Kanał Wolne-media na YouTube zablokowany na żądanie Mikołaja Janusza
Na pierwszym z filmów, 3 lutego, ukryty pod brodą, sztucznymi włosami i czapką Mikołaj Janusz zaczepia demonstrantów przed siedzibą TVP (kolaż screen Wiadomosci.tvp.pl, Twitter.com/wolne_media_pl)
YouTube zablokował kanał Wolne-media na żądanie Mikołaja Janusza, youtubera z Pyta.pl, byłego dziennikarza TVP. Powodem są filmy dyskredytujące jego akcje prowadzone podczas różnych demonstracji.
"Ze względu na otrzymane żądanie usunięcia materiałów w związku z naruszeniem praw autorskich musieliśmy usunąć z YouTube te filmy. (...) Żądanie usunięcia treści zostało wysłane przez Mikołaj Janusz" - pierwszą informację tej treści otrzymał 12 maja Adam Wiśniewski, dziennikarz obywatelski prowadzący Wolne-media.pl.
YouTube zablokował film "Dziennikarz TVP wyrywa flagę", na którym to Mikołaj "Jaok" Janusz podczas demonstracji przeciwko zatrzymaniu aktywistki Elżbiety Podleśnej próbuje wyszarpać jednemu z uczestników tęczowy sztandar. - Gościa ciągam za ramię, by się do mnie odwrócił, nikogo nie szarpię - tak przedstawia tę sytuację "Jaok".
13 maja Wiśniewski otrzymał mailem informację o zablokowaniu dwóch innych filmów opublikowanych przez niego na YT. One także pokazywały działania "Jaoka" na demonstracjach. Na pierwszym z nich, 3 lutego, ukryty pod brodą, sztucznymi włosami i czapką zaczepia demonstrantów przed siedzibą TVP, uderza ich kilkakrotnie megafonem. Kolejny zablokowany film obrazuje wspomnianą scenę z szarpaniem tęczowej flagi plus sytuacje przed wydarzeniem i po nim.
Po trzecim mailu o zgłoszeniach YouTube zablokował cały kanał Wolne-media - do tego wystarczy zgłoszenie trzech naruszeń. - To wszystko filmy mojego autorstwa. Nie naruszam w nich żadnych praw autorskich. Odwołałem się od tej decyzji, wysyłając do YouTube "roszczenia wzajemne". W osobnej wiadomości opisałem sprawę i prosiłem o odblokowanie kanału. Odmówili - opisuje Adam Wiśniewski. Jego zdaniem Mikołaj Janusz celowo "wprowadza w błąd YT", by zablokować niekorzystne dla niego publikacje. A w zgłaszaniu filmów pokazujących akcje Mikołaja Janusza brało udział więcej osób - wcześniej już internauci w komentarzach pod filmami grozili, że je zablokują.
Mikołaj Janusz twierdzi, że to znajomy informatyk ma pełnomocnictwa admina do jego konta. Przekonuje, że nie wie ani które filmy zgłosił kolega, ani z jakiego powodu. - Od pana o tym się dowiedziałem. Ale jeśli blokował, to znaczy, że miał jakieś podstawy - mówi "Presserwisowi". Po rozmowie z adminem nadal nie jest w stanie sprecyzować, na czym polegało owo łamanie praw autorskich, ale podkreśla, że każde takie zgłoszenie YT musi zaakceptować, a on "ufa YouTubowi".
Już po zakończeniu pracy nad tym artykułem, Mikołaj Janusz wysłał nam e-mail z informacją, że "już wie" na czym miało polegać łamanie praw autorskich ww. filmów: "rejestrowanie bez zgody kogoś rejestrującego content". Twierdzi, że regulamin YT zakazuje tego.
Według Wiśniewskiego "Jaok" ma teraz 14 dni na okazanie dowodów, iż w tej sprawie podjął kroki prawne. Inaczej będzie to traktowane jako fałszywe zgłoszenie. - A za to mogą jemu zablokować konto - przekonuje Wiśniewski. Zablokowane na YouTube filmy są cały czas dostępne na stronie Wolne-media.pl na Facebooku.
7 maja, po ujawnieniu filmu z "Jaokiem" szarpiącym na demonstracji tęczową flagę, ten napisał: "W dniu dzisiejszym o godzinie 17 złożyłem legitymację prasową i nie jestem już dziennikarzem TVP". Zapytaliśmy TVP, czy tak było oraz czy w jakikolwiek sposób obecnie współpracuje z Mikołajem Januszem. Do zamknięcia wydania "Presserwisu" nie dostaliśmy odpowiedzi. Po akcji z 3 lutego, TVP Info najpierw przedstawiła na wizji Mikołaja Janusza jako "dziennikarza", który "został uderzony w rękę i kopnięty w piszczel" przed siedzibą firmy. Po ujawnieniu przez Wolne-media.pl filmu TVP odcięła się od działań "Jaoka" podczas demonstracji, twierdząc, że robił to na własny użytek.
(KB, 17.05.2019)