Kandydaci na prezydenta chcą debatować sami ze sobą
Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski spotkają się w drugiej turze wyborów (fot. Piotr Molecki/East News)
Sztaby kandydatów na prezydenta RP nie doszły do porozumienia w sprawie wspólnej debaty, o ile w ogóle próbowały. Andrzej Duda weźmie udział w dzisiejszej debacie TVP w Końskiem, a Rafał Trzaskowski zaprosił dziennikarzy i kontrkandydata do Leszna. Zdaniem ekspertki obaj na tych unikach tracą.
Urzędujący prezydent zapowiedział, że weźmie udział w debacie prezydenckiej, którą Telewizja Polska przeprowadzi dziś o 21 w miejscowości Końskie. Kilka dni wcześniej Andrzej Duda odmówił udziału w debacie, którą chciały zorganizować TVN i TVN 24 wraz z Onetem i Wirtualną Polską.
Udziału w debacie w Końskiem, którą mają emitować stacje TVP 1, TVP Info i TVP Polonia, odmówił kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski. - Nie jadę po raz kolejny na ustawkę do telewizji publicznej - mówił Trzaskowski na piątkowej konferencji prasowej w Łodzi. Zapowiedział, że sam zorganizuje „debatę, gdzie będzie można zadawać pytania od lewa do prawa". "I albo będzie pusta mównica obok mnie, albo sam będę odpowiadać na te pytania. Bez żadnej ustawki” - dodał Trzaskowski.
Debata zwana „Areną Prezydencką”, na którą Trzaskowski zaprosił Dudę, ma odbyć się również w poniedziałkowy wieczór o godz. 20.30 w Lesznie. Początkowo sztab kandydata KO zaprosił na nią dziennikarzy z 15 redakcji, którzy otrzymali możliwość zadawania po dwa pytania kandydatom, a kolejność ich zadawania ma być losowana. Zaproszone zostały: TVN, Polsat, TVP, Onet, WP, Wpolityce.pl, PAP, Radio Zet, RMF FM, Tok FM, „Rzeczpospolita”, „Gazeta Wyborcza”, „Do Rzeczy”, TV Trwam, „Najwyższy czas”. Propozycja ta spotkała się z krytyką dziennikarzy, którzy zarzucili Trzaskowskiemu, że wybiera sobie redakcje. Szef sztabu Trzaskowskiego Cezary Tomczyk tłumaczył później, że w debacie mogą wziąć udział wszystkie zainteresowane redakcje.
Zapraszamy do prawdziwej debaty wszystkie redakcje. Od prawa do lewa. Czas na prawdziwe i trudne pytania! Koniec ustawek w TVP. Niech sobie zostaną ze swoim wiecem. Wszyscy wiemy jak jest. Wszyscy widzimy jak wygląda TVP. Zapraszamy do Leszna!!! pic.twitter.com/btvDM93V9j
— Cezary Tomczyk (@CTomczyk) July 5, 2020
- Udział w debacie zadeklarowało jak dotąd dziesięć redakcji - mówi nam Tomczyk. Są to: "Fakt", "Rzeczpospolita", Radio Zet, Wirtualna Polska, Onet, "Najwyższy czas", Polsat, "Gazeta Wyborcza", "Dziennik Gazeta Prawna" i "Do Rzeczy". Wstępnie udział w debacie potwierdziły też stacje TVN i TVP. Transmisja będzie prowadzona na Facebooku. Ponadto zainteresowanym redakcjom będzie udostępniany sygnał.
- Mam nadzieję, że Andrzej Duda zdecyduje się przyjść na debatę w Lesznie. Jest zasadnicza różnica pomiędzy odpowiadaniem na pytania 15 czy 20 redakcji, a jednej redakcji, której w dodatku zapłaciło się 2 mld zł - mówi Cezary Tomczyk. Zapowiada jednocześnie, że jeśli Dudy nie będzie, to Trzaskowski sam odpowie na pytania dziennikarzy. Wydarzenie odbędzie się bez udziału publiczności.
"Ja myślę, że w ogóle pomysł, żeby to kandydat sam organizował debatę ze swoim konkurentem jest nie do przyjęcia. Organizowanie debat w każdej normalnej demokracji to zadanie dla mediów, nie dla polityków" - napisał na Twiterze Janusz Schwertner z Onetu.
Ja myślę, że w ogóle pomysł, żeby to kandydat sam organizował debatę ze swoim konkurentem jest nie do przyjęcia. Organizowanie debat w każdej normalnej demokracji to zadanie dla mediów, nie dla polityków.
— Janusz Schwertner (@SchwertnerPL) July 5, 2020
– Charakterystyką debaty jest uczestnictwo w niej co najmniej dwóch osób, będących w tym samym czasie i miejscu. Sytuacja pandemiczna tego nie zmieni – komentuje dr hab. Ewa Marciniak, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. W jej ocenie kandydaci na prezydenta nie zdają sobie sprawy, że rezygnując z debaty, obaj na tym tracą w takim samym stopniu.
– Sondaże pokazują, że właściwie jest remis, co oznacza, że wynik wyborów będzie remisem ze wskazaniem na kogoś. Obu kandydatom powinno więc zależeć na udziale w debacie – mówi Marciniak. Czy rozwiązaniem byłby udział obu kandydatów w dwóch debatach?– Byłby to pomysł dobry, ale nie ma na to szans ze względu na wzajemną niechęć – komentuje Ewa Marciniak. Zdaniem politolożki skoro nie ma szans na wspólną debatę kandydatów, sensownym rozwiązaniem jest umożliwienie wyborcom i mediom zadawania pytań podczas osobnych wystąpień. – Lepsze to niż nic. Jesteśmy u schyłku kampanii wyborczej i jest to ostatnia szansa, aby kandydaci na prezydenta przedstawili swoje wizje rządzenia państwem – mówi Marciniak.
(IKO, KOZ, 06.07.2020)