Genderowe dylematy. O języku neutralnym płciowo w podzielonych redakcjach
W Niemczech debata o gender trwa już od lat 80.
Peryfrazy, gwiazdki, podkreślniki – język neutralny płciowo trafia do niemieckich mediów. W Polsce nawet o tym się nie rozmawia.
***
Ten tekst pochodzi z archiwalnego wydania magazynu "Press" – nr 11-12/2021. Teraz udostępniamy go do przeczytania w całości za darmo. Przyjemnej lektury!
***
Zeszłej jesieni widzowie wiadomości w ZDF, czyli w drugim programie niemieckiej telewizji publicznej, nie wierzyli własnym uszom. Prezenterka Petra Gerster zaczęła genderować, czyli czytając wiadomości, w rzeczownikach osobowych robiła krótką przerwę (tzw. gendergap), wskazującą na to, że ma na myśli nie tylko mężczyzn i kobiety, ale i wszystkich tych, którzy nie czują się ani jednymi, ani drugimi. Zamiast np. Studenten (studenci) Gerster mówiła Student*innen (student*ki), robiąc w miejscu gwiazdki małą pauzę. Widzowie szybko zorientowali się, że to nie jest jakieś zająknięcie, tylko celowy zabieg. Na prezenterkę posypały się gromy.
Do ZDF wpłynęło ponad 60 skarg, autorami większości z nich byli starsi mężczyźni. Kilku widzów odesłało Gerster nawet napisane przez nią książki, tłumacząc, że od kiedy zaczęła ich „terroryzować genderowym szaleństwem”, nie mogą już trzymać jej książek na półce. Dla wielu prezenterka ZDF stała się „genderową terrorystką”, która „brutalnie niszczy język Goethego i Schillera”.
Gerster, która w maju br. odeszła na emeryturę, tłumaczyła, że zdecydowała się na używanie języka neutralnego płciowo, bo przekonała się, że taka forma lepiej odpowiada zmienionemu społeczeństwu. „Biały, zdominowany przez mężczyzn świat to przeszłość. (…) Całe społeczeństwo, wszystko zmienia się w zawrotnym tempie” – mówiła w wywiadzie dla „Heute-Show”. Język – jak tłumaczyła – może na dłuższą metę zmienić coś w świadomości ludzi, by społeczeństwo było wolne od dyskryminacji i bardziej sprawiedliwe. Dodała, że młodzi ludzie chwalą ją za poprawny genderowo język, którego Gerster używała w każdym wydaniu wiadomości.
Petra Gerster jest jedną z nielicznych dziennikarek i dziennikarzy, którzy używają w niemieckich mediach najbardziej zaawansowanej mówionej formy języka gender, ale nie jest pierwszą. Przed nią „gendergap” praktykował czasami już inny prezenter wiadomości w ZDF – 60-latek Claus Kleber, a jeszcze wcześniej konsekwentnie czyniła to Anne Will w pierwszym programie publicznej telewizji ARD.
Jak zapewnia ZDF, stacja nie ma wytycznych dotyczących języka neutralnego płciowo i daje dziennikarzom wolną rękę. „ZDF chce komunikować w sposób niedyskryminujący i zwraca uwagę na zmiany zachodzące w społeczeństwie i języku. Redakcje oraz prezenterzy i prezenterki decydują sami o używaniu języka gender. Podchodzimy do tego indywidualnie” – odpowiada ZDF na pytanie „Press”.
RÓŻNE SPOSOBY NA GENDER
W Niemczech debata o gender trwa już od lat 80. ubiegłego stulecia. O ile najpierw chodziło przede wszystkim o feminizację języka, czyli wymienianie (np. w zawodach, funkcjach) także żeńskich form rzeczowników osobowych, o tyle w ostatnich latach chodzi już o takie formy, które lepiej obejmowałyby i te osoby, które nie czują się ani kobietami, ani mężczyznami. Różne urzędy już od połowy lat 80. wydawały odpowiednie wytyczne językowe, a z czasem przeniknęły one do mediów.
Bardziej rozpowszechnione od zwarcia krtaniowego „gendergap” w niemieckich mediach elektronicznych jest używanie obu form rzeczowników – męskiej (np. dyrektorzy) i żeńskiej (dyrektorki). Praktykują to m.in. publiczne rozgłośnie radiowe. W eterze można zatem usłyszeć o posłach i posłankach, lekarzach i lekarkach, politykach i polityczkach, przy czym tworzenie żeńskiej formy w języku niemieckim, polegające na użyciu końcówki „-in”, nie kreuje zabawnie zdrobniałych określeń, jak to bywa czasem w języku polskim.
By być zgodnym z językiem gender, można też posługiwać się zbiorczymi pojęciami, jak Lehrkräfte (personel nauczycielski) lub tworzyć imiesłowy typu Studierende (studiujący). Formy takie lepiej uwzględniają osoby określające się jako niebinarne. Ale czasem może to prowadzić do problemów znaczeniowych. Imiesłów czasu teraźniejszego opisuje bowiem osobę tylko w momencie wykonywania danej czynności, a nie jej status. Zatem studenci nie zawsze są studiującymi, mają też ferie.
W prasie i internecie bardziej radykalną formą jest stosowanie przed żeńską końcówką gwiazdki (Leser*innen), dwukropka (Kolumnist:innen), podkreślnika (Bürger_innen), dużego „I” (JournalistInnen) lub ukośnika (Zuschauer/innen). Te metody, podobnie jak nowatorskie kończenie wyrazów „x” (Prüfxs), wzbudzają najwięcej kontrowersji. Część odbiorców może po prostu nie wiedzieć, co oznaczają, utrudniają pracę lektorom, a specjalne programy dla niedowidzących i niewidomych nie radzą sobie z nimi – argumentują krytycy.
Ale skarży się nie tylko część odbiorców. Lewicowy dziennik „Tageszeitung”, który jako pierwszy dziennik w Niemczech od połowy lat 80. pisał w sposób uwzględniający płeć, już przed laty donosił o konfliktach w redakcji i wśród czytelników. Obecnie dziennik nie ma żadnych wytycznych, a każdy z piszących i redagujących używa form, które uznaje za najbardziej odpowiednie. Dlatego w drukowanej gazecie, portalu dziennika i na jego kanałach społecznościowych widnieją i gwiazdki, i podkreślniki, dwukropki czy duże „I”.
GENERYCZNE MASKULINUM
Po drugiej stronie genderowej barykady znaleźli się obrońcy generycznego maskulinum, czyli rodzaju męskiego w funkcji uogólniającej. Tłumaczą oni, że rzeczowniki takie jak czytelnik (Leser), widz (Zuschauer), mieszkaniec (Bürger) itp. odnoszą się do ogółu danej grupy, a nie tylko ich przedstawicieli płci męskiej. Takiego stanowiska broni Stowarzyszenie Języka Niemieckiego (VDS) z Dortmundu, które w walce z – jak to określa – „genderowym szaleństwem” występuje nawet do sądów. Obecnie wspiera m.in. pracownika Audi, który zaskarżył koncern o forsowanie języka gender. Stowarzyszenie przekonuje, że „w żadnym języku nie jest zamierzone, aby w każdym określeniu osób wymieniane były wszystkie płcie, orientacje seksualne, religijne i inne”. Każdy, kto próbuje to zrobić, narusza podstawowe zasady językowe. Do niespecyficznych określeń osób powinien być używany rodzaj męski i żeński w funkcji generycznej – tłumaczy VDS w swoich oświadczeniach.
– Krytycy utożsamiają rodzaj gramatyczny z rodzajem biologicznym. Tymczasem generyczne maskulinum wcale nie wyklucza ludzi, ono obejmuje wszystkich – mówi Dorota Wilke, rzeczniczka prasowa VDS. Zauważa też, że rodzaj żeński w funkcji generycznej nie wzbudza negatywnych emocji. Bo na przykład Person (osoba) czy Leiche (trup) są w języku niemieckim rodzaju żeńskiego, a przecież odnoszą się do wszystkich, niezależnie od płci.
Dortmundzkie stowarzyszenie, do którego należy już ponad 36 tys. osób, protestuje przeciw stosowaniu w mediach symboli typu gwiazdka, podkreślnik, dwukropek i inne. – Mają one w języku przypisane funkcje – dwukropek zapowiada nową treść albo dosłowny cytat, gwiazdkę zamieszczamy przy dacie urodzenia lub wprowadzając przypis – mówi Wilke, z zawodu dziennikarka radiowa. Stowarzyszenie zaprotestowało także przeciwko „gendergap”, wysyłając setki listów ze skargami do członków rad programowych genderujących rozgłośni. W skargach wskazywano na naruszenie zasad niemieckiej gramatyki i „dyskryminację mężczyzn”, bo w słowach z gwiazdką wyraźnie słychać tylko żeński rdzeń. Formularbeginn.
AGENCJE JEDNYM GŁOSEM
Debata o języku gender w niemieckich mediach trwa już od kilku lat. W 2019 roku powstał nawet portal Genderleicht.de. Utworzony przez Związek Dziennikarek przez dwa i pół roku był dotowany ze środków ministerstwa ds. rodziny, seniorów, kobiet i młodzieży. Portal wprowadza w tajniki języka neutralnego płciowo, daje przykłady użycia, instruuje, wskazuje na kreatywne rozwiązania – a takie praktykują już niemieckie urzędy, korporacje i szkoły wyższe. – Przez Niemcy przetacza się teraz taka debata, jak 30 lat temu w związku z feminizacją języka – uważa polska dziennikarka Ewa Wanat, od pięciu lat mieszkająca w Berlinie. – O ile na początku zwracałam jeszcze uwagę na gwiazdki, o tyle teraz już w ogóle ich nie zauważam – mówi. Od kiedy w Niemczech wprowadzono formalnie w 2018 roku „trzecią płeć” (dana osoba może oficjalnie określić swoją płeć jako „inną”), widnieje ona na urzędowych pismach, ogłoszeniach o pracę czy biletach kolejowych.
Genderyzacja języka zmusiła niemieckie media do zajęcia stanowiska. Część redakcji zdecydowała się na opracowanie wytycznych. Stanowisko zajęły także niemieckojęzyczne agencje prasowe. DPA, AFP, APA, epd, Keystone-sda, KNA, Reuters i SID porozumiały się co do „sposobu pisania i mówienia w sposób bardziej wrażliwy na dyskryminację”. Uznano, że choć rodzaj męski w generycznej formie jest jeszcze szeroko stosowany w języku informacyjnym, to powinien być jednak stopniowo wycofywany.
„To, czy za kilka lat agencje informacyjne będą mogły całkowicie z niego zrezygnować, zależy od dalszego rozwoju języka” – napisały we wspólnym oświadczeniu w czerwcu br. Agencje nie opowiedziały się za stosowaniem znaków graficznych, które mają odzwierciedlać także niebinarne tożsamości płciowe. Tłumaczyły, że takie znaki nie odpowiadają jeszcze oficjalnym zasadom pisowni ani nie są powszechnie używane. W zamian za to radzą inaczej formułować zdania. Przydatne są np. neutralne pod względem rodzaju formy liczby mnogiej (np. Angestellte – zatrudnieni, Pflegekräfte – personel opiekuńczy), imiesłowy (Mitarbeitende – współpracujący), nazywanie przedmiotu zamiast osób (Redaktion – redakcja) i neutralne określenia funkcji (Leitung – kierownictwo). Agencje podpowiadają też syntaktyczne rozwiązania. Zamiast: Palacze żyją krócej, lepiej napisać: Kto pali, żyje krócej. Za pomocne uznano także imiesłowy bierne (wydane przez zamiast wydawca) i przymiotniki (porada lekarska zamiast porada lekarza).
Takie wytyczne cieszą Związek Dziennikarek. – Depesze są precyzyjniejsze i lepiej oddają rzeczywistość – mówi Friederike Sittler, przewodnicząca Związku. I podaje przykład: – Jeśli w depeszy czytamy o „żołnierzach w Afganistanie”, to nie wiemy, czy są wśród nich także kobiety. Jeśli zaś czytamy o „żołnierzach i żołnierkach” – sprawa jest jasna. Agencje zdecydowały też, co w przypadku, kiedy oryginalny cytat posiada znaki, takie jak gwiazdki czy podkreślniki. Wtedy osoba pisząca depeszę sprawdza, czy cytat jest na tyle ważny, by musiał być przytoczony dosłownie. Jeśli nie, zmienia się go na mowę niezależną. Tylko w uzasadnionych i wyjątkowych przypadkach zostawia się takie znaki w dosłownym cytacie, a w uwagach pod depeszą wyjaśnia oryginalność pisowni. Podobne zasady dotyczą ustnych cytatów z „gendergap”, z tą różnicą, że decyduje o nich dyżurny szef wiadomości.
Inaczej jest w dziennikach regionalnych grupy medialnej Funke (m.in. „Westdeutsche Allgemeine Zeitung”, „Hamburger Abendblatt”, „Berliner Morgenpost”). Dosłowne cytaty z gwiazdką, dwukropkiem i innymi znakami przytacza się w oryginalnym brzmieniu. – Kwestia, czy dana osoba genderuje, czy nie, powinna być postrzegana jako postawa polityczna. Autentyczny cytat uwzględnia to. Na końcu artykułu redakcja wyjaśnia taką procedurę – informuje Pascal Conrads z działu prasowego grupy Funke. W koncernie specjalna grupa robocza wraz z redakcjami naczelnymi dzienników pracuje obecnie nad wytycznymi, które obowiązują media regionalne.
SPRYTNE PERYFRAZY
Genderowanie nie jest proste. Dziennikarze radiowi zwracają uwagę, że wymienianie obu form rzeczowników osobowych wydłuża korespondencje. A piszący – jeśli redakcje dają im wolną rękę co do użycia znaków graficznych – mają wątpliwości, którą formę wybrać.
– Gwiazdki nie użyłabym, gdy osoby przyporządkowują się do płci męskiej lub żeńskiej; powiemy zatem premier, premierka, prezes, prezeska, kiedy żadna z tych osób nie ogłosiła, że uważa się za niebinarną – tłumaczy Friederike Sittler, jedna z twórczyń portalu Genderleicht.de. Ale czy zawsze mamy pewność, jak ktoś się identyfikuje? – Nic nie zwalnia nas z obowiązku precyzyjnego researchu – odpowiada Sittler.
Magazyn „Der Spiegel” – podobnie jak agencje prasowe – uważa, że „generyczne maskulinum nie powinno już być standardem”. Tygodnik „używa języka neutralnego płciowo poprzez wymienienie dwóch określeń, korzystanie z pojęć neutralnych pod względem rodzaju i poprzez sprytne peryfrazy. Dotyczy to wszystkich kanałów publikacji, audio i wideo, jak również bezpośredniej komunikacji z naszymi czytelniczkami i czytelnikami” – głosi zaktualizowana wersja standardów „Spiegla”.
Przyjęto, że nie każdy tekst musi być w całości sformułowany w języku gender, ale należy to robić w jak największej liczbie miejsc. Redakcja nie chce stosować genderowych znaków graficznych, ale zaznacza, że w niektórych formach tekstów (np. w osobistych komentarzach, esejach, wpisach na Instagramie) jest to możliwe. Wtedy powinno stosować się dwukropek, ale „oszczędnie”.
Podobne rozwiązania przyjął tygodnik „Die Zeit”, w którym nad wytycznymi pracowała specjalna grupa robocza. „Kreatywna forma języka uwzględniającego zasady gender jest w »Die Zeit« pożądana i dozwolona, ale nieobowiązkowa. Zapewnia ona równe reprezentowanie kobiet i mężczyzn w publikowanych tekstach. Jednocześnie stara się uwzględniać kwestie czytelności, piękna, tradycji i efektywności” – informuje tygodnik, dodając, że unika kontrowersyjnych form, takich jak gwiazdki, podkreślniki i inne, które „odwracają uwagę od tekstu i prowadzą do trudności gramatycznych”. Piszącym radzi kreatywnie używać języka, aby sprawnie objąć określeniami także osoby spoza binarnego świata.
„FAZ” I „BILD” BEZ GENDER
Jednak nie wszystkie media w Niemczech genderują. Przeciwko opowiedział się m.in. dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”), który broni generycznego maskulinum. – Wypracowany w historii języka schemat używania formy męskiej zawsze odnosi się jednocześnie do wszystkich rodzajów – tłumaczy Marija Jovanovic z działu prasowego „FAZ”. – W bezpośrednich zwrotach do danej osoby, jej opisie lub w przypadkach, gdy wyraźnie chodzi o konkretną płeć, używa się odpowiedniej formy – dodaje. I zaznacza, że jej redakcji nie chodzi o „odrzucenie języka wyrażającego szacunek”, ale o „prostotę i jasność tekstów”.
Axel Springer SE na razie obserwuje rozwój sytuacji i dyskutuje o możliwych rozwiązaniach. – Zasadniczo nie zamykamy się na podejścia reformatorskie, które wynikają z naturalnego rozwoju języka – mówi Christian Senft, rzecznik prasowy marek „Bild” i „Die Welt”. – O pisowni w mediach Axel Springer nadal decydują zasady niemieckiej pisowni i praktyka językowa czytelników – wyjaśnia.
A ci ostatni raczej nie lubią genderowych zmian. W tegorocznym sondażu przeprowadzonym przez instytut Infratest dimap większość (56 proc.) pytanych odrzuciła język gender w mediach, 35 proc. ankietowanych poparło używanie zróżnicowanych form.
Na przeszkodzie stają jednak zasady pisowni oraz ich kodyfikatorzy. W marcu br. Niemiecka Rada Ortografii po raz kolejny odmówiła uznania znaków symbolizujących osoby niebinarne za poprawne. Choć tu z odsieczą przyszedł Duden: najważniejszy słownik języka niemieckiego zawiera teraz w wersji online przy męskich formach generycznych notkę, że chodzi o osobę płci męskiej. W notce można wprawdzie przeczytać, że w niektórych sytuacjach forma męska jest używana w odniesieniu do osób wszystkich płci, ale nie powstrzymało to krytyków od stwierdzenia, że Duden „zlikwidował generyczne maskulinum”.
– Nie jesteśmy językową policją, nie ingerujemy, nie likwidujemy, tylko opisujemy stan rzeczy – odpowiada dr Nicole Weiffen z redakcji Dudena. W najnowszym wydaniu drukowanym Duden zamieścił na wstępie trzy strony poświęcone „językowi bardziej sprawiedliwemu płciowo”, opisując wszystkie opcje, które pojawiły się do tej pory w języku niemieckim. „W realizacji równouprawnienia język jest istotnym czynnikiem” – czytamy w wydaniu z 2020 roku.
A faktem jest, że generyczne maskulinum traci na znaczeniu w urzędowych pismach, ogłoszeniach, literaturze i mediach. – Jednak ludzie na co dzień mówią mniej zróżnicowanie. W rozmowie rzadko wymieniają obie formy rzeczowników, nie mówią z przerwą wskazującą na osoby niebinarne – stwierdza Dorota Wilke z VDS. – Trudno też sobie wyobrazić, że ktoś wzywający pilnie lekarza, zawoła: „Potrzebny lekarz albo lekarka!” – dodaje. Męskie formy pozostaną też w złożonych rzeczownikach, typowych dla języka niemieckiego, np. Anwohnermeldeamt (urząd meldunkowy) czy Bürgermeisterwahl (wybory burmistrza).
PRZYJDZIE CZAS
Skoro społeczeństwo się zmienia, to język mediów powinien odzwierciedlać te zmiany – uważa Niemiecki Związek Dziennikarzy (DJV). „Używanie w dziennikarstwie języka neutralnego płciowo jest nie tylko możliwe, ale odpowiada też duchowi czasu. Język niedyskryminujący, jeśli jest dobrze użyty, nie zakłóca płynności czytania, ale wręcz wzbogaca teksty i audycje” – czytamy na stronie internetowej DJV.
Katalin Valeš z komisji ds. równości szans i zróżnicowania w DJV przekonuje, że niedyskryminujący język ma także wpływ na research i wierniej oddaje rzeczywistość. Sam DJV też dokonał symbolicznej zmiany. Wydawany przez związek od ponad 50 lat fachowy magazyn „Journalist” (dziennikarz) ukazuje się od 2020 roku w połowie nakładu jako „Journalistin” (dziennikarka).
Czy genderowe zmiany już na stałe zagoszczą w niemieckich mediach? – Na pewno nie w ciągu kilka lat. Język zmienia się i rozwija – mówi Nicole Weiffen z redakcji Dudena. – To proces. Język zawsze zmieniał się, gdyś ktoś zaczynał inaczej mówić – dodaje Friederike Sittler ze Związku Dziennikarek. Przypomina, że w Niemczech musiało upłynąć dużo czasu, zanim kobiety zostały uwzględnione w języku. – Dlatego rozumiemy, że także osoby niebinarne chcą być widoczne – mówi Sittler.
Akceptacja przyjdzie z czasem – stwierdza dziennikarka Ewa Wanat. Zauważyła to także Petra Gerster, genderująca prezenterka telewizyjnych wiadomości. Z programu na program przychodziło do ZDF coraz mniej skarg. Na końcu już tylko kilka. „Społeczeństwo zmienia się, a przyszłość należy do młodych” – mówiła w programie „Heute-Show”. Jak pokazują sondaże, młodsi chętniej akceptują język neutralny płciowo. W ankiecie Infratest dimap wśród osób w wieku 18–39 lat więcej było zwolenników zmian (48 proc.) niż przeciwników (43 proc.). W starszych grupach wiekowych zwolenników było już dwukrotnie mniej niż przeciwników. Nie dziwi zatem, że media adresowane do młodzieży i młodych dorosłych od dawna już genderują. Praktykują to także młode dziennikarki i dziennikarze. Bo – jak piszą – „język zmienia horyzonty i przełamuje stereotypy”.
***
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Czytaj też: Nowy „Press”: Suchecka gdy krzyczy, to płacze, Max Kolonko jest Presidentem, a dziennikarzy zastąpi maszyna
Katarzyna Domagała-Pereira