Gdy nienawiść odbiera rozum
Wojciech Czuchnowski (fot. Agora SA)
Dowiedziałem się właśnie, że Stowarzyszenie Dziennikarzy PiS (zwane dla niepoznaki Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich) przyznało Piotrowi Stasińskiemu i mnie, antynagrodę „Hieny Roku”.
Ustanowiona przed laty „Hiena” miała być przestrogą dla mediów, które łamią standardy dziennikarskie i etyczne zasady zawodu. Dostawały ją głównie brukowce, w pogoni za sensacją często przekraczające granice przyzwoitości. „Hiena” miała piętnować takie zachowania.
Kilka lat temu SDP zostało przejęte przez grupę pracowników prawicowych mediów i bardzo szybko stało się nieformalną przybudówką Prawa i Sprawiedliwości. A „Hiena” służy odtąd za bicz na ideowych wrogów prawicy. Nominowano do niej Cezarego Łazarewicza z „Newsweek Polska” za tekst o ojcu braci Kaczyńskich czy Grzegorza Hajdarowicza, nowego właściciela „Rzeczpospolitej”.
W tym roku padło na nas. Napiętnowani zostaliśmy za „lekceważące wypowiedzi dotyczące zatrzymanych w Państwowej Komisji Wyborczej dziennikarzy, którzy pełnili tam swoje obowiązki.” Jest to więc absurdalna kara za publicystyczną opinię, do której każdy dziennikarz ma prawo.
Gdy 20 listopada 2014 r. w trakcie okupacji PKW policja zatrzymała dwóch dziennikarzy, Piotr Stasiński miał wątpliwości, czy faktycznie wykonywali oni tam tylko swoje obowiązki i czekał na rozstrzygnięcie sądu. Sąd dziennikarzy uniewinnił. Ze Stasińskim polemizowali inni dziennikarze „Wyborczej”. był to spór jakich wiele
Ale o co chodzi ze mną? - pytałem nerwowo szukając w archiwum owych „lekceważących wypowiedzi” lub choćby takich, które by tak można zakwalifikować. Minęło niedużo czasu, a ja czegoś podobnego nie pamiętałem. Znalazłem wreszcie komentarz, pisany kilkanaście godzin po incydencie z zatrzymaniem dziennikarzy. Ale deklarowałem w nim, że „chętnie przyłączę się do protestu [przeciwko zatrzymaniu dziennikarzy] i podpiszę list w tej sprawie”. Zwracałem tylko uwagę, że Telewizja Republika (bo to jej reportera zatrzymano w siedzibie PKW) nie broniła kolegów z TVN, atakowanych przez kibolstwo na Marszu Niepodległości. „Jeżeli więc reporter Republiki został niesłusznie zatrzymany, należą mu się wyrazy środowiskowego wsparcia i solidarności. Na razie jednak, ta solidarność działa tylko w jedną stronę.” - pisałem, a komentarz nosił tytuł „Solidarność z niesolidarnymi”. Żadnego przejawu lekceważenia tam nie było.
Wszystko wskazuje na to, że jury z SDP tak bardzo chciało mi dowalić, że z rozpędu przypisało mi wypowiedzi, których nigdy nie wygłaszałem.
Mam więc karę za inne grzechy wobec tego towarzystwa, na czele z cyklicznym przeglądem prawicowych „szczujni” , który daję w Wyborczej.pl.
Mimo ewidentnej pomyłki nie będę skarżył do sądu ludzi, którym nienawiść zamula mózgi i odbiera zdolność logicznego myślenia. Nie są tego warci.
Nie „odetnę się” też w stalinowskim stylu od Stasińskiego.
Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć.
(31.01.2015)