Po nagłośnieniu problemu branża reklamowa skupia się na merytoryce

ZFPR: Im mniej niezależnych, różnorodnych mediów, tym mniej wolności słowa (fot. materiały prasowe)
Przedstawiciele branży reklamowej doceniają, że media solidarnie odpowiedziały na ich apel o nagłośnienie problemu związanego ze składką od reklamy, która zdaniem obu stron jest skandaliczna. Teraz stawiają na pracę u podstaw, czyli na przygotowanie stanowiska, które zaprezentują podczas konsultacji społecznych.
Według Włodzimierza Schmidta, prezesa zarządu IAB Polska, protest pokazał, że media doskonale rozumieją, jak fatalny wpływ gospodarczy i społeczny będzie miało wprowadzenie składki od reklamy. - Jest to akcja niespotykana. Nie przypominam sobie podobnej sytuacji od ‘89 roku, aby media - nawet te konkurujące ze sobą - w tak krótkim czasie, jednym głosem przygotowały akcję protestacyjną, która jest wyjątkowo kosztowna. Dzień bez mediów, czyli treści i emitowania reklam jest naprawdę odważnym biznesowo działaniem. To pokazuje, że sprawa jest poważna – mówi Włodzimierz Schmidt.
Podobnego zdania jest Jacek Olechowski, prezes zarządu IAA Polska i prezes Mediacap. - Akcja jest spektakularna, sprawiła, że projekt ustawy stał się przedmiotem debaty publicznej, co oznacza, że nie przejdzie niezauważony społecznie. A skoro składka od reklamy stała się tematem nr 1, jest nadzieja, że politycy z różnych środowisk zaczną interesować się jej skutkami gospodarczymi – mówi Jacek Olechowski. - Bez względu na poglądy polityczne efekt gospodarczy, jaki wywoła ten podatek, dotknie wszystkich, przede wszystkim małych i średnich przedsiębiorców, dla których reklama stanie się o wiele droższa – mówi Olechowski. - Niestety, nie jest prawdą, co powiedział pan premier, że to jest podatek od cyfrowych gigantów, bo to jest podatek, w którym stawki dla firm od mediów konwencjonalnych są wyższe niż dla międzynarodowych platform technologicznych – dodaje prezes IAA.
- Cieszę się, że udało się zbudować taką solidarność – mówi Paweł Tyszkiewicz, dyrektor zarządzający Stowarzyszenia Komunikacji Marketingowej SAR. - Trzeba zrobić wszystko, aby zmienić tę błędną dla całej gospodarki decyzję. Oprócz zgłaszania uwag bezpośrednio do ustawy, musimy komunikować się ze społeczeństwem i z rządem za pomocą dostępnych nam środków, czyli właśnie poprzez media, których zresztą ta sprawa dotyczy. W ten sposób możemy dobijać się do świadomości wyborców, aby wpływało to na popularność partii, która tego typu rozwiązania proponuje – komentuje Tyszkiewicz.
Po nagłośnieniu sprawy przez media branża reklamowa koncentruje się teraz na przygotowaniu swoich stanowisk (uwagi do projektu ustawy można zgłaszać do 16 lutego). - Naszym zadaniem jest teraz przekonywanie argumentami prawnymi, gospodarczymi, eksperckimi, poprzez rozmowy ze wszystkimi interesariuszami i politykami. Finalnie decyzja zapadnie w Sejmie, a nie na ulicy, choć zainteresowanie konsumentów jest bardzo cenne – mówi Jacek Olechowski.
- To, co udało się zrobić w szybkim tempie, wykonaliśmy. Teraz możemy jedynie powielać komunikaty dotyczące szkodliwości tego projektu. Przygotowujemy też swoje stanowisko, które zaprezentujemy podczas konsultacji społecznych. Jest pełna determinacja, niemal codziennie mamy spotkania – dodaje Włodzimierz Schmidt.
Sprzeciw wobec proponowanego opodatkowania mediów wyraził w środę również Związek Firm Public Relations, podkreślając, że cała branża szeroko rozumianej komunikacji po roku funkcjonowania w pandemii potrzebuje stabilizacji finansowej, aby "powrócić na ścieżkę wzrostu".
"Nie mamy bowiem wątpliwości, że nowy podatek dla części mediów i innych podmiotów, których dotknie, będzie oznaczał wyrok śmierci oraz spowoduje konsekwentną reakcję łańcuchową dla znaczącej liczby pozostałych uczestników tego rynku" - napisał ZFPR. I dodał: "Im mniej niezależnych, różnorodnych mediów, tym mniej wolności słowa".
(IKO, 11.02.2021)
