Rafał Ziemkiewicz zatrzymany na Heathrow. Musiał opuścić Wlk. Brytanię
Fot. screen YouTube/Telewizja Republika
Publicysta "Do Rzeczy" został zatrzymany w sobotę na londyńskim lotnisku Heathrow. Dziennikarz towarzyszył córce. "Brytyjskie służby przepuściły żonę i córkę Ziemkiewicza, ale jego samego zatrzymały. Z naszych informacji wynika, że publicysta został aresztowany. Ziemkiewiczowi odebrano również leki, które miał przy sobie" - czytamy w "Do Rzeczy". Po godzinie 18 Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało, że dziennikarz został wypuszczony na wolność.
Żona Ziemkiewicza - cytowana dalej przez "Do Rzeczy" - podkreślała, że "służby nie podały powodu, dla którego dokonano aresztowania". Wiadomo było jednak, że dziennikarzowi odebrano telefon oraz dokumenty.
Łukasz Jasina, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, na Twitterze napisał: "Trwają odpowiednie czynności wyjaśniające polskich służb konsularnych. Będziemy informować o rozwoju zdarzeń w miarę rozwoju sytuacji".
Głos zabrał również Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy", na łamach portalu dorzeczy.pl: "Jestem zszokowany tą informacją. Rafał Ziemkiewicz to jeden z najważniejszych polskich publicystów. Mam nadzieję, że jego zatrzymanie to wynik błędu i nieporozumienia. (...) Niestety, dotychczasowe działania urzędników brytyjskich budzą najwyższy niepokoi. To właściwie napad w biały dzień na polskiego obywatela bez podania przyczyn. Wyjaśnienie sytuacji to teraz także zadanie dla polskich władz. Trzeba natychmiast skończyć ten skandal, a następnie przeprosić i zadośćuczynić".
W sobotę po godzinie 18 pojawiły się pierwsze informacje, że Ziemkiewicz został wypuszczony na wolność. Ostatecznie na Twitterze potwierdził to rzecznik MSZ: "Red. Rafał Ziemkiewicz oczekuje na samolot do Warszawy" - napisał Łukasz Jasina.
"Ale swoją drogą, że „wielka” kiedyś Brytania boi się dwóch dni prywatnego pobytu jednego pisarza (nawet bestsellerowego) tak jak PRL bał się każdej maszyny do pisania - to znaczące" - skomentował Ziemkiewicz na Twitterze wieczorem, gdy odzyskał telefon.
Kwestia wjazdu Ziemkiewicza do Wielkiej Brytanii już raz trafiła na czołówki polskich mediów. W 2018 roku dziennikarz został zaproszony na Wyspy, by przemawiać m.in. w Bristolu i Cambridge. Protestowała wtedy posłanka Partii Pracy Rupa Huq. Ziemkiewicz odpowiedział potem w liście do "Guardiana": "Czuje się obrażony i jestem oburzony z powodu posłanki Partii Pracy Rupa Huq, która publicznie nazwała mnie "neonazistowskim mówcą z Polski", "skrajnie prawicowym ekstremistą" i oskarżyła mnie o rasizm" - napisał publicysta.
(MAT, 02.10.2021)