Współpracownik Biełsatu w ramach protestu zaszył sobie usta
Kanstancin Żukouski, niezależny białoruski dziennikarz z Homla i współpracownik nadającej z Polski telewizji Biełsat, zaszył sobie usta na znak protestu przeciwko nękaniu go przez białoruskie władze.
Żukouski okaleczył się po tym, jak został kolejny raz skazany „za nielegalną produkcję medialną” - poinformował Polską Agencję Prasową Michaś Janczuk z Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy. Dziennikarz ma zapłacić grzywnę w wysokości 7,5 mln rubli białoruskich (ponad 1,4 tys. zł). Żukouski został ukarany grzywną już po raz szósty w tym roku, co oznacza, że łącznie ma zapłacić ponad 50 mln rubli białoruskich (prawie 10 tys. zł). Władze zarzucają mu, że pracuje jako dziennikarz dla zagranicznych mediów bez wymaganej akredytacji. Władze Białorusi od początku istnienia Biełsatu odmawiają mu akredytacji i nie godzą się na rejestrację jego biura w Mińsku.
- Jesteśmy w stanie zapłacić za niego te grzywny, ale on nie chce. Zaparł się. Dzisiaj nasz szef informacji będzie z nim rozmawiał w tej sprawie – mówi Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor Biełsat TV. - Być może to drastyczne zachowanie Kanstancina Żukouskiego zwróci uwagę na to, że stosowane są tam dotkliwe represje – dodaje Romaszewska-Guzy.
Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy podliczyło, że w ub.r. dziennikarze na Białorusi byli skazywani za „za nielegalną produkcję medialną” 28 razy. - W tym roku wszystkie kary nakładane były w Homlu. To wynika raczej z gorliwości tamtejszych lokalnych urzędników - zauważa Andrzej Poczobut, korespondent "Gazety Wyborczej" na Białorusi.
(IKO, MAK, PAP, 18.04.2016)