Youtuber w biznesie
Youtuberzy dostrzegli, że rynek influencer marketingu nasyca się – tworzą więc własne marki i otwierają sklepy. Z różnym skutkiem. Artykuł z magazynu "Press" 01-02/2019.
O tym, że „finanse są w porządku”, przekonywał w kampanii wizerunkowej EnveloBanku youtuber kulinarny Piotr Ogiński. Poza działalnością w sieci (jego kanał subskrybuje 683 tys. osób) znany jest z telewizyjnych programów kulinarnych „Hell’s Kitchen” i „Top Chef”. Vloger, chcąc wykorzystać popularność w mediach, w marcu 2018 roku otworzył w Sosnowcu własną restaurację. Pod taką samą nazwą jak jego kanał na YouTube: Kocham Gotować.
Niewielkich rozmiarów restauracja zapowiadała się obiecująco – własnoręcznie urządzone wnętrze, starannie dobrane menu i fani chętni spróbować dań przyrządzonych przez Piotra i jego brata. Lecz po pół roku lokal zamknęli. „Z wielkim bólem serca postanowiliśmy zamknąć Bistro Kocham Gotować w Sosnowcu z przyczyn lokalowych” – poinformował lakonicznie youtuber na Facebooku.
O tym, że biznes gastronomiczny nie jest łatwy, przekonali się też twórcy kanału AbstrachujeTV (3,3 mln subskrypcji). Latem 2016 roku youtuberzy zainwestowali w knajpę w centrum Warszawy. Bar Om Nom Nom Sushito przy ul. Kruczej kusił intensywnymi kolorami i możliwością spotkania jednego z trójki popularnych youtuberów: Roberta Pasuta, Rafała Masnego bądź Cezarego Jóźwika. Pomysł na menu był oryginalny – serwowano sushito, czyli połączenie burito z sushi.
Po roku youtuberzy lokal jednak zamknęli. A w kwietniu 2018 roku zamknęli też klub nocny Bal przy ul. Nowogrodzkiej. W ten biznes youtuberzy nie weszli sami – klub założyli wiosną 2015 roku z Yurim Drabentem, Stanisławem Bomtempsem i Filipem Gawryszewskim z klubokawiarni Bątą.
– Nie znaliśmy się na tym – przyznaje Rafał Masny. – Bal dostarczał nam zbyt dużo stresu, a mało zysku. Przez pierwszy rok zarabialiśmy na nim, ale potem zysk z niego zjadła nam restauracja. Sprzedaliśmy więc udziały w obu i skoncentrowaliśmy się na tym, na czym się znamy, czyli na budowie kolejnych kanałów influencerskich i współpracach z markami – wyjaśnia.
KOSZULKA OD YOUTUBERA
Rozwój influencer marketingu sprawił, że youtuberzy o największych zasięgach zarabiają po kilkadziesiąt, a nawet kilkaset tysięcy złotych za udział w kampanii. Nie dziwi więc, że próbują ulokować kapitał we własne biznesy. Od gastronomii popularniejsza jest branża odzieżowa. Żartuje się nawet, że każdy youtuber prowadzi sklep internetowy z koszulkami.
Wśród pionierów jest także kanał AbstrachujeTV, który już w 2013 roku założył sklep internetowy z odzieżą AbstraWear. Dwa lata później youtuberzy ci uruchomili też sklep stacjonarny w warszawskiej galerii handlowej Złote Tarasy. Na stoisku AbstraWear sprzedawano koszulki, bluzy, czapki i spodnie – damskie i męskie, opatrzone logo ABCH (skrót od nazwy kanału AbstrachujeTV). Youtuberzy sami stali za ladą, tłumacząc, że to dodatkowa możliwość do spotkań z fanami. Stoiska już nie ma, ale sklep internetowy istnieje. W ostatnich miesiącach w ofercie AbstraWear znalazła się kolekcja Beksy, czyli dresy i T-shirty sygnowane nazwą kanału Beksy (prowadzą go Aleksandra Nowak i Natalia Długosz). Firma zapowiada nowe kolekcje poświęcone innym influencerom.
Od kilku lat internetowy sklep z odzieżą ma Jan Dąbrowski. W ofercie sklepu JDabrowski Wear są przede wszystkim bluzy i koszulki, ale także plecaki, skarpety czy spódnicoszorty. Za koszulkę z logo JDabrowski trzeba zapłacić 69 zł, a za bluzę 149 zł. Można również za 3 zł kupić zeszyt do szkoły z wizerunkiem tego youtubera. Latem 2016 roku Jan Dąbrowski odświeżył ofertę, wprowadzając kolekcję ubrań z myślą o żeńskiej części jego widowni. Pojawiły się bluzy i koszulki z napisem „firanka” oraz „niebawem”.
Na fanki postawił youtuber reZigiusz, który pod marką Rezi Style wprowadził kolekcję kolorowych koszulek bez rękawów dla dziewczyn. Na stronie Sklep.rezigiusz.pl ma w ofercie również męskie T-shirty (cena od 49 zł), bluzy z kapturem (95 zł) czy bluzy dziecięce (95 zł). Sprzedaje również artykuły szkolne z napisem BTBG, co jest skrótem od hasła „Born to be a gamer”.
Lidija Vukić, managing partner TalentMedia, przyznaje, że posiadanie przez youtubera własnej marki jest już na porządku dziennym. – Nie powiedziałabym, że sprzedaż przez youtuberów ubrań wzmacnia ich wizerunek, lecz jest to must have. Podczas zlotów z fanami każdy z występujących na scenie wystawia się później ze stoiskiem, oferując swoje produkty. Youtuberzy mają wtedy okazję spotkać się bezpośrednio z fanami i rozdawać autografy – mówi Vukić.
W porównaniu z gażą, jaką zarabiają youtuberzy na współpracach z markami, prowadzenie sklepu z ubraniami traktowane jest raczej jako forma dorabiania sobie, choć przychody z tego bywają znaczące. Rafał Masny z Abstra zapewnia, że zainteresowanie ubraniami marki AbstraWear jest na tyle duże, że można byłoby się z tego utrzymać.
Nie każdemu idzie tak dobrze. Sylwester Wardęga, twórca kanału SA Wardega (3,6 mln subskrypcji), w grudniu 2014 roku otworzył internetowy sklep odzieżowy Wardegawear. Zrobił to na fali popularności po tym, jak trzy miesiące wcześniej opublikował film „Mutant Giant Spider Dog”, który stał się najpopularniejszym filmem na YouTube na świecie (do dziś wyświetlono go 176,7 mln razy). Na stronie Wardegawear.com fani mogli kupić koszulki czy bluzy zaprojektowane przez Wardęgę, a on sam przy każdej okazji promował swoje produkty – np. w 2015 roku, odbierając Nagrodę Widzów podczas pierwszej edycji Grand Video Awards, ubrany był w czarną bluzę z napisem „Wariat” ze swojej kolekcji.
Lecz w 2018 roku Wardęga zaczął wyprzedawać ubrania. W rozmowie z Marcinem Prokopem w programie „Z tymi co się znają” na kanale Browar Namysłów TV na YouTube przyznał: „Dużo zainwestowałem w koszulki, bo myślałem, że to będzie schodziło, i sam nawet projektowałem te wzory, a tu się okazuje, że to leży rok, drugi, trzeci. Ostatnio sprzedawałem za pięć złotych, a każde wyprodukowanie koszulki kosztowało 20 złotych”. Były produkowane w Polsce.
– Moim błędem było to, że zainwestowałem za dużo na start. Podczas gdy inni youtuberzy produkowali na początek po 200 sztuk koszulek, ja wyprodukowałem ich pięć tysięcy, bo myślałem, że po psie-pająku to się będzie sprzedawać – mówi Sylwester Wardęga. Zdecydował o zamknięciu tego biznesu. – Nie promuję już sklepu, sprzedaję to, co zostało – dodaje.
FANI MNIEJ I BARDZIEJ WYROZUMIALI
Na koszulkowym biznesie poległ też Krzysztof Gonciarz, który – będąc na fali popularności – chciał pod marką Naeba sprzedawać T-shirty za blisko 100 zł za sztukę. Fani skrytykowali, że drogo, a on przypłacił to spadkiem wpływów finansowych z Patronite.
Za to dobrze sprzedają mu się pluszowe przytulanki w kształcie pierogów. Tak zwany Pan Pierożek kosztuje w internetowym sklepie Krzysztofa Gonciarza prawie 90 zł. Youtuber nie wymyślił maskotki, lecz dostał ją od jednego z fanów. Często pokazywał się na nagraniach z pierożkiem, a widzom tak się on spodobał, że youtuber postanowił je produkować i sprzedawać. Na spotkaniach z fanami rozchodzą się jak świeże bułeczki.
Z kolei fani blogerki modowej Jessiki Mercedes Kirschner na wysokie ceny się nie obrażają. W połowie grudnia ub.r. pochwaliła się ona stworzoną przez siebie marką odzieżową Veclaim. Jej ubrania nie należą do tanich – sukienki kosztują w przedziale 439–589 zł – lecz spotkały się z pozytywnym odbiorem. Informacja o marce po raz pierwszy pojawiła się w serwisie Vogue.pl, któremu Jessica Mercedes opowiedziała o tym, jak przez ostatni rok pracowała nad stworzeniem własnej kolekcji ubrań. W dniu publikacji artykułu blogerka poinformowała o starcie swojej marki na Instagramie: w postaci relacji na żywo z Maroka. Ubrana w czarną bawełnianą sukienkę ze swojej kolekcji przechadzała się na tle egzotycznej roślinności i opowiadała, jak sukienka została uszyta. Podkreślała, że wszystkie ubrania szyte są w Polsce, a nie w Chinach. Promując Veclaim, z wypiekami na twarzy tłumaczyła, że właśnie spełniła marzenie o własnej marce odzieżowej. „Trochę miałam dosyć marek, które są stworzone dla seksbomb. Wszystko elastyczne, obcisłe, z cekinów, sukienki księżniczki z tiulami. Za dużo tego na polskim rynku” – wyjaśniała na Instagramie.
To już drugi projekt modowy tej blogerki. W maju 2017 roku Jessica Mercedes stworzyła markę kostiumów kąpielowych Moiess.
Zrozumienie okazali też fani Katarzyny Napiórkowskiej. Jej filmy na kanale Kat Napiorkowska poruszają trudne tematy zaburzeń psychicznych. Tymczasem trzy lata temu youtuberka uruchomiła sklep internetowy z... seksowną bielizną. Jest właścicielką marki bieliźnianej Midnight. – Trudno jest dostać koronkową, nieusztywnianą bieliznę, więc zaczęłam ją szyć sama – tłumaczy Katarzyna Napiórkowska. Jest samoukiem. Wiedzę o tym, jak szyć, czerpie z tutoriali w internecie. Uszycie biustonosza czy fig zajmuje jej zazwyczaj trzy godziny, a takich produktów potrafi zrobić pięć–sześć dziennie.
– Zdecydowanie jest z tego zysk, ale dochodzę do momentu, w którym nie nadążam z produkcją zamówień – mówi. Jak policzyła, od powstania sklepu sprzedała już blisko 1,3 tys. produktów.
Teraz bieliznę Midnight promują modelki, a początkowo youtuberka sama prezentowała się w niej w mediach społecznościowych. Figurę ma idealną i lubi pozować w bieliźnie, lecz to już się fanom jej internetowej twórczości nie podobało. – Zrezygnowałam z pozowania ze względu na moje filmy. Komentowano, że niby mam depresję, a wstawiam zdjęcia w bieliźnie – przyznaje Napiórkowska. Ponieważ martwi się, że produkcja bielizny idzie zbyt wolno, w ostatnich tygodniach zrezygnowała z tworzenia filmów na YouTube (produkcja jednego filmu zajmuje jej dwa–trzy miesiące) i skupiła się na rozwoju marki Midnight.
OBROTNE YOUTUBERKI BEAUTY
O tym, jak pogodzić prowadzenie kanału na YouTube z własną firmą, opowiedzieć mogą twórczynie kanałów poświęconych urodzie. Autorka kanału Milena Makeup od dwóch lat jest właścicielką marki Anela produkującej organizery do kosmetyków. – Wszystko można ze sobą pogodzić, wystarczy tylko dobrze rozplanować pracę. Oczywiście w związku z prowadzeniem sklepu doszło mi sporo obowiązków, w tym przygotowanie zamówień, zabezpieczanie organizerów, by dotarły w całości do klienta oraz kontrolowanie, czy są na stanie takie dodatki, jak kartony, folie zabezpieczające, ozdobne papiery bądź kartki dla klientów – opowiada Milena Wilamowska. Poza działalnością na YouTube pracuje jako wizażystka. Skąd pomysł na produkcję organizerów? – Z potrzeby. Szukałam organizerów, które pomogłyby mi uporządkować kosmetyki w szufladach i na blacie, a trudno było znaleźć coś, co miałoby odpowiednie wymiary. Postanowiłam więc stworzyć je sama i w ten sposób pomóc również innym osobom – odpowiada Wilamowska.
Autorka kanału Zmalowana równolegle z występowaniem przed kamerą rozwija markę Sminko produkującą m.in. sztuczne rzęsy, face charty i terminarze. Z kolei Hania Knopińska, prowadząca kanał o takiej samej nazwie, jest właścicielką marki Glam produkującej kosmetyki, pędzle i akcesoria kosmetyczne.
Powodzenie takich biznesów nie uszło uwadze Ewy Grzelakowskiej-Kostoglu, która prowadzi najpopularniejszy kanał urodowy na polskim YouTube – Red Lipstick Monster (1,2 mln subskrypcji). Influencerka zapowiedziała, że w 2019 roku stworzy własną markę kosmetyczną. Będąc wizażystką, chce bowiem stworzyć kosmetyki do makijażu. Podkreśla, że będą dobrej jakości.
GDY BIZNES WSPÓŁGRA Z KANAŁEM
– Prowadzenie własnego biznesu jest dla twórcy internetowego szansą na wyjście poza YouTube, na uniezależnienie się od marek – komentuje Karol Wyszyński, prezes agencji wideomarketingu Los Videos. Jako przykład wskazuje na Radosława Kotarskiego, twórcę kanału Polimaty. Kotarski założył wydawnictwo książkowe Altenberg, w którym wydaje nie tylko swoje tytuły, ale również innych twórców. Influencerzy wiedzą, że jeśli ktoś z nich chce wydać książkę, w pierwszej kolejności może zwrócić się do Kotarskiego. Książki wydali u niego już Arlena Witt, Ula Pedantula czy Suchar Codzienny.
Oryginalnych pomysłów na biznes youtuberom nie brakuje. Autor kanału Magic of Y, promujący się w sieci jako iluzjonista Y, sprzedaje m.in. karty do gry. Za czarno-złotą kolekcję papierowych kart trzeba zapłacić 149 zł. To i tak mniej niż niedostępna już wersja złotych kart, która kosztowała 200 zł (w serwisach aukcyjnych karty kosztują nawet 500 zł). Wysoką cenę youtuber tłumaczy tym, że zostały one wyprodukowane w fabryce United States Playing Card Company w limitowanej liczbie.
Karol Wyszyński zwraca uwagę, że dobrze jest, gdy prowadzona przez youtubera działalność współgra z tematyką kanału. Tak jest w przypadku Aleksandry Wróblewskiej z kanału Olsikowa, która od roku prowadzi wraz z mężem sklep z ubraniami, szkicownikami i kolorowankami. Jednocześnie na kanale pokazuje, w jaki sposób koloruje. – To świetny pomysł, który daje wartość widzom. Ona nie tylko rysuje, ale też stworzyła kolorowankę, która jest opowieścią o tym, jak jej postać przenosi się do krainy elfów. Sam kupiłem dla córek – mówi Wyszyński.
(IKO, 29.03.2019)