Zachowanie PWPW wobec "Newsweeka" może być próbą tłumienia krytyki prasowej
Redakcja "Newsweek Polska" (Ringier Axel Springer Polska) w oświadczeniu informuje, że jest "zaskoczona i zszokowana" tym, iż Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych doszukuje się ideologii w pytaniu przesłanym przez tygodnik. Organizacje monitorujące wolność mediów zwracają uwagę, że nieudzielanie odpowiedzi przez PWPW może być niezgodne z prawem.
Michał Krzymowski, dziennikarz "Newsweek Polska", skierował do PWPW prawie 40 pytań w związku z przygotowywanym przez niego tekstem do tygodnika. W odpowiedzi zarząd spółki wydał oświadczenie, że zawiesza "współpracę z gazetami wydawanymi przez Ringier Axel Springer i będzie ignorować wszelkie próby pozyskiwania informacji przez dziennikarzy tego wydawcy". Firmie nie spodobało się szczególnie pytanie o osoby z władz PWPW, które "uczęszczają na poranne bądź popołudniowe msze święte". Zdaniem PWPW to pytanie jest próbą "nękania" i "stygmatyzacji osób wierzących".
Zdaniem Tomasza Lisa, redaktora naczelnego "Newsweek Polska", jedno pytanie stało się dla PWPW wymówką, aby nie odpowiedzieć na inne. - Odmawiając udzielenia informacji, PWPW łamie prawo. Pytania były zasadne, a korzystając z pretekstu, jakim było jedno z kilkudziesięciu pytań, odmówiono odpowiedzi na całą resztę. Z pomocą prawicowych mediów PWPW rozpoczęło nagonkę na redaktora Michała Krzymowskiego. Ani redakcja, ani dziennikarz nie dadzą się zastraszyć - zapewnia Tomasz Lis, dodając, że artykuł Krzymowskiego ukaże się w następnym numerze tygodnika.
Michał Krzymowski nie chce rozmawiać o sprawie, odsyłając do opublikowanego wczoraj oświadczenia całej redakcji "Newsweek Polska". Napisano w nim, że tygodnik zajął się tematem PWPW "z powodu bardzo poważnych zarzutów pracowników tej spółki" związanych m.in. z "podejrzeniami o negatywne działania zarządu PWPW". "Newsweek" zaznacza, że dziwi go inwencja "w wymyślaniu rzekomych intencji i dopisywaniu ideologicznego tła do naszych działań". "O wiele prostsza, transparentna, uczciwa i praktyczna byłaby po prostu merytoryczna odpowiedź na nasze pytania, bez angażowania w to strony publicznej spółki i mediów" - pisze redakcja.
Zdaniem Zbigniewa Lazara, prezesa agencji PR Modern Corp., PWPW popełniło błąd w komunikacji z tygodnikiem. Jego zdaniem na pytanie Krzymowskiego spółka mogła odpowiedzieć, np.: "Od czasu obalenia komunizmu nie prowadzimy danych dotyczących wyznania naszych pracowników". - Niepotrzebnie dali się wciągnąć w dyskusję, może komuś puściły nerwy. Gdy dochodzi do zalążku kryzysu, a z takim mamy do czynienia, najlepiej działać w białych rękawiczkach - mówi Lazar.
Organizacje monitorujące wolność mediów w Polsce zaznaczają, że decyzja PWPW o ignorowaniu dziennikarzy RASP może być niezgodna z prawem prasowym i ustawą o dostępnie do informacji publicznej. - Komunikat, że spółka będzie ignorować wszelkie próby pozyskiwania informacji przez dziennikarzy tego wydawcy, może naruszać ustawę o informacji publicznej. Spółka może wnioskować o sądowy zakaz pisania o sobie, ale nie powinna wydawać takiego komunikatu - mówi Wiktor Świetlik, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP. Krytycznie ocenia jednak pytanie Krzymowskiego. - Nie rozumiem przyczyn, dla których redakcja wchodzi w intymne, religijne sprawy pracowników spółki. Może to budzić uzasadnioną nieufność i niechęć współpracy ze strony spółki - uważa Świetlik.
Zdaniem Dominiki Bychawskiej-Siniarskiej z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka decyzja PWPW może być niezgodna z prawem prasowym. - Ograniczanie dostępu do informacji jest groźne, może podpadać to pod tłumienie krytyki prasowej, zakazane w polskim prawie prasowym - podkreśla Bychawska-Siniarska.
PRZECZYTAJ TEŻ: Co biuro prasowe PWPW odpowieda na nasze pytania?
(JM, 22.07.2016)