Kamienna twarz Krzysztofa Ziemca
Krzysztof Ziemiec na punkcie bezstronności i obiektywizmu zawsze był czuły (fot. archiwum „Press”)
Dziennikarze znający Krzysztofa Ziemca dziwią się, że swą twarzą uwiarygadnia manipulacje „Wiadomości”. Udostępniamy archiwalny tekst z magazynu "Press" (nr 12/2016).
Gdy w ostatnich latach wielu dziennikarzom coraz trudniej było ukrywać polityczne sympatie i antypatie, jemu nerwy nie puszczały. Koledzy dziennikarze to doceniali. Nominację do Nagrody Radia Zet im. Andrzeja Woyciechowskiego uzasadniano: „za obiektywizm i bezstronność, w szczególności za współprowadzenie debaty przed wyborami prezydenckimi w TVP 1”. Redakcje nominujące go do tytułu Dziennikarza Roku 2015 pisały m.in.: „za obiektywizm prowadzonych programów telewizyjnych w gorącym okresie”.
Krzysztof Ziemiec na punkcie bezstronności i obiektywizmu zawsze był czuły. – Jeżeli miał coś autoryzować swoim nazwiskiem, bardzo dbał o to, żeby to było wyważone – zapamiętała Amelia Łukasiak, która dziewięć lat temu była szefową programów informacyjnych w Telewizji Puls, gdzie Ziemiec prowadził informacyjny „Puls raport”.
WARTOŚCI NADRZĘDNE
Ci, którzy znają Krzysztofa Ziemca, zapewniają, że na co jak na co, ale na manipulacje to on był odporny. Pomagają mu w tym wartości zaszczepione już w dzieciństwie. Wychowywał się w 40-metrowym mieszkaniu, w którym mieszkały cztery osoby. To był zwykły blok na warszawskim Mokotowie, ale mieszkała w nim inteligencja: nauczyciele, lekarze, wykładowcy. Mama Krzysztofa Ziemca była lekarką, ojciec – inżynierem. Należał do podwórkowej paczki, z którą trzymał się też w szkole i harcerstwie.
Jego poglądy i sposób patrzenia na świat ukształtowały wtedy obie babcie. Przekazały mu one wartości, które określił w rozmowie z Opoka.org.pl: „Gdybym powiedział: Bóg, Honor, Ojczyzna, to byłoby patetyczne, ale mimo tego z uporem krążyłbym wokół tych trzech idei. Po prostu być przyzwoitym”.
Rodzice chcieli, żeby miał konkretny zawód. Dlatego po ukończeniu jednego z lepszych w Warszawie Liceum im. Tadeusza Reytana poszedł na Politechnikę Warszawską, gdzie rozpoczął studia na Wydziale Inżynierii Ochrony Środowiska. Krzysztof Ziemiec miał być specjalistą od budowy wodociągów i oczyszczania wody. Na czwartym roku podjął dodatkowe studia na kierunku budownictwo wodne. Zaliczył na nim przez rok trzy lata nauki. „Byłem nastawiony na to, żeby być takim budowlańcem z krwi i kości, który będzie potrafił wszystko i nikt go nie zagnie na budowie” – opowiadał w marcu 2013 roku uczniom Zespołu Szkół nr 1 (technikum i zasadnicza szkoła zawodowa) w Mławie.
Jednak młody Ziemiec miał też marzenie: chciał zostać dziennikarzem, najlepiej radiowym. Zaraził się nim już wtedy, gdy z rodzicami wyjeżdżali na wakacje i pod namiotem słuchali małego radia tranzystorowego. O swoim marzeniu długo nikomu nie mówił. Wstydził się, że gdy inni się o nim dowiedzą, popukają się w czoło.
Jednak nie odpuścił i po obronie pracy magisterskiej rozpoczął podyplomowe studia dziennikarskie. Uczył się w pracowni radiowej polsko-amerykańskiego studium dziennikarskiego.
Był początek lat 90., okres spektakularnych i szybkich karier. Powstające wtedy polskie firmy i wchodzące do Polski zagraniczne koncerny poszukiwały młodych zdolnych specjalistów. Wystarczyło mieć skończone studia i znać angielski. Krzysztof Ziemiec też trafił do takiej dobrze prosperującej wtedy firmy. Miał dwadzieścia kilka lat, dostał stanowisko, biurko i służbowy samochód, a także pensję wyższą od tego, co zarabiał jego ojciec. Po latach opowiadał, że zdawał sobie sprawę z tego, iż coś jest nie tak: „Czułem, że jestem za młody, że za wcześnie, za szybko i że nie zasłużyłem jeszcze na to wszystko, co dostałem ot tak sobie”.
archiwum "Press"
W 1994 roku Program III Polskiego Radia szukał nowych głosów, które ożywiłyby tę rozgłośnię. Krzysztof Ziemiec zgłosił się. Miał radiowy głos i łatwość poprawnego mówienia do mikrofonu. Współpracował wtedy też jako fotoreporter z tygodnikiem „Nowe Państwo”. Po wprowadzeniu go w tajniki pracy w Trójce szybko rzucono go na głęboką wodę – zaczął prowadzić audycję „Zapraszamy do Trójki”. Przez kolegów i koleżanki z Trójki został zapamiętany jako dobry prowadzący. Ale też taki, który, gdy zauważył np. próby wpływania na dziennikarzy przez szefów, potrafił się postawić. – Widziałam go w kilku takich trudnych sytuacjach i zachowywał się jak trzeba – mówi Magda Jethon, wieloletnia dziennikarka radiowej Trójki.
W 2001 roku startował pierwszy w Polsce telewizyjny kanał informacyjny TVN 24. Krzysztof Ziemiec postanowił wykorzystać szansę i przeskoczyć z radia do gwarantującej większą popularność telewizji. – Pojawił się w pierwszej grupie zatrudnianych dziennikarzy – mówi jeden z ówczesnych szefów TVN 24. Prowadził tam serwisy informacyjne.
Po dwóch latach Krzysztof Ziemiec dostał kolejną szansę. TVP reformowała swój serwis informacyjny – „Wiadomości”, które przy „Faktach” TVN i tym, co oferował TVN 24, wyglądały siermiężnie. Jednak to nadal był najpopularniejszy program telewizyjny z kilkumilionową widownią. Zmieniono studio, oprawę graficzną na nowocześniejszą, muzykę do czołówki skomponował Piotr Rubik. Byli też potrzebni nowi prowadzący. Wśród nich znalazł się Krzysztof Ziemiec, który wkrótce zaczął prowadzić „Wiadomości” na zmianę z Dorotą Wysocką-Schnepf. „Wiadomości” w nowej odsłonie zostały zaprezentowane w październiku 2004 roku.
Nowy prowadzący stawał się popularny. Został zaproszony do udziału w programie sylwestrowym TVP 1, który prowadzili Wojciech Mann i Krzysztof Materna. Ziemiec wystąpił obok m.in. mającej już wtedy status gwiazdy Moniki Olejnik, przedstawiając dobre wiadomości i prognozy na nowy 2005 rok.
NA ZSYŁCE
Wszystko szło dobrze do września 2006 roku. Wtedy dostał propozycję nie do odrzucenia: będzie prowadził główne wydanie serwisu informacyjnego Jedynki tylko w co drugi weekend. Nie bał się wtedy zakomunikować swoim szefom, że ta propozycja bardzo mu się nie podoba. „Jestem zaskoczony, a przede mną bardzo trudna decyzja: przyjąć ofertę, która mi się nie podoba, czy szukać innej pracy – mówił w „Presserwisie”.
Trochę ponad miesiąc później zaczął od poniedziałku do piątku prowadzić główny serwis Dwójki – „Panoramę” o godz. 22.30. To była dla niego zsyłka. Po potędze tego programu z lat 90. pozostało już tylko wspomnienie. „Panorama” coraz szybciej traciła wtedy widzów, m.in. dlatego, że często zmieniano pory jej emisji.
Ziemiec w telewizyjnej Dwójce przetrwał niecały rok. We wrześniu 2007 roku złożył wypowiedzenie. Przechodził do Telewizji Puls, w którą zainwestował koncern News Corp. Ruperta Murdocha.
Amelia Łukasiak, szefowa Ziemca w Pulsie, właśnie z tego okresu zapamiętała, że dla niego najważniejsze były obiektywizm i bezstronność. – On był tak pryncypialny, że czasami sama mu mówiłam: nie musisz być taki przezroczysty. Tym bardziej w prywatnej telewizji, bo widzowie lubią wyrazistych dziennikarzy – wspomina Amelia Łukasiak.
WYPADEK
W niedzielę wieczorem 22 czerwca 2008 roku jego żona Danuta podgrzewała parafinę kosmetyczną, którą stosowała na pękającą skórę na dłoniach. Zapomniała o niej i położyła się spać. On w tym czasie leżał w wannie. Nagle poczuł spaleniznę. „Wyszedłem z wanny, w kuchni zobaczyłem łunę. Parafina uległa samozapłonowi. Najpierw – jako stary harcerz – przykryłem garnek pokrywką, licząc, że odcięcie powietrza zdusi ogień, ale wtedy nastąpił wybuch. Chciałem to wynieść. Nie pomyślałem, że garnek był rozgrzany do czerwoności i wypadnie mi z rąk. Płonąca parafina oblała mnie i podłogę. W ten ogień padałem, wstawałem. W korytarzu natychmiast zajęła się kupiona kilka tygodni wcześniej szafka. Nad nią były korki, które się przepaliły, wszystko wysadziło. Trwało to sekundy, może minuty” – opowiadał w wywiadzie dla Poranny.pl. Zaczęły się palić drzwi, które były jedyną drogą ucieczki z płonącego mieszkania. Ziemcowi udało się je otworzyć i ewakuować trójkę swoich dzieci, żonę i samemu się stamtąd wydostać.
Miał poparzenia drugiego i trzeciego stopnia rąk i ud. Trafił do szpitala. Przez kilka dni lekarze utrzymywali go w śpiączce farmakologicznej.
Rehabilitacja trwała prawie półtora roku. Krzysztof Ziemiec opowiadał w mediach o swoim doświadczeniu, o tym jak miał przykurcze, że go bardzo bolało. Mówił szczerze, nawet o intymnych szczegółach, że nie był w stanie wykonywać nawet najbardziej podstawowych czynności.
Chciał wrócić do pracy. Ale News Corp. wycofał się z Telewizji Puls. Program „Puls raport” został zlikwidowany, pracę straciło prawie 120 osób, więc tam nie było dla niego miejsca.
Pod koniec 2009 roku „Wiadomości” wyemitowały materiał, że Krzysztof Ziemiec wraca do tego programu. „Dla osób borykających się z problemami zdrowotnymi może to być dowód, że można się podnieść” – mówił wtedy.
Szybko wrócił na szczyt. W czerwcu 2010 roku razem z Dianą Rudnik poprowadził debatę kandydatów na prezydenta. W 2011 roku zdobył Telekamerę w kategorii Informacje – osobowość.
Pod koniec 2011 roku, gdy w TVP prezesem został Juliusz Braun, nowe kierownictwo „Wiadomości” zapowiedziało oszczędności. Zwolniona została dyrektor TVP 1 Iwona Schymalla, a szefowa „Wiadomości” Małgorzata Wyszyńska złożyła wypowiedzenie. Ziemcowi kończył się wtedy kontrakt. – Nie był pewny, czy mu go przedłużą. Ale mimo to na spotkaniu z nowymi szefami Jedynki [Andrzejem Godlewskim – przyp. red.] i „Wiadomości” [Karolem Małcużyńskim – przyp. red.] to Ziemiec nie bał się zadawać najostrzejszych pytań o rzetelność i obiektywizm – opowiada pracownik TVP.
Kontrakt mu przedłużono. Prowadził „Wiadomości” w TVP 1 i nadal był jedną z głównych twarzy tego programu. Przetrwał kolejnych dwóch prezesów TVP.
„IŚĆ POD PRĄD”
W lutym 2014 roku na spotkaniu ze studentami na Uniwersytecie Warszawskim Krzysztof Ziemiec radzi młodym ludziom, jak powinni się zachowywać w trudnych sytuacjach: „Iść pod prąd”. Powtarza to dwukrotnie.
W styczniu 2016 roku prezesem TVP zostaje Jacek Kurski, Ziemiec nie musi już chodzić pod prąd. Płynie z nurtem.
Gdy pod koniec ub.r. prawicowy dziennikarz Witold Gadowski wskazuje, kto jego zdaniem jest w TVP do natychmiastowego zwolnienia po zmianie władzy („Wreszcie utnie się w telewizji publicznej wpływy komunistycznego klanu rodziny Kraśków”), Krzysztof Ziemiec zapytany przez „Presserwis”, odpiera: „Nie mam ochoty tego komentować. Stoję z boku”.
Od początku 2016 roku redakcję „Wiadomości” obejmują polityczne czystki, następuje desant dziennikarskiej młodzieży z TV Republika i TV Trwam. – W „Wiadomościach” wymieniono niemal wszystkich. Przyszli ludzie bez doświadczenia, za to z dużą miłością do nowej władzy. Ziemiec nie protestował. Chciał być miły dla wszystkich: dla tych, których wyrzucają, i dla tych, którzy przychodzą na ich miejsce – opowiada jeden z dziennikarzy, który obserwował te zmiany (potem też został zwolniony).
– Poznałem go, to bardzo grzeczny człowiek. Ale dziennikarz nie może być zbyt grzeczny, szczególnie w trudnych sytuacjach – mówi Wiesław Godzic, medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
W styczniu od prowadzenia głównych wydań „Wiadomości” odsunięto Dianę Rudnik i szefa tego programu Piotra Kraśkę – przez tydzień wszystkie wydania dziennika o 19.30 zamiast niego prowadził Krzysztof Ziemiec, był jedynym prowadzących ze starej ekipy. Potem dołączyli do niego Danuta Holecka i Michał Adamczyk, ale to Ziemiec pozostał główną twarzą odmienionych „Wiadomości”. – Krzysiek jest najbardziej rozpoznawalny i utalentowany. Ma w sobie „to coś” – przyznaje Jacek Gasiński, były korespondent TVP w Moskwie, który też stracił pracę, bo nie pasował do nowej koncepcji.
Jednak dziennikarze, którzy musieli odejść, sądzą, że to nie zdolności i doświadczenie uchroniły Ziemca przed gilotyną dobrej zmiany. – Pomogły mu konserwatywne poglądy, mimo że nigdy nie były skrajne. Ważniejsze były jego dobre kontakty z Kościołem. Często jest gościem imprez organizowanych przez organizacje kościelne – uważa jeden z byłych kolegów Ziemca z „Wiadomości”.
Ale nawet on coś stracił, w lutym odsunięto go od prowadzenia programu „Woronicza 17” w TVP Info (dostał go Michał Rachoń). Przyjął to z pokorą.
„NIE UZNAJĘ NAWALANIA W KOGOKOLWIEK”
Styczeń 2016 roku, w rozmowie z Fakt24.pl Krzysztof Ziemiec zapewnia: „Nie uznaję ani lizusostwa wobec przełożonych czy rządzących, ani też bezpodstawnego »nawalania« w kogokolwiek”. Miesiąc później w głównym wydaniu „Wiadomości” Ziemiec informuje widzów TVP 1, że grafolog potwierdził autentyczność akt z teczek bezpieki znalezionych w domu Czesława Kiszczaka. Miało to dowodzić agenturalnej przeszłości byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Trwa właśnie nagonka rządu PiS i kibicujących mu mediów na Wałęsę i Polacy zastanawiają się, czy dokumenty na temat byłego prezydenta znalezione w domu Kiszczaka mogą być autentyczne. Ziemiec rozstrzyga tę sprawę, po czym okazuje się, że żaden grafolog nie badał dokumentów.
Lech Wałęsa przeprosin w „Wiadomościach” się nie doczeka, Ziemiec przeprasza, ale tylko na Facebooku, nazywając to, co się stało, „nadinterpretacją”.
Na Facebooku pod przeprosinami Ziemca można było przeczytać komentarze w stylu: „Na antenie proszę to powiedzieć, a nie garstce facebookowych wyznawców. Żenada”.
Wiosną negatywnym bohaterem PiS zostaje Mateusz Kijowski, lider Komitetu Obrony Demokracji. W maju Krzysztof Ziemiec dołącza do nagonki. W „Wiadomościach” zapowiada materiał, który szybko stanie się powodem krytyki i kpin z rzemiosła nowych dziennikarzy TVP. Tym razem widzowie oglądają, jak reporter „Wiadomości” Klaudiusz Pobudzin zaczepia wychodzącego z programu w TVP Info Kijowskiego i pyta go, czy boi się Mariana Kowalskiego (były wiceprezes Ruchu Narodowego) oraz czy płaci alimenty. Kijowski nie chce z nim rozmawiać, więc Pobudzin biegnie za nim do garderoby, nagabuje, potem blokuje drzwi wyjściowe z siedziby TVP Info. Zachowanie reportera „Wiadomości” budzi śmiech środowiska. Krzysztof Ziemiec, zapowiadając materiał Pobudzina w „Wiadomościach”, stwierdza, że reporter stał się powodem „nieuzasadnionych oskarżeń w internecie”.
„NIE BRAKUJE MI ODWAGI”
W styczniu 2016 roku dla Fakt24.pl Krzysztof Ziemiec mówi: „Jestem na tyle dorosły, doświadczony, nie brakuje mi odwagi, a przede wszystkim kieruję się wewnętrznym imperatywem, który nie pozwoli mi zgadzać się na różne rzeczy bez protestu i sprzeciwu”.
Bez protestu i sprzeciwu Krzysztof Ziemiec zapowiada we wrześniu 2016 roku zmanipulowany materiał Marcina Tulickiego z „Wiadomości” o marszu KOD. Wykorzystano tam słowa Adama Michnika: „Jeśli rząd Jarosława Kaczyńskiego nie będzie przestrzegał konstytucji, to obowiązkiem społeczeństwa jest odsunięcie tego rządu od władzy” – i zinterpretowano jako wezwanie do obalenia władzy. Dalszą część wypowiedzi Michnika ucięto i widzowie nie zobaczyli, że chodziło o odsunięcie od władzy w demokratycznych wyborach.
10 lipca 2016 roku Ziemiec bez protestu czyta zapowiedź do zmanipulowanego materiału o tym, co powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych podczas szczytu NATO w Warszawie: „Barack Obama ani nie wyraził zaniepokojenia, ani tym bardziej nie zbeształ polskiej demokracji”. W swoim materiale „Wiadomości” ocenzurowały część wypowiedzi Obamy.
O „zbesztaniu polskiej demokracji” przez Obamę napisał „The Washington Post”, a „The Wall Street Journal” zauważył, że „polski rząd spotkał się z nową falą krytyki z powodu działań mających na celu objęcie kontroli nad sądownictwem, tym razem ze strony Obamy”. Także „The New York Times” wybił w tytule „Obama strofuje polski prawicowy rząd”. I tylko Krzysztof Ziemiec widział to inaczej.
„GODZISZ SIĘ FIRMOWAĆ TE ŚWIŃSTWA”
Magda Jethon, naczelna serwisu Koduj24.pl, już w lipcu 2016 roku nie wytrzymała firmowania przez swojego kolegę manipulacji „Wiadomości” i napisała do niego list otwarty. Nie ukrywała, że pchnął ją do tego materiał w „Wiadomościach”, w którym podano, że KOD płaci władzom Warszawy za wynajęcie pomieszczeń w Pałacu Kultury i Nauki tylko 200 zł miesięcznie. Nazwała tę kwotę „wyssaną z palca”. Zwracała się do Ziemca jako do kolegi, którego zna od 22 lat, z których osiem przepracowali razem w Trójce. Jethon, była dyrektor tej rozgłośni, pisała: „I choć ostatnio firmujesz rzeczy złe i nieprawdziwe, akceptujesz tandetne dziennikarstwo, to jednak piszę do Ciebie (co do pozostałych członków zespołu »Wiadomości« nie mam złudzeń), bo mam nadzieję, że tylko Ty, osoba, której ta władza ufa, możesz sprzeciwić się nieuczciwym praktykom stosowanym przez TVP”. I dodała: „Krzysiu, nie mogę uwierzyć, że godzisz się firmować te świństwa”.
– Nie odpowiedział mi na ten list. A napisałam go, bo to był mój kolega, którego miałam za porządnego człowieka – tłumaczy Jethon.
Krzysztof Ziemiec podczas "Wiadomości" z 4 czerwca 2018 r. (screen Wiadomosci.tvp.pl)
„GOTOWY BEZREFLEKSYJNIE WYKONYWAĆ POLITYCZNE ZLECENIA”
A jeszcze w grudniu ub.r. na gali Grand Press 2015, gdy stał na scenie wśród sześciorga laureatów konkursu Dziennikarz Roku, mówił: „Hołduję dziennikarstwu absolutnie już dziś niemodnemu. Nie mam z góry jakiejś tezy, którą chcę udowodnić”.
Blisko rok później jako prowadzący „Wiadomości” zapowiada kolejny z serii materiałów uderzających w polskie organizacje pozarządowe. W serwisie prawie przez tydzień zarzucano im, że pracują w nich prominentne osoby związane z poprzednią władzą. Dzięki temu organizacje te miały mieć łatwiejszy dostęp do publicznych pieniędzy. Przedstawiciele organizacji pozarządowych protestowali, protestowała też prawicowa blogerka Kataryna: „Współczuję Krzysztofowi Ziemcowi, mam nadzieję, że firmowanie tego się przynajmniej opłaca”. Potem dodała: „Rzeplińska mu pomagała debaty przygotowywać. A on czyta z kamienną twarzą”.
Po tym jej wpisie na Twitterze rozpętała się burza, zarzucano, że Krzysztof Ziemiec mógł być manipulowany przez Różę Rzeplińską, córkę prezesa Trybunału Konstytucyjnego, gdy przygotowywał się do debaty Komorowski–Duda.
Dziś Kataryna, czyli Katarzyna Sadło, prezes Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, tłumaczy, że trudno jej było uwierzyć, iż Krzysztof Ziemiec nie wie, że współpraca organizacji pozarządowych z mediami nie polega na indoktrynacji dziennikarzy. – Krzysztof Ziemiec przecież sam mógł opowiedzieć, czy i jak był manipulowany – mówi blogerka.
Twarz Ziemca jako wykonawcy propisowskiej propagandy w „Wiadomościach” trafiła już nawet do satyry. „Niestety przekaz dnia nie zawierał instrukcji, jakie dalsze informacje mamy przekazywać dzisiaj państwu” – mówi Krzysztof Ziemiec, sparodiowany w filmiku na YouTube przez Jacka Fedorowicza. W podobny sposób w latach 80. Fedorowicz wyśmiewał „Dziennik telewizyjny”. Pytany, dlaczego znowu pokusił się o taką parodię, odpowiada, że obserwuje nasilenie kłamstwa i propagandy.
Czy to możliwe, że Krzysztof Ziemiec nie widzi, w czym bierze udział?
Jacek Gasiński, były korespondent TVP w Moskwie, nie wierzy, że Ziemiec czyta przed kamerami coś, z czym się absolutnie nie zgadza.
Dlatego Ziemiec zrobił coś, co wyglądało na akt desperacji, by udowodnić, że ma swoje zdanie. 21 października 2016 roku opublikował w dodatku do „Rzeczpospolitej” „Plus Minus” tekst pt. „Dobra zmiana hoduje tępych koniunkturalistów”. Podsumowywał w nim rok rządów PiS. I zakwestionował sporą część tego, co pokazuje od niemal roku w „Wiadomościach”. „Nastąpił szturm ludzi związanych z władzą na lukratywne i wpływowe stanowiska (zjawisko tzw. Misiewiczów) – co gorsza, wielu polityków rządzącej partii nie widzi w tym nic złego. Czy w ten sposób działać powinno ugrupowanie obiecujące realną zmianę, także etyczną?” – pisał Ziemiec. A dalej zauważał: „Władza woli otaczać się ludźmi niedouczonymi, ale pokornymi, gotowymi bezrefleksyjnie wykonywać polityczne zlecenia. W pochodzących ze »starego rozdania« pracownikach widzi tylko wrogów, którzy będą stawiać tylko opór »dobrej zmianie«”.
Pojawiły się uwagi, że Krzysztof Ziemiec próbuje tym tekstem ratować swój wizerunek. „Rozczarowałem się. Bo hucznie zapowiadanym tekstem Ziemiec idzie jeszcze o krok dalej w kopiowaniu peerelowskiej propagandy. Parafrazując słynny pezetpeerowski slogan: »Socjalizm – tak, wypaczenia – nie«, wraca na ścieżkę »Polityki« z lat 70., która martwiąc się problemami Gierka i jego ekipy, zainicjowała akcję »dobry fachowiec, ale bezpartyjny« – napisał w „Gazecie Wyborczej” Jacek Żakowski, publicysta „Polityki”.
Są jednak tacy, których Ziemiec swoim tekstem przekonał. – To ważny gest. Nie można walić w ludzi, którzy wykonują takie gesty – uważa Grzegorz Sroczyński, były dziennikarz „Gazety Wyborczej” (dziś Gazeta.pl).
– Tekst był odważny i prawdziwy. Czasem pisze się takie teksty, kiedy w człowieku coś pęknie, czasem z pobudek czysto koniunkturalnych. Nie mam pojęcia, co powodowało Krzysztofem Ziemcem, ale wierzę w jego szczere intencje – zapewnia Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”.
Jakie są więc prawdziwe poglądy Krzysztofa Ziemca na politykę i dziennikarstwo? On sam nie chce o tym rozmawiać. – W obecnej sytuacji nie chcę się wypowiadać ani tłumaczyć. Cokolwiek bym powiedział, zostanie wykorzystane przeciwko mnie. Pracuję w takich warunkach, jakie są. Nie jestem żadnym szefem ani prezesem, więc nie będę się za nich tłumaczył. Ja już nawet o pogodzie wolę się nie wypowiadać. Nie jest łatwo – tymi słowami Ziemiec odmawia spotkania.
PRZEGAPIŁ DOBRY MOMENT?
– A co on ma powiedzieć? Że ma rodzinę, trójkę dzieci i musi co miesiąc przynieść pieniądze? Stara się utrzymać tak długo, jak się da – mówi były dziennikarz TVP.
– Ma skoczyć ze skały? – pyta retorycznie Amelia Łukasiak.
Wieloletni dziennikarz TVP, który pracował z Ziemcem: – Krzysiek chodzi jak zbity pies. On wcale nie ma silnej pozycji w „Wiadomościach”. Tam rządzi Marzena Paczuska. Dla szefostwa Ziemiec jest splamiony wcześniejszą pracą w „Wiadomościach” dla zdrajców ojczyzny. A dla reszty Polaków propagandystą. Idzie na kompromisy, ale nic nie zyskuje, tylko traci. Nie ma ruchu.
Z relacji dziennikarzy, którzy jeszcze niedawno obserwowali pracę Ziemca w „Wiadomościach”, wynika, że rzeczywiście nie jest zaangażowany w kształtowanie programu. – Robi tylko tyle, ile zrobić musi. On nigdy nie wtrącał się w pracę dziennikarzy przygotowujących materiały. Bardziej przygotowuje się do rozmów, które nadawane są po „Wiadomościach” – opowiada jeden z byłych dziennikarzy „Wiadomości”.
Inny dziennikarz, który zna Ziemca: – On wiedział, że zmiany nastąpią, ale nie przypuszczał, że aż tak dalekie. Czekał, jak będzie się rozwijała sytuacja. I przegapił dobry moment, gdy mógł odejść.
WSZĘDZIE BY SOBIE PORADZIŁ
Ci, którzy rok temu stali z nim na scenie jako finaliści konkursu Dziennikarz Roku, chwilę się zastanawiają, gdy pytam ich o Krzysztofa Ziemca. Nie chcą go urazić. – Dawanie twarzy „Wiadomościom” kompromituje. Ale uważam, że jest w tym wartość, iż zostali w tych mediach jeszcze ludzie tacy jak Ziemiec. „Wiadomości” są obecnie tak nieporadnie robione, że aż śmieszne. Ziemiec, jeżeli jest konserwatystą, musi sobie zdawać sprawę z tego, że ten program robi źle sprawie, za którą stoi – ocenia Grzegorz Sroczyński. – Myślę, że on ma wielki dylemat, a sytuacja z czasem staje się dla niego coraz trudniejsza – dodaje.
– Każdy powinien sam sobie odpowiedzieć na pytanie, czy można dawać twarz obecnym „Wiadomościom”. Ja wcale nie uważam, że każdy powinien rzucać tam pracę, bo ludzie znajdują się w różnych sytuacjach. Ja obecnym „Wiadomościom” nie dałbym swojej twarzy – mówi Tomasz Sekielski, który do czerwca 2016 roku prowadził program „Po prostu” w TVP 1.
Konrad Piasecki z Radia Zet, który został Dziennikarzem Roku 2015, uważa podobnie: – Każdy doskonale widzi, co się tam dzieje, i każdy musi we własnym sumieniu sobie odpowiadać, czy to jest zgodne z jego poglądami i na tej podstawie podejmować decyzje.
„Pamiętam wydanie »Wiadomości«, w których uroczyście zakomunikowano powrót p. Ziemca na antenę po dłuższej nieobecności związanej z nieszczęściem, jakie go spotkało – pożarem – i koniecznością rehabilitacji. Mimo iż nie był fanem PO, miejsce w zespole »Wiadomości« na niego czekało, był serdecznie przyjęty z powrotem. I tak powinno być. Tym bardziej dziwi, jak teraz się zachowuje wobec dawnego zespołu i nas – dawnych widzów wiadomości. Wielu Polaków już nigdy nie będzie chciało oglądać żadnego programu informacyjnego, który poprowadzi ten człowiek” – napisał internauta na forum Wyborcza.pl.
– Polityka zostawia ślad na dziennikarzach, szczególnie wtedy, gdy dziennikarz w pewnych okolicznościach nie zaprotestuje i w porę nie odejdzie z pracy. W przyszłości Krzysztofa Ziemca może spotkać ostracyzm. Ale to profesjonalista. W „Wiadomościach” widać różnicę między nim a innymi prowadzącymi. Ktoś może jeszcze uznać, że Ziemiec jest do wykorzystania – podsumowuje Jacek Dąbała, medioznawca z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Magda Jethon należy do tych, którzy określają Ziemca jako postać tragiczną. – Krzysztof nie musiał się na to godzić. To świetny dziennikarz i wszędzie by sobie poradził – uważa Jethon.
Mariusz Kowalczyk