Dorota Kania prosiła Joachima Brudzińskiego o milion złotych na akcję Telewizji Republika
Dorota Kania, wówczas redaktorka naczelna Telewizji Republika, prosiła Joachima Brudzińskiego, wtedy wicemarszałka Sejmu, o sfinansowanie letniej akcji Telewizji Republika (fot. Pawel Wodzynski/East News)
Serwis poufnarozmowa.com tym razem opublikował korespondencję ówczesnej szefowej Telewizji Republika Doroty Kani i wicemarszałka Sejmu Joachima Brudzińskiego. Rozmowa dotyczyła dofinansowania akcji stacji telewizyjnej "Republika na wakacjach".
W mailu z czerwca 2017 roku Dorota Kania, wówczas redaktorka naczelna Telewizji Republika, a obecnie redaktorka naczelna Polska Press, prosiła Joachima Brudzińskiego, wtedy wicemarszałka Sejmu, o sfinansowanie letniej akcji "Republika na wakacjach".
Akcja polegała na pokazaniu, jak wyglądają efekty programów m.in. 500+, mieszkanie+, jak wygląda odbudowa stoczni czy zmiany w armii. "Chcemy mówić o ważnych dla Polaków wartościach" – zaznaczyła Kania w piśmie do Brudzińskiego. W mailu wymieniła też miejsca, które chcą podczas akcji odwiedzić, wśród nich: Stocznie Szczecińską i Gdańską, parki narodowe. "Chcemy być tam, gdzie nas Państwo zaprosicie" – napisała Kania.
W mailu przesłała kosztorys wydarzenia, opiewający na kwotę 971,5 tys. zł za serię 20 odcinków, których nagranie trwa 50 dni. Jeden odcinek miał kosztować 48,6 tys. zł. Kwoty były podane bez doliczenia podatku VAT (23 proc.).
Największą kwotę trzeba było wydać na sprawy techniczne - 360 tys. zł, czyli wynajem sprzętu, oświetlenia, wozu realizacyjnego, agregatów. Kolejnym wydatkiem były wynagrodzenia, z czego najwięcej miało dostać dwoje prowadzących – po 33 tys. zł, operatorzy – po 24,2 tys. zł i realizator obrazu - 28,6 tys. zł. Dodatkowe koszty, czyli hotele, wyżywienie, transport, to wydatek w wysokości 254 tys. zł.
Akcja "Republika na wakacjach" odbyła się w 2017 roku. Trwała od 1 sierpnia do 1 września.
Wycieki z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka, szefa kancelarii premiera, i innych polityków władzy, pojawiają się w sieci od początku czerwca. Oficjalnie nikt nie potwierdził ich prawdziwości, ale też ich autentyczności nie zaprzeczył.
(BAE, 29.11.2021)