Poniedziałkowe spotkanie będzie testem dla rządzącej partii, ale też dla naszego środowiska
Robert Feluś, redaktor naczelny "Faktu" (fot. materiały prasowe Ringier Axel Springer Polska)
Piątkowy #DzienBezPolitykow, przeprowadzony w różnej formie przez wiele liczących się mediów, był swego rodzaju zimnym prysznicem dla rządzącej partii, której zamarzyło się ograniczenie swobody pracy dziennikarzy w Sejmie pod pozorem zadbania o większy komfort naszych koleżanek i kolegów, sejmowych sprawozdawców. Ale przecież nie o komfort dziennikarzy chodziło politykom PiS!
Prawo i Sprawiedliwość w sprawie pracy dziennikarzy w Sejmie zachowuje się jak człowiek, który rzuca zapałkę w stóg siana i jest mocno zdziwiony, że się pali jak cholera. Chciałby ten ogień ugasić, tylko nie za bardzo wie, jak to zrobić. Stąd inicjatywa spotkania organizowana „na wariackich papierach”, w sobotnią noc.
Chcę wierzyć, że to nie była tylko PR-owa zagrywka, obliczona na taki efekt: „Kto nie przyjął zaproszenia, sam sobie jest winien. My chcieliśmy rozmawiać”.
Dobrym skutkiem nocnej inicjatywy marszałka Stanisława Karczewskiego będzie spotkanie z mediami w poniedziałek. Ale równie dobrze można było je zapowiedzieć i zorganizować w normalny sposób, bez tej sobotniej akcji w nocy. Testem dla rządzącej partii będzie poniedziałkowe spotkanie z przedstawicielami mediów w sprawie warunków pracy dziennikarzy w Sejmie. Będzie też testem dla naszego środowiska, czy w tak fundamentalnych kwestiach, jak prawo mediów do relacjonowania pracy polityków, potrafimy mówić jednym głosem. Spotkanie to będzie miało sens tylko wtedy, gdy do rozmów z członkami parlamentarnych prezydiów usiądą, obok szefów mediów, najważniejsze w tej kwestii osoby, czyli sprawozdawcy sejmowi. To oni wiedzą najlepiej, jak powinna wyglądać ich praca na Wiejskiej i czym się może skończyć wprowadzenie nowych zasad. Nie przypominam sobie, by reporterzy sejmowi z Faktu i Fakt24.pl żalili mi się na obowiązujące tam do tej pory warunki pracy.
Politycy rządzącej partii boleśnie przekonali się w ten weekend, czym może się skończyć wypchnięcie mediów na sejmowe obrzeża. W tej sytuacji za smartfony złapała opozycja. Chyba nigdy wcześniej nie było na Wiejskiej tylu czujnych kamer.
Robert Feluś