Sześć polskich produkcji Netflixa w tym roku
Jedną z nowości Netfixa jest serial "Sexify" w reżyserii Kaliny Alabrudzińskiej i Piotra Domalewskiego (fot. materiały prasowe)
W tym roku Netflix udostępni sześć nowych polskich produkcji. Wśród nich ośmioodcinkowy serial "Sexify", który będzie miał premierę 28 kwietnia. W przyszłym roku do serwisu ma trafić kolejne pięć rodzimych produkcji. Według eksperta rynkowego to realizacja długoterminowej strategii, a nie odpowiedź na plany konkurencji.
Netflix zapowiedział, że zwiększa zaangażowanie na polskim rynku. Oprócz zapowiadanych wcześniej seriali "Sexify" i "Rojst'97", we wtorek zaprezentował pięć nowych filmów i cztery seriale, które zostaną zrealizowane w Polsce.
Zdaniem byłego prezesa HBO Polska Michała Kozickiego Netflix w ten sposób realizuje długoterminowe plany, a nowe produkcje nie są bezpośrednio związane z planowanym wejściem na polski rynek HBO Max i Disney+. – Wejście HBO Max niewiele zmieni, nie będzie to rewolucja – będzie to bardziej naturalna ewolucja HBO GO, i dobrze, bo HBO GO to świetna usługa. Jedyną różnicą jest to, że niektóre filmy mogą pojawiać się wcześniej niż w kinie. Nie sądzę też, aby Netflix decydował się na wzmożoną produkcję ze względu na planowane wejście Disney+ – ocenia Kozicki.
W tym roku oprócz seriali "Sexify" i "Rojst'97" premierę będzie miał dramat psychologiczny "Prime Time". Film w reżyserii Jakuba Piątka, z Bartoszem Bielenią w roli głównej dla polskich widzów Netflixa dostępny będzie od 14 kwietnia.
Latem na Netflixie pojawi się debiut reżyserski Daniela Markowicza "Bartkowiak". Głównym bohaterem filmu, w którego wcieli się Józef Pawłowski, jest profesjonalny zawodnik MMA. Jesienią premierę będzie miał sześcioodcinkowy serial "Otwórz oczy" w reżyserii Anny Jadowskiej i Adriana Panka oraz thriller "Hiacynt" wyreżyserowany przez Piotra Domalewskiego.
Z kolei w 2022 roku Netflix zapowiada pięć premier. Wśród nich serial z gatunku fantasy "Axis Mundi" w reżyserii Kasi Adamik i Olgi Chajdas, miniserial Łukasza Kośmickiego "Królowa", sześcioodcinkowy dramat katastroficzny "Wielka woda" w reżyserii Jana Holoubka oraz Bartłomieja Ignaciuka, a także kolejny tytuł Netflixa oparty na powieści Harlana Cobena "Zachowaj spokój", który wyreżyserują Michał Gazda i Bartosz Konopka.
Według Kozickiego nowe produkcje są związane z realizacją ogromnych budżetów produkcyjnych, których nie sposób wykorzystać na rynkach dojrzałych. – Z każdym rokiem budżet Netflixa na oryginalne produkcje zwiększa się o olbrzymie kwoty, w zeszłym roku wzrósł o około 2 miliardów dolarów. Tak dużych środków nie sposób efektywnie wydać wyłącznie na dojrzałych rynkach. Zakładając konserwatywnie, że co roku do wydania na nowe produkcje Netflix ma miliard dolarów więcej, a serial kosztuje średnio 10 milionów, to każdego roku może zrobić o 100 seriali więcej, niż w roku poprzednim. Nie wszystkie z tych projektów można zrealizować na dojrzałych rynkach, bo nie ma tam mocy produkcyjnych, talentów, scenarzystów, rynki też nie są w stanie przyswoić aż tak wiele produkcji – zauważa Kozicki.
– Dodatkowo, inwestycja w oryginalne produkcje właśnie w Polsce ma głęboki sens. Po pierwsze ze względu na to, że jesteśmy największym krajem regionu, ale także dlatego, że na tle innych krajów Europy centralnej i wschodniej nasza konsumpcja VoD jest bardzo wysoka. Prześcigamy sąsiadów – Czechy, Słowację, ale też Węgry i Rumunię – zwraca uwagę ekspert.
Netflix jest światowym liderem serwisów VoD. Obecnie ma ponad 200 mln subskrybentów. Jego rywal HBO Max w styczniu ogłosił, że ma prawie 40 mln abonentów w Stanach Zjednoczonych i 60 mln na całym świecie. Z kolei Disney+ niedawno przekroczył 100 mln po zaledwie 16 miesiącach na rynku.
Zarówno HBO Max, jak i Disney+ planują wejście na polski rynek. W drugiej połowie 2021 roku ma w Polsce zadebiutować serwis streamingowy HBO Max, który zastąpi poprzednika HBO Go. Natomiast Disney+ miał początkowo zacząć działać w Polsce latem 2020 roku, później debiut przełożono na 2021 rok, ale ostateczna data nie została podana.
(BAE, 24.03.2021)