Dział: PRASA

Dodano: Grudzień 05, 2018

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Wydawcy przyznają, że nie każdą redakcję stać na konfrontację z władzą

Od lewej: Wojciech Cieśla, Wiesław Władyka, Bogusław Chrabota i Jarosław Kurski (kolaż: screen: Tvn24.pl, Youtube.com/PolitykaPL/Gazeta Wyborcza/Aleksandra Ślifirska)

Redakcja „Gazety Wyborczej” uznała, że to odpowiedni moment, aby poinformować czytelników o swoich problemach w relacjach z władzą – tak dziennikarze i wydawcy komentują list, który ukazał się na pierwszej stronie wtorkowego wydania dziennika.

Jarosław Kurski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego „GW” (Agora SA) napisał w tekście zatytułowanym „Nie damy się uciszyć”, że jego redakcja nie ulegnie szantażom w postaci kolejnych pozwów i procesów wytaczanych „GW” przez polityków, organy administracji i spółki skarbu państwa. Jego zdaniem domagając się usunięcia siedmiu tekstów z „GW” i dwóch z „Newsweeka” Narodowy Bank Polski „chce zamknąć usta pięciorgu dziennikarzom”. Redaktor uważa, że działania prezesa NBP Adama Glapińskiego to „cenzura, której zakazuje konstytucja, i element strategii nękania mediów. Przypomniał też o problemach z uzyskaniem informacji od administracji publicznej oraz brakiem rządowych reklam i ogłoszeń w „wolnych mediach”. Na koniec zapewnił: „będziemy odkrywać to, co władza chciałaby przed Wami ukryć. Nie damy się uciszyć”.

Na Facebooku redakcja „GW” stworzyła otwartą grupę „Jestem przeciw cenzurze”. Do środowego popołudnia dołączyło do niej ponad 500 osób.

Na drugiej stronie wtorkowego wydania „GW” opublikowano zestawienie 19 spraw sądowych wytoczonych gazecie od 2015 roku przez partię rządzącą i kontrolowane przez nią instytucje.

- Chcieliśmy poinformować czytelników, że mimo ogromnej presji, pod jaką się znajdujemy, nie ulegniemy żadnym szantażom i nadal będziemy wykonywać naszą dziennikarską misję. Nasi czytelnicy to świetnie rozumieją, o czym świadczy masa głosów poparcia i solidarności, które otrzymaliśmy - mówi Jarosław Kurski w rozmowie z „Presserwisem”.

"Gazeta Wyborcza" czuje się stłamszona

Zdaniem Wiesława Władyki, członka zarządu Polityki, wydającej tygodnik „Polityka”, w „GW” uznano, że to odpowiedni moment, aby podzielić się z czytelnikami problemami, jakie ją dotknęły.

- Czytelnicy słyszą o cenzurze i atakach na dziennikarzy, ale mogą nie wiedzieć o rzucaniu mediom kłód pod nogi, jak np. w kwestii pieniędzy z reklam i ogłoszeń ze spółek skarbu państwa, czy problemów z kolportażem. Kurski i jego redakcja postanowili powiedzieć czytelnikom, że sytuacja jest poważna. Liczą, że otrzymają od nich wsparcie, także wtedy, gdy przyjdzie czas, aby protestować - podkreśla Władyka.

Podobnie uważa Andrzej Andrysiak, wydawca "Gazety Radomszczańskiej" (Mepress sp. z o.o.). - „GW” czuje się stłamszona przez władze i chciała o tym głośno powiedzieć.

Wojciech Cieśla z „Newsweeka” (Ringier Axel Springer Polska), który został kilka dni temu wezwany przez policję w sprawie jednego z tekstów, popiera przesłanie listu "GW". Dodaje jednak, że tego typu akcje nie poskutkują. – Teraz mamy taką sytuację, że krytyczne teksty, nieważne czy są prawdziwe, czy nie, od razu spotykają się z pozwami. Po co? Po to, żeby na Nowogrodzkiej pokazać, że się zareagowało – komentuje.

Nękanie może zniszczyć niejedną gazetę

Dorota Kania, redaktor naczelna Telewizji Republika, skomentowała na Twitterze: „Jarosław Kurski pisze o cenzurze - chodzi o pozwy sądowe ws. publikacji. Zapomniał biedaczek, że pozwy sądowe GW i A. Michnika przez całe lata były bronią na przeciwników. Na tak, punkt widzenia zależy jednak od punktu siedzenia”.

Wiesław Władyka podkreśla, że także „Polityka” czuje presję ze strony władzy. - Jesteśmy w gronie nielicznych tytułów, które kłują władzę i przez to są przez nią atakowane. Bardzo wiele redakcji słabszych wizerunkowo, o mniejszym zasięgu i mocy ekonomicznej może nie wytrzymać zawieruchy kolportażowej, ale też problemów z uzależnieniem od władzy, szykan personalnych oraz kosztownych i męczących spraw sądowych. Takie nękanie może zniszczyć niejedną gazetę lub spowodować autocenzurę bądź wstrzemięźliwość w ujawnianiu prawdy - uważa Władyka.

Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” (Gremi Media): - Nie mam relacji z władzą, nie czuję więc żadnej presji - twierdzi i dodaje: - Wniosek NBP jest próbą wprowadzenia bocznymi drzwiami cenzury prewencyjnej i nigdy nie będzie na to mojej zgody. Dalej będziemy pisać o powiązaniach prezesa Adama Glapińskiego z Markiem Chrzanowskim, niezależnie od wszystkich zakazów.

Solidarność mediów potrzebna jak nigdy

List podpisany przez Jarosława Kurskiego jest skierowany do czytelników „GW”, choć problemy z naciskami władzy ma znacznie więcej redakcji.  

- Nasz tekst, to reakcja na próbę cenzury w wykonaniu szefa NBP Adama Glapińskiego. Nie wykluczamy wspólnej akcji z innymi tytułami, które podobnie jak my rozumieją misję naszego zawodu, która polega na pokazywaniu tego, co władza chciałaby ukryć, przypominaniu o tym, o czym chciałaby zapomnieć, i odkłamywaniu tego, co chciałaby zakłamać. Uważamy, że dziś solidarność mediów potrzebna jest jak nigdy dotąd - zaznacza Jarosław Kurski.

Andrzej Andrysiak twierdzi, że rozważyłby przystąpienie do wspólnej akcji z „GW”,  ale pod warunkiem, że jej przekaz byłby jasny. - Czym innym jest stanąć w obronie wolności słowa, a co innego wziąć udział w akcji wymierzonej w rząd. W takiej raczej niewiele redakcji wzięłoby udział. Jednak wiele redakcji dostaje pozwy i ma problemy, więc jeśli cel będzie wspólny, to wydawcy w to wejdą - analizuje Andrysiak.

(PAZ, KW, 05.12.2018)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.