Utarte schematy
Rozmowa z Lechosławem Kwiatkowskim, dyrektorem kreatywnym agencji DougFaberFamily
Czy polskie spoty reklamowe nie są do siebie zbyt podobne? Wystarczy wspomnieć ostatnie filmy sieci Plus i Orange wykorzystujące motyw „zatrzymywania czasu” albo reklamówki proszków do prania czy past do zębów.
Ale filmy reklamowe Plusa i Orange całkowicie różnią się od siebie. To, że mówi się tam o zatrzymywaniu czasu, wynika z podobnej usługi operatorów i nie ma nic wspólnego z brakiem kreatywności agencji reklamowych. Uważam, że reklamy telekomów są coraz lepsze. Przykładem są dla mnie spoty Plusa z udziałem kabaretu Mumio. Jeśli chodzi o reklamy pasty do zębów czy proszków do prania, to faktycznie utarły się pewne schematy, jak pokazywanie stomatologa w białym kitlu albo gospodyń domowych, które testują nowy proszek. Ale nie oznacza to, że takich produktów nie można ciekawie zareklamować.
Reklamy partii politycznych są za to kopią zagranicznych spotów
Marketing polityczny to zupełnie inna dziedzina. Zarówno Prawo i Sprawiedliwość, jak i Platforma Obywatelska świadomie zdecydowały się na wykorzystanie sprawdzonych gdzie indziej wzorców. Myślę jednak, że gdyby skorzystały z polskich agencji reklamowych, mogłyby dostać produkt równie dobry i nie musiały się tłumaczyć z zarzutów o plagiat. Takie powielanie pomysłów amerykańskich jest trochę brakiem szacunku dla polskich wyborców.
Z czego wynika brak kreatywności?
Z braku odwagi, zarówno klientów, jak i agencji reklamowych. Tymczasem w reklamie ryzykowne jest powielanie tego, co już było. Grozi to niezauważeniem produktu przez potencjalnego klienta. Poza tym w reklamie często dzieje się tak, że ten sam pomysł rodzi się w tym samym czasie w różnych głowach. Dowodzą tego międzynarodowe konkursy reklamowe, w których zdarzają się podobne kampanie z dwóch odległych krajów.
Rozmawiał Tomasz Wiaderek
Lechosław Kwiatkowsk