Joanna Kulig - Góralka w rakiecie
Od czasu występu w „Idolu” Joanna Kulig przeszła długą drogę. Choć zawsze podkreśla przywiązanie do rodzinnych stron, nie buduje wizerunku „dziewczyny z sąsiedztwa” (fot. materiały prasowe)
Nie zaprasza dziennikarzy do domu, nie lepi pierogów w świetle kamer. Za kontrolowaną naturalnością Joanny Kulig kryje się zaplanowana strategia budowania wizerunku. Udostępniamy tekst z najnowszego wydania magazynu „Press”.
Rok 2002. 20-letnia Joanna Kulig, technik hotelarstwa z Muszynki w Małopolsce, próbuje swoich sił w „Idolu”. Polsatowski talent show obiecuje uchylić przed zdolnymi wokalistami drzwi do wielkiej kariery. Najlepszy podpisze kontrakt na nagranie debiutanckiej płyty. Kulig przeszła wstępne etapy. Teraz ważą się jej dalsze losy. Stoi naprzeciw jury i słyszy pytanie: „Dlaczego powinniśmy cię wybrać?”. Uśmiecha się i odpowiada: „Bo jestem najlepsza”.
Rok 2018. „Zimna wojna” w reżyserii Pawła Pawlikowskiego podczas festiwalu w Cannes zostaje uhonorowana Złotą Palmą. Krytycy prześcigają się w zachwytach nad Joanną Kulig, która zagrała w filmie główną rolę kobiecą. „Młoda Jeanne Moreau”, „europejska Jennifer Lawrence” – pisze o niej amerykański tygodnik „Variety”. „Jest siłą tego filmu” – sekunduje brytyjski „The Telegraph”. „Nikt tak jak ona nie potrafi żonglować emocjami” – nie ma wątpliwości Ryan Gilbey, który poświęcił aktorce entuzjastyczny tekst na łamach „The Guardian”.
Kulig ląduje na okładce francuskiego „Elle”, zaś „The Playlist” – prestiżowy magazyn filmowy ze Stanów Zjednoczonych – umieszcza ją wśród faworytek do Oscara – obok Nicole Kidman czy Charlize Theron. Internet i kolorową prasę obiegają zdjęcia polskiej aktorki z Jodie Foster, Cate Blanchett, Bradem Pittem oraz informacja, że właśnie podpisała za oceanem umowę z Creative Artist Agency, która dba o interesy Sharon Stone, Meryl Streep czy Leonarda DiCaprio. W połowie grudnia „Zimna wojna” zgarnia cztery statuetki podczas gali Europejskich Nagród Filmowych, zwanych europejskimi Oscarami. Kulig wygrywa w kategorii Najlepsza aktorka.
– Joanna Kulig wspięła się właśnie na aktorski Mount Everest. Następnym krokiem może być już tylko lot na Marsa – uważa Karolina Korwin Piotrowska, dziennikarka zajmująca się filmem i show-biznesem. W podobnym tonie wypowiada się dziennikarz filmowy Tomasz Raczek: – Ona wsiadła do rakiety, która została wystrzelona w kosmos. Wielką zagadką pozostaje, dokąd zdoła dolecieć...
Pewne jest jedno: od czasu występu w „Idolu” Kulig przeszła długą drogę, a motyw ten często powraca w udzielanych przez nią wywiadach. Początkowo chciała śpiewać. Sił próbowała nie tylko w „Idolu”, ale też dwukrotnie w programie TVP „Szansa na sukces”, gdzie wystąpiła w koncercie finałowym i zajęła trzecie miejsce.
Po maturze bezskutecznie zdawała na Wydział Jazzu Akademii Muzycznej w Katowicach. „Strasznie to przeżyłam” – zwierzała się w opublikowanym trzy lata temu wywiadzie dla „Twojego Stylu”. Udało się jej jednak dostać do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Dostała pracę w krakowskim Teatrze Starym, jednak po pewnym czasie z niej zrezygnowała. Czuła, że emocjonalnie się wypala, że powinna spróbować czegoś innego. „Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. (…) Kupiłam sobie wtedy zeszyt i napisałam na nim: »Firma Joanna Kulig«. Wtedy to był żart. Po latach stał się faktem. W tym zeszycie wypisałam nazwiska drugich reżyserów, bo to oni zazwyczaj kompletują obsadę, i obdzwaniałam ich, umawiałam się na spotkania” – wspominała w przywołanym wywiadzie.
A potem przyszły pierwsze role: w serialach, ale i ambitnych kinowych produkcjach. Przełomowy dla niej „Sponsoring” Małgorzaty Szumowskiej, gdzie wystąpiła u boku Juliette Binoche, wcielając się w rolę luksusowej call girl. Wreszcie filmy Pawła Pawlikowskiego: „Kobieta z piątej dzielnicy” (z Ethanem Hawkiem i Kristin Scott Thomas), nagrodzona Oscarem „Ida” i „Zimna wojna”. „Jeszcze sześć lat temu nie mówiłam w żadnym obcym języku. Ciągle słyszałam, że dorosły nie może się nauczyć języka, naprawdę długo myślałam, że nie dam rady. A jednak grałam i miałam odwagę, żeby zacząć się uczyć. I nadal się uczę” – podkreślała w 2017 roku w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”, dodatku do „Gazety Wyborczej”.
– Jest pracowita, skromna. Ale w przełomowych dla niej momentach potrafi wykazać się odrobiną szaleństwa. Taką góralską zadziornością – wylicza Korwin Piotrowska. A dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska, specjalistka ds. strategii public relations i wykładowczyni na Uniwersytecie Warszawskim, dodaje: – Z historii Joanny Kulig wyłania się obraz dziewczyny z małej miejscowości, która bez żadnej protekcji, dzięki uporowi i wytrwałości, potrafiła dojść na szczyt. To może ująć i wzbudzić ludzką sympatię.
MAGIEL ZE ŚPIEWEM
Rzeczywiście, Joanna Kulig wielokrotnie podkreślała przywiązanie do rodzinnych stron. „Tu nic się nie zmieniło. Ludzie wiedzą, że ja jestem ze swojej Muszynki dumna, że się nią chwalę. Dużo rozmawiam z mamą, przyjaciółkami – czasem wiszę na telefonie po dwie godziny, więc wszystko wiem: a co u tej koleżanki, a co u tamtej, co u pani Ciastoniowej” – mówiła w wywiadzie dla „Twojego Stylu”.
– Nie ma w niej żadnej pozy, z dystansem podchodzi do siebie i pozycji, w jakiej się znalazła. Spotkałyśmy się już po premierze „Zimnej wojny”. Opowiadała, jak wiele kosztuje ją bycie osobą publiczną, że nie może wyskoczyć do miasta, do knajpki spotkać się z przyjaciółmi. Podczas wywiadu powiedziała mi o swojej ciąży. Nie naciskałam, rozmowa potoczyła się sama – wspomina Marta Drożdż, redaktor naczelna „Elle”. Inne dziennikarki wspominają, że Kulig potrafi rozmówcę zaskoczyć, zachować się nieszablonowo. – Kiedy gościłam ją w „Maglu towarzyskim” w TVN, w pewnym momencie rozmowa zeszła na muzykę i zaśpiewała a cappella góralską przyśpiewkę. Dźwiękowca zamurowało – przyznaje Karolina Korwin Piotrowska.
Lidia Ostólska, która przeprowadzała z aktorką rozmowę dla należącego do Interii wortalu Styl.pl: – Pod koniec spotkania wręczyłam jej pusty notatnik. W ten sposób chciałam nawiązać do historii, kiedy zrezygnowała z pracy w Teatrze Starym. Uznałam, że zeszyt, w którym wpisywała nazwiska reżyserów i daty spotkań, już się zapewne wypełnił. A ona wstała i objęła mnie – opowiada Ostólska.
– Czy Joanna Kulig to taka „dziewczyna z sąsiedztwa”? – pytam specjalistkę od wizerunku. – Tak bym jednak nie powiedziała – podkreśla dr hab. Kaczmarek-Śliwińska. – Widział pan kiedyś, żeby zapraszała dziennikarzy do domu i w świetle kamer lepiła pierogi? Joanna Kulig pokazuje, że jest naturalna i niezmanierowana. A jednocześnie wysyła nam komunikat: macie do czynienia z profesjonalistką.
STRATEGIA PO „ZIMNEJ WOJNIE”
– Wydaje się, że bardziej zaplanowaną i przygotowaną strategię budowania wizerunku Joanna Kulig przyjęła dopiero przy okazji filmu „Zimna wojna” – zauważa Katarzyna Fabjaniak, managing director w agencji PR Hill+Knowlton Strategies. – Pierwszy post na jej oficjalnym profilu na Instagramie pojawił się 10 maja ubiegłego roku, co mogłoby sugerować, że profil ten został uruchomiony specjalnie z myślą o promocji – dodaje. Właśnie tego dnia film Pawlikowskiego miał oficjalną premierę w Cannes. W czerwcu pojawił się na ekranach polskich kin, zaś tuż przed świętami Bożego Narodzenia w kinach amerykańskich. Do aktywności na Instagramie miał Kulig namówić Martin Hugh Henley, fotograf, aktor i menedżer. To on jest autorem części zamieszczanych zdjęć, część wykonał mąż Joanny Kulig – reżyser Maciej Bochniak. Posty zamieszcza ponoć sama aktorka.
Fotografie pokazują Kulig na imprezach filmowych i przedsięwzięciach promujących „Zimną wojnę”, przede wszystkim za oceanem. Są zdjęcia ze sławnymi aktorami, trochę screenów z okładek uznanych czasopism, fotosy z profesjonalnych sesji, ale też fotografie w sytuacjach mniej oficjalnych – na nowojorskiej ulicy czy w parku. Wśród nich znalazł się post zachęcający do udziału w jednym z przedsięwzięć Fundacji Siepomaga i wpłacania pieniędzy na rzecz chorego na raka dwulatka z Krynicy-Zdroju. – Nie zobaczymy tam zdjęć, które odsłaniałyby kulisy prywatnego życia. Profil jest poświęcony przede wszystkim sprawom zawodowym i jest wyraźnie inspirowany tym, co robią w mediach społecznościowych aktorki z Hollywood – uważa Karolina Korwin Piotrowska. Do 9 grudnia zostało tam zamieszczonych 170 postów. Profil obserwowało 150 tys. użytkowników, ale ich liczba rosła z tygodnia na tydzień.
Zdecydowanie mniej aktywna jest Kulig na Facebooku. Z Twittera, choć ma tam profil, praktycznie nie korzysta.
AKTORKA NIEPRZEPALONA
Dziennikarze, którzy mieli okazję zetknąć się z aktorką, podkreślają jej profesjonalizm w kontaktach z mediami. – Podczas festiwalu w Cannes znalazła się w trudnej sytuacji. Paweł Pawlikowski miał złamaną nogę, więc to właśnie na niej i na Tomaszu Kocie skupiła się uwaga mediów. Musieli udzielić większej liczby wywiadów, niż zakładali. Poradzili sobie z tym doskonale – tłumaczy Korwin Piotrowska. – Joanna Kulig wie, że medialna aktywność podczas festiwalu to jeden z jej obowiązków. A kiedy przychodzą dziennikarze, należy być miłym, usiąść z nimi i porozmawiać – dodaje.
– Na wywiad umówiłyśmy się w listopadzie 2017 roku. Wtedy nie było o to jeszcze tak trudno jak teraz. A nam zależało na rozmowie, bo zakładaliśmy, że kolejny rok będzie należał właśnie do Joanny Kulig. Szczegóły dopięliśmy przez menedżerkę. Chciała ogólnie wiedzieć, o czym będziemy rozmawiać, ale nie domagała się przesłania pytań – wspomina Maja Staniszewska, dziennikarka „Wysokich Obcasów Extra”. – Joanna Kulig okazała się świetną rozmówczynią. Ma też świadomość, na czym polega autoryzacja. Zdarzają się bohaterowie, którzy później chcieliby ingerować nawet w pytania, które zadawał im dziennikarz. Tutaj do niczego takiego nie doszło. Problemów nie było też z autoryzacją zdjęć – dodaje. Rozmowa ukazała się w styczniu 2018 roku.
Podobne odczucia ma Marta Drożdż. – Joanna Kulig jest profesjonalnie przygotowana do swojej roli – podkreśla naczelna „Elle”. – Wywiad, który ukazał się w grudniowym numerze, planowaliśmy z trzymiesięcznym wyprzedzeniem. Dotrzymała terminu, choć to przecież dla niej bardzo gorący czas: premiera „Zimnej wojny” w USA, ciąża... Podczas rozmowy otworzyła się. Powiedziała trochę o swojej ciąży, życiu domowym, ale mimo to pewnej granicy nie przekroczyła. Szanuje swoją prywatność, podobnie jak pracę dziennikarzy. Wie, co chce powiedzieć, i potrafi wziąć za to odpowiedzialność. Dlatego podczas autoryzacji wprowadziła do tekstu tylko kosmetyczne zmiany – dodaje.
Z Lidią Ostólską ze Styl.pl aktorka spotkała się podczas Festiwalu Zaczarowanej Piosenki w Krakowie. To impreza, którą założona przez Annę Dymną Fundacja „Mimo Wszystko” organizuje dla utalentowanych wokalnie niepełnosprawnych. Podczas festiwalu mają oni okazję zaśpiewać z największymi gwiazdami polskiej piosenki. – Na wywiad umówiłyśmy się poprzez fundację. Joanna Kulig potrafi doskonale opowiadać. Na pytania odpowiada konkretnie, a jednocześnie wkłada w nie treści, na których przekazaniu jej zależy. Tu podkreślała na przykład, jak ważny dla niej jest krakowski festiwal, z którym związała się już lata temu – wspomina dziennikarka.
Ale aktorka nie z każdym i nie o wszystkim chce rozmawiać. Unika kolorówek i brukowców, ale nie tylko. – Joanna Kulig umiejętnie zarządza własnym wizerunkiem. Wie, że w Polsce gwiazdę łatwo „przepalić”. Wystarczy spojrzeć na Pazurę czy Karolaka, świetnych aktorów, którzy w pewnym momencie zaczęli wyskakiwać z każdej lodówki, co wcale nie wyszło im na dobre – uważa Karolina Korwin Piotrowska. – Publikując na Facebooku intymne zdjęcia, opowiadając na prawo i lewo o swojej ciąży, robiąc placementy wysokobiałkowych koktajli czy diet pudełkowych, mogłaby może zdobyć lajki i dodatkowe pieniądze, ale nie szacunek. A ona ten szacunek już ma i nie chce roztrwonić – dodaje dziennikarka.
DALEKO OD SKANDALU
Tymczasem choć Joanna Kulig tabloidów unika, one same skłonne są raczej obsadzać ją w roli bohaterki pozytywnej. Czasem jednak – jej zdaniem – przekraczają granicę. 19 września aktorka zamieściła na Instagramie znamienny wpis: „Dziś, po niemal trzech latach walki wygrałam przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie sprawę o naruszenie dóbr osobistych przez »dziennik« fakt. Sprawa dotyczyła kłamliwych, seksistowskich, oczerniających mnie tekstów połączonych ze zmanipulowanymi fotografiami, które miały olbrzymi wpływ na życie moje i mojej rodziny”. Więcej o sprawie można się było dowiedzieć z samych przeprosin, które w jednym z wydań zamieścił „Fakt”. Wynikało z nich, że aktorka poszła z gazetą do sądu po publikacjach „Kulig zagra w serialu o seksie” (tekst dotyczył polskiej odpowiedzi na serial „Seks w wielkim mieście”, gdzie Kulig miałaby zagrać jedną z głównych ról) oraz „Najpiękniejsze sceny z Joanną Kulig” (tematem materiału stały się nagie sceny z filmów, w których zagrała). – Granie nawet odważnych scen to element pracy aktora. A jeśli ktoś robi sobie klikalną galeryjkę z wyrwanych z kontekstu fotosów, popełnia nadużycie. Celebrytki często przegrywają podobne sprawy, bo ich argumenty łatwo zbić tym, że miały rozbieraną sesję, albo że intymne zdjęcia same zamieszczają w mediach społecznościowych. Joanna Kulig tego nie robi, więc tabloidy nie mają na nią haka – podkreśla Korwin Piotrowska.
Tymczasem choć owych nagich scen w karierze aktorki nie było przesadnie wiele, temat powraca niczym mantra. Zaczęło się od wspomnianego już „Sponsoringu” Małgorzaty Szumowskiej. Film, choć zasadniczo raczej chwalony, przez niektórych krytyków określony został mianem „soft porno”. Joannie Kulig przyniósł m.in. przyznawaną przez Polską Akademię Filmową nagrodę Orła za najlepszą rolę drugoplanową, ale też szereg pytań o przełamywanie barier związanych z nagością. Aż w końcu na konferencji prasowej podczas 37. Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni stwierdziła: „Już tyle powiedziałam na ten temat, że koniec z takimi pytaniami”.
W ubiegłym roku migawka z nagą Joanną Kulig pojawiła się w zwiastunie „Kleru” Wojciecha Smarzowskiego. Aktorka siedziała w niej na łóżku z Robertem Więckiewiczem, który wcielił się w rolę księdza Tadeusza Trybusa. Trailer szybko został wycofany, a cytowana przez „Press” Justyna Goździewska, przedstawicielka dystrybutora Kino Świat, tłumaczyła: „Musimy wprowadzić kosmetyczną zmianę. Nowy plik będzie gotowy w środę”. Z kolejnej wersji ujęcie z nagą Kulig zniknęło. Internet zatrząsł się od plotek, że to aktorka wymogła jego usunięcie.
– Ona nie chce pamiętać odważnej roli w „Sponsoringu” czy też innych rozbieranek. Stąd tak się wściekła, że promocja „Kleru” będzie kojarzona z jej piersiami – tłumaczyła „Super Expressowi” osoba „związana z produkcją”. Taki obraz miałby stać w sprzeczności z jej wizerunkiem ambitnej aktorki.
Czy tak było rzeczywiście? Karolina Korwin Piotrowska: – Słyszałam kilka różnych wersji tej historii. Dlatego nie chcę o tym opowiadać.
Według dr hab. Moniki Kaczmarek-Śliwińskiej ewentualny protest aktorki można odczytać jako kolejny jasny sygnał. – Joanna Kulig nie chce być osobą kontrowersyjną i nie zamierza budować swojego wizerunku na strategii skandalu. Chce, by widzowie postrzegali ją przez pryzmat jej umiejętności, warsztatu – przypuszcza specjalistka od PR.
HEJT Z KRĘGU
Opisując zdarzenie, „Super Express” sięgnął po słowa „skandal” i „cenzura”. I pokazał, że sympatia dla Kulig nie jest bezwarunkowa i dana raz na zawsze. Kilka miesięcy później na aktorkę dwukrotnie spadła fala hejtu. Po raz pierwszy, kiedy media poinformowały, że swoje pierwsze dziecko postanowiła urodzić w USA. Plotkarskie portale i tabloidy skrzętnie wyliczyły, że zapłaci za to równowartość 75 tys. zł. I choć część internautów doszła do wniosku, że nie ma się co czepiać, bo przecież aktorka wyda własne, ciężko zarobione pieniądze, inni okazali się bezlitośni. „Jeden film i sodówka daje znać (…). Żenada, myślałam, że to normalna mądra dziewczyna”, „A czemu nie na Marsie?”, „Przestaje być wiarygodna, jako mamuśka w polskim serialu” – to tylko część komentarzy, które pojawiły się na forach.
Do drugiego ataku doszło w grudniu, gdy aktorka pochwaliła się wspólną fotografią z Bradem Pittem. Zdjęcie pokazało, że Kulig jest już w zaawansowanej ciąży. W dodatku jej wygląd był daleki od wizerunku z okładek lifestylowych pism. „Wygląda, jak Hanka z Pcimia. Zalatuje wiochą”, „Wygląda na tym zdjęciu koszmarnie. Sprawia wrażenie niechlujnej. Stylistę bym wymieniła, bo źle wygląda nie pierwszy już raz” – komentowali internauci. Hejterzy szybko dostali odpór, nie tylko w sieci. Joannę Kulig publicznie wzięła w obronę m.in. znana projektantka mody Ewa Minge.
– Zdjęcie z Bradem Pittem jest dość niefortunne – przyznaje Tatiana Szczęch, stylistka i specjalistka ds. wizerunku, zaraz jednak dodaje: – Ale czy ono coś zmienia? Według niej Kulig pokazuje światu dwa różne oblicza: pięknie wystylizowanej kobiety oraz zwyczajnej dziewczyny, która nie zawsze wygląda pięknie. – Nie zgadzam się, że jedno drugiemu przeczy. Aktorstwo wymaga bowiem bycia plastycznym, także w wymiarze wizerunkowym – podkreśla Tatiana Szczęch. – Dla mnie przekaz aktorki jest jasny. Ma duży dystans do siebie i nie akceptuje udawania kogoś, kim nie jest – przekonuje. Podobnego zdania jest Marta Drożdż: – Joanna Kulig nie traktuje własnego wizerunku w kategoriach bożka. Sprawia raczej wrażenie dziewczyny, która stara się łapać chwilę. To taki francuski trend: „nie przebierać się, być sobą”. A u nas w Polsce nie ma jeszcze powszechnego przyzwolenia na bycie naturalnym.
– Joanna Kulig wyrosła ponad przeciętność. Odnosząc sukcesy na Zachodzie, w pewnym sensie stanęła na zewnątrz kręgu. Oczywiście dla wielu to nadal „nasza dziewczyna”, ale są tacy, dla których powoli staje się „obca”, bo nie żyje już tymi samymi problemami co przeciętni zjadacze chleba. Wypada zatem zadać pytanie: „czy rzeczywiście na to zasługuje?”. Tak rodzi się zawiść, która czasami przechodzi w hejt. Im wyżej Joanna Kulig się wdrapie, tym częściej może się on niestety pojawiać – twierdzi dr hab. Kaczmarek-Śliwińska.
NIE ZAPESZAJMY
Dla Joanny Kulig nastał prawdopodobnie najważniejszy czas w jej dotychczasowej karierze. Katarzyna Fabjaniak z agencji Hill+Knowlton Strategies zwraca uwagę, że znalazła się między dwoma światami. Z jednej strony, w Polsce ciągle jeszcze kojarzona jest z serialami; z drugiej, zdecydowanie puka do drzwi prowadzących na salony światowego kina. Z pierwszego ze światów powoli wychodzi, a znakiem tego mogą być uporczywie powracające w ostatnich latach plotki, że zrezygnuje z roli w popularnej produkcji „O mnie się nie martw”. Serialu ostatecznie nie porzuciła, ale jej udział w nim został znacznie ograniczony.
Ale Kulig zagrała ostatnio również w polskiej komedii romantycznej „Miłość jest wszystkim”. – Aktorkę trudno jednoznacznie zaszufladkować. I to bez wątpienia jej duża szansa, ale i pewne ograniczenie. Grając w masowych produkcjach, trudno wejść do elity. Z drugiej strony, będąc wśród elit, trudno z nich wyjść i wrócić do produkcji szerokozasięgowych. Aktor to także marka. A w komunikacji marek pozycjonowanie jest niezwykle istotne – uważa Fabjaniak.
Czy Joanna Kulig ma cechy wielkiej gwiazdy kina? – Na pewno jest bardzo przekonująca. Każde jej spojrzenie zawiera myśl, a to dla aktora niezwykle dużo – uważa aktorka Beata Tyszkiewicz. – Nie chciałabym mówić o niej jak o wielkiej gwieździe wyłącznie przez wzgląd na jej dobro. Nie chcę zapeszać – dodaje.
Zdaniem Tomasza Raczka obsadzanie Kulig w roli gwiazdy światowego formatu jest trochę przedwczesne. – Rozumiem, że pewną rolę odgrywają tu często potrzeby marketingowe, ale ja wolę ją oceniać nie na podstawie potencjału, lecz faktycznych dokonań. A największe, głęboko w to wierzę, dopiero przed nią. By zrobić karierę w Hollywood, potrzeba nie tylko talentu i szczęścia, lecz także odporności na stres, umiejętności działania pod presją czy zaadaptowania się do życia w rzeczywistości diametralnie innej niż polska. Czy Joanna Kulig to ma? Tego nie wiemy – podkreśla Raczek.
– Tak, Joanna Kulig ma wszelkie dane po temu, by zostać bohaterką masowej wyobraźni. I nie będzie to wyobraźnia kształtowana przez elektorat tabloidów czy nawet „Vivy!”. Ona mierzy zdecydowanie wyżej – oświadcza z kolei Karolina Korwin Piotrowska. – Polskie celebrytki w mediach społecznościowych chwalą się zdjęciami pod napisem Hollywood. Tymczasem Aśka powoli staje się częścią tamtego świata – kończy.
Łukasz Zalesiński