„Don’t look up”, czyli cali my. „Nie patrz w górę” do refleksji dla dziennikarzy
Foto: Niko Tavernise, Netflix / Materiały prasowe
„Don’t look up” na Netfliksie sprzedawany jest jako komedia – i rzeczywiście jest kilka komediowych scen – lecz tylko największy matoł potraktuje ten obraz jako sposób na wyłącznie dobrą zabawę - pisze Marek Twaróg o „Nie patrz w górę” - filmie, o którym w święta mówią wszyscy.
„Don’t look up” na Netfliksie sprzedawany jest jako komedia – i rzeczywiście jest kilka komediowych scen – lecz tylko największy matoł potraktuje ten obraz jako sposób na wyłącznie dobrą zabawę. To satyra na polityków, dziennikarzy, wizjonerów z big techów, a właściwie – na nas wszystkich, których politycy, dziennikarze i wizjonerzy z big techów sobie wychowali. „Don’t look up” to w pierwszy dzień świąt najczęściej oglądany film na Netfliksie na całym świecie. Obsada gwiazdorska.
„Nie patrz w górę”, lepiej zabawić się na śmierć
W największym skrócie: w kierunku Ziemi leci niszczycielska kometa, ludzkość ma przed sobą pół roku. Z nieco szerzej perspektywy: w kierunku Ziemi leci niszczycielska kometa, ludzkość ma pół roku na reakcję, ale głupi politycy wolą patrzeć na najbliższe wybory, a głupie media wola omawiać szołbiznesowe ploteczki. Z lotu ptaka: w kierunku Ziemi leci niszczycielska kometa, ale zatruci przez głupich polityków i głupie media ludzie nie są w stanie w żaden sposób mądrze zareagować – jedni nie wierzą w nic, co serwuje im zblatowane środowisko polityczno-medialne, inni wierzą magii, jeszcze inni pokładają nadzieję w wielkim biznesie, który dotąd przedstawiał się jako wszechmogący (co tam więc jakaś kometa).
Adam McKay, reżyser i twórca scenariusza, nie musiał jakoś szczególnie zgłębiać tematu – i na szczęście nie rozbierał tu mediów na części niczym McLuhan. Ale odniesienia do Huxleya i jego „Nowego, wspaniałego świata”, a najbardziej czytelnie do Neila Postmana i jego słynnego dzieła „Zabawić się na śmierć”, są ewidentne. Autor „Don’t look up” nie analizuje zatem postaw dziennikarzy i polityków, bo wie, że w zupełności wystarczy postawić przed nimi lustro. W erze dziesiątkującej nas pandemii i postępujących zmian klimatycznych katastroficzna wizja nabiera charakteru szczególnej filozoficznej przypowieści.
Nie patrz w górę – krzyczy Trump
Jeśli ktoś zobaczy nawiązania do prawdziwych wydarzeń z kampanii Trumpa - to dobrze. Do prawdziwych treści w porannych programach telewizji informacyjnych lub śniadaniowych show – to dobrze. Do dyskusji na kolegiach redakcyjnych o temacie, który nie grzeje – znakomicie. Do kreowania gwiazd, aż do zamiany naukowca w AILF (Astronomer I'd Like to Fuck) – dobrze. Do prymatu influencerów, gwiazdek, celebrytów, duperelek, które podają, zachwytów, które wzbudzają – dobrze. Do mediów promujących denialistów i podważających naukę - dobrze. Tak to właśnie teraz wygląda. Ani przez chwilę nie miałem wrażenia, że to obraz przerysowany.
It is critical that we take action to address the climate crisis. @DontLookUpFilm has partnered with @CountUsInSOCIAL to outline ways to get involved.
— Leonardo DiCaprio (@LeoDiCaprio) December 24, 2021
Learn more: https://t.co/7Rx6qOEsDA#DontLookUp now on @Netflix pic.twitter.com/80y93UcOJz
Lecz sama konstatacja, że jest jak jest, nikogo już pewnie nie rozczula. Wzruszamy ramionami, puentujemy, że kiedyś wszystko było lepiej i lecimy dalej. „Don’t look up” pokazuje nam jednak, że stan „jest jak jest” sparaliżował nas - oduczył nas myślenia, umiejętności działania, zabrał nam autorytety, którym się wierzy w momentach próby.
A najstraszniejsza i zarazem najśmieszniejsza (to możliwe) scena jest po napisach końcowych – bo okazuje się, że technologia naprawdę może przewidzieć wszystko - nawet rodzaj śmierci, jaka nas spotka - ale wiedzę tę wykorzystujemy wcale nie po to, byśmy byli mądrzejsi.
Marek Twaróg, Press.pl
***
„Don’t look up” („Nie patrz w górę"), Netflix, grudzień 2021, scenariusz Adam McKay, produkcja USA, obsada gwiazdorska: m.in. Leonardo DiCaprio, Jennifer Lawrence, Meryl Streep.
(26.12.2021)