Twórcy wystosowali apel o przyjęcie dyrektywy o prawach autorskich
Inicjatywę Razem dla kultury poparli m.in.: muzycy Urszula Dudziak, Maria Sadowska, Tomasz Organek, kompozytor Jan A.P. Kaczmarek oraz dziennikarze Piotr Metz i Jan Pospieszalski (screen: Razemdlakultury.eu)
Przedstawiciele inicjatywy Razem dla kultury apelują o przyjęcie unijnej dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, czemu sprzeciwia się polski rząd.
„Dziś polscy twórcy, artyści, dziennikarze, niezależni publicyści są uzależnieni od tego, jak zostaną pozycjonowani w wyszukiwarce Google lub od tego czy administratorzy Facebooka nie zablokują ich stron. Polscy artyści – i ci tradycyjni, i youtuberzy – są uzależnieni od tego, czy YouTube nie zablokuje ich nagrania lub nie obniży ich pozycjonowania. Wszyscy oni zarabiają dziś znacznie mniej, niż gdyby weszła w życie dyrektywa o prawie autorskim” – napisano w apelu. Inicjatywę Razem dla kultury tworzą m.in.: muzycy Urszula Dudziak, Maria Sadowska, Tomasz Organek, kompozytor Jan A.P. Kaczmarek oraz dziennikarze Piotr Metz i Jan Pospieszalski.
Inicjatywę wspiera ZAiKS. Jan Młotkowski, szef wydziału komunikacji stowarzyszenia, zwraca uwagę, że dzięki dyrektywie twórcy będą mogli dostawać godziwe wynagrodzenie za udostępnianie ich twórczości na YouTube czy Facebooku. Podkreśla, że obecnie duże koncerny chowają się za dyrektywą z 2001 roku, która określa je jako firmy hostingowe, dzięki czemu nie odpowiadają za umieszczane treści.
Młotkowski mówi, że wielkie firmy, dla których nowe regulacje są niekorzystne, robią wiele, by upolitycznić dyskusję w tej sprawie, straszą podatkami od linków i ograniczeniem wolności w sieci. "Wolność w internecie będzie wtedy, kiedy ludzie nie będą okradani" – podkreśla przedstawiciel ZAiKS. Zaznacza przy tym, że dyrektywa nie dotyczy małych i średnich firm ani nie zagrozi polskim portalom, bo obejmie największych globalnych graczy.
Unijna dyrektywa o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, której sprzeciwiała się m.in. Polska, ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Państwa UE mają dwa lata na wdrożenie przepisów. W maju polski rząd złożył w tej sprawie skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE, mimo że o szybkie przyjęcie nowych regulacji apelowali m.in. wydawcy.
(PAP, RAQ, 19.09.2019)