Rekordowa aukcja zdjęcia "Afghan Girl" to nadzieja dla fotoreporterów
Fotografia "Afghan Girl" powstała w 1984 roku (screen: YouTube/National Geographic)
Do sprzedaży fotografii Steve'a McCurry'ego "Afghan Girl" za 283 tys. zł przyczyniła się przede wszystkim światowa popularność zdjęcia. Chris Niedenthal zauważa, że Polacy "dojrzewają do tego, że fotografia może być sztuką", a rekordowa cena jest szansą dla fotoreporterów.
W czwartek fotografia "Afghan Girl" została sprzedana na aukcji Desa Unicum za 283 tys. zł. To najdroższe zdjęcie zlicytowane w Polsce. Fotografię zielonookiej afgańskiej dziewczynki (zidentyfikowanej po latach jako Szarbat Gula) zrobił w 1984 roku na pograniczu afgańsko-pakistańskim Steve McCurry na zlecenie magazynu "National Geographic". Zdjęcie jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych na świecie.
- Polacy powoli dojrzewają do tego, że fotografia może być sztuką i mieć wartość nie tylko samego papieru, na którym jest wydrukowana, lecz także wartość estetyczną i artystyczną - komentuje fotograf i laureat World Press Photo Chris Niedenthal. - Polska jest trudnym rynkiem do sprzedaży fotografii, ceny są stosunkowo niskie. Zwykle oscylują w granicach kilku tysięcy, bardzo rzadko sprzedają się za dziesiątki tysięcy, a o setkach, tak jak w przypadku "Afgańskiej dziewczyny", można pomarzyć. Najbardziej cieszy mnie, że to zdjęcie jest reporterskim portretem, to dobra wiadomość dla fotoreporterów. Nasze prace zwykle nie kwalifikują się na sztukę, którą się wiesza na ścianie. Jeśli ktoś decyduje się na kupno fotografii na ścianę, to zwykle są to zdjęcia artystyczne, kreowane. Dlatego fakt, że reporterski portret jest aktualnie najwyżej wylicytowanym zdjęciem w Polsce, napawa optymizmem. To dobry znak, że ktoś zdecydował się zapłacić za prawdziwość i naturalność, a nie wykreowaną w studiu rzeczywistość – dodaje Niedenthal.
Andrzej Zygmuntowicz, wiceprezes Związku Polskich Artystów Fotografików i juror Grand Press Photo, podkreśla, że zdjęcie McCurry’ego ma w sobie "elementy nadziei". - Nie budzi negatywnych odczuć. To rzadkie, jeżeli chodzi o fotografię prasową, która bazuje na mocnych kadrach ukazujących szokujące, dramatyczne sceny. A nikt nie będzie kupował zdjęć, które pokazują dramat. Chcemy mieć obrazy, które zawierają pozytywne przesłanie, ociupinę nadziei. Jest szansa na takie fotografie - uważa Zygmuntowicz.
Maciek Nabrdalik, fotograf, laureat m.in. World Press Photo i Grand Press Photo, nie dostrzega w sprzedaży "żadnego optymistycznego sygnału dla rynku". - To ciekawostka przypominająca jedynie, że są w Polsce bogaci ludzie. Nie muszą nawet pasjonować się fotografią, bo to jedno z najbardziej rozpoznawalnych zdjęć na świecie. Sygnałem było raczej zakupienie w niższej, ale wciąż wysokiej cenie zdjęcia Kacpra Kowalskiego kilka lat temu. Tego zakupu nie rozumiem, bo McCurry to żyjący twórca, oferujący zdjęcia przez swoją stronę internetową. Te zdjęcia mają otwartą edycję, McCurry nie produkuje unikatów, nie limituje swoich prac. Cała ta sprawa polega na popularności tego konkretnego zdjęcia – podkreśla Nabrdalik. Jak dodaje, rynek fotografii radzi sobie całkiem nieźle. - Zdjęcia się sprzedają, nie zauważam, żeby ceny moich fotografii były drastycznie inne niż tych sprzedawanych przez moich kolegów za granicą. To nie tylko kupujący decyduje o cenie – mówi Nabrdalik.
(JSX, BAE, 19.10.2020)