontroli nad naszym cyfrowym życiem - wskazuje ekspertka.
Czytaj też: Google przed sądem UE w sprawie apelacji od kary 4,34 mld euro
- Istotne jest, że DMA przewiduje szansę na prowadzenie dialogu regulacyjnego na linii KE - sektor cyfrowy. Głos branży jest kluczowy, by przepisy nie były oderwane od rzeczywistości rynkowej. Dostawcy podstawowych usług platformowych doceniają również fakt, że zakaz self-preferencing ograniczony zostanie do usług wyszukiwania online, wbrew wyjściowym pomysłom nałożenia go na szerszy zakres usług, co byłoby fatalne w skutkach - komentuje dla "Presserwisu" Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska. - DMA zawiera w końcu pewne zobowiązania, które mogą zostać ciepło przyjęte przez konsumentów, takie jak konieczność interoperacyjności (współdziałania) komunikatorów online różnych dostawców czy możliwość wyboru preferowanych usług cyfrowych na zakupionym sprzęcie.
Porozumienie w sprawie DMA osiągnęły Rada UE i Parlament Europejski, teraz muszą je formalnie zatwierdzić. Prawo wejdzie w życie 20 dni po publikacji, a pół roku później zostanie wdrożone. Jeżeli firmy, których dotyczy, naruszą przepisy, będą musiały liczyć się z karą wynoszącą od 10 proc. łącznych globalnych obrotów grzywny, do czasowego zakazu nabywania innych firm.
Standard dla innych regionów
- Zobowiązania nałożone przez DMA będą oczywiście czynnikiem wpływającym negatywnie na tempo powstawania i wdrażania innowacyjnych usług online w Europie, lecz są co do zasady racjonalne i wpisują się w cele stawiane przed regulacją. Skala kosztów, jakie poniosą najwięksi dostawcy podstawowych usług platformowych oraz nakład pracy, jaką będą musieli wykonać, by przystosować swoje rozwiązania do nowych ram prawnych w UE. wciąż jest szacowana. Lecz przy tak szerokim zakresie regulacji przewidywanie jej wpływu nie jest łatwe. Szczególnie, że część obowiązków dotyczących interoperacyjności usług komunikacji czy udostępniania danych użytkownikom nadal wymaga doprecyzowania i umocowania w rzeczywistości technologicznej - dodaje Michał Kanownik.
Czytaj też: Nestlé po ataku Anonymous częściowo wycofuje się z Rosji
Nowe europejskie prawo jest pierwszą tak szeroką regulacją Big Techów i może wyznaczyć standard dla innych regionów geograficznych w taki sam sposób, jak zrobiło to RODO, na którym wzorują się obecnie np. regulatorzy w USA czy Chinach.
(PAR, 29.03.2022)