Dział: PUBLIC RELATIONS

Dodano: Listopad 28, 2013

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Paweł Trochimiuk żąda przeprosin i zadośćuczynienia od wiceprezesów ZFPR

Zarząd Związku Firm Public Relations ukarał agencję Partner of Promotion naganą. W odpowiedzi prezes tej agencji żąda przeprosin i zadośćuczynienia. Sprawę ma rozstrzygnąć rada Związku.

W najnowszym wydaniu tygodnik „Wprost” ujawnił, że zarząd Związku Firm Public Relations udzielił nagany agencji Partner of Promotion. Wezwał ją do złożenia wyjaśnień w związku z przetargiem Ministerstwa Środowiska na przygotowanie i realizację kampanii informacyjnej dotyczącej zmian klimatu, a także na obsługę PR warszawskiego szczytu klimatycznego COP-19. Zarząd ZFPR uznał, że agencja swoją ofertą naruszyła przepisy prawa o ochronie konkurencji, rażąco zaniżając cenę za swoje usługi.
Agencja Partner of Promotion wygrała przetarg ceną 34 tys. zł (m.in. za prowadzenie biura prasowego, obsługę dziennikarzy podczas warszawskiej konferencji, działania w serwisach społecznościowych). W przetargu uczestniczyło jeszcze sześć agencji - ich ceny wahały się od 219 tys. zł do ponad 500 tys. zł. W kryterium ceny zwycięska agencja zdobyła 50 pkt. Za koncepcję prowadzenia kampanii i koncepcję wsparcia działań akcji Zielona Sznurówka łącznie otrzymała 18 pkt.
Oprócz agencji Pawła Trochimiuka swoje oferty złożyły jeszcze cztery agencje należące do ZFPR. Były to: Profile - za cenę zdobyła 3,73 pkt, a w dwóch pozostałych kryteriach łącznie 44,5 pkt, Fleishman Hillard - odpowiednio 3,51 pkt i 21 pkt, Grayling Poland- 3,1 pkt i 17 pkt, Glaubicz Garwolińska Consultants – 7,86 pkt i 13,36 pkt.
W przetargu startowały też agencje spoza ZFPR: Tomo Group – odpowiednio 4,54 pkt i 11 pkt oraz Testa Communications – 3,65 pkt i 8 pkt.
- Zarząd Związku ma obowiązek zająć się każdym wnioskiem złożonym przez agencję będącą jego członkiem, stąd nasze pismo do agencji Partner of Promotion – mówi Joanna Delbar, wiceprezes ZFPR. Na pismo to zareagował Paweł Trochimiuk, który swoją odpowiedź przesłał zarządowi i prezesom agencji należących do ZFPR. Według niego zarząd nie miał prawa udzielić nagany jego agencji, bo według statutu może ją jedynie upomnieć. Podważa też prawo członków zarządu (Joanna Delbar, Norbert Ofmański i Julia Kozak) do wypowiadania się w imieniu Związku w sytuacji, gdy nie ma on prezesa (Rafał Szymczak zrezygnował z tej funkcji na początku października br.).
– Nasza oferta ma minimalne koszty zewnętrzne, a więc wynagrodzenie 34 tys. zł za sześć tygodni pracy przy takiej kampanii, jakiej dotyczył przetarg, to raczej jedno z najwyższych, a nie najniższych wynagrodzeń na rynku – uważa Paweł Trochimiuk. Jego zdaniem osoby, które podpisały naganę, świadomie działają na niekorzyść jego osoby, jego firmy, a także całej branży i łamią przepisy o ochronie konkurencji. Zażądał przeprosin i zadośćuczynienia finansowego. – Jeśli do końca miesiąca nie zostanę przeproszony, złożę pozwy, zawiadomienia do prokuratury i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – grozi Trochimiuk.
Członek zarząd ZFPR Norbert Ofmański jest przekonany, że wiceprezesi, którzy podpisali się pod dokumentem skierowanym do Trochimiuka, wciąż stanowią zarząd, którego on jest kuratorem do czasu wyboru nowego prezesa. Nie chce komentować całej sprawy i informuje, że została skierowana do rady Związku. Pytany, czy nie ma konfliktu interesów w tym, że pod naganą podpisała się Julia Kozak, która jest prezesem agencji Fleishman Hillard biorącej udział w spornym przetargu, mówi, że nagana została udzielona kolegialnie. Zarząd nie ujawnia też, z czyjej inicjatywy zajął się sprawą, ale podkreśla, że nie na wniosek Fleishman Hillard.
Bogdan Biniszewski, przewodniczący rady ZFPR, potwierdza, że rada ma zamiar zbadać i rozstrzygnąć sprawę, ale nie podaje żadnego konkretnego terminu. – Mamy wewnątrz naszej organizacji odpowiednie procedury i będziemy działać zgodnie z nimi – mówi jedynie.
Żadna z agencji biorących udział przetargu ministerstwa nie oprotestowała jego wyniku. – Zastanawialiśmy się nad tym, ale po konsultacjach z prawnikami uznaliśmy, że nie ma do tego podstaw prawnych – mówi Rafał Szymczak, prezes Profile. – Nie mam powodu, żeby się nie zgadzać się z zarządem ZFPR - dodaje Szymczak.
Katarzyna Ziemska, prezes agencji Testa Communications, jest przekonana, że cena zaoferowana przez Partner of Promotion nie jest ceną rynkową. – Wątpię też, czy za taką cenę agencja jest w stanie zapewnić profesjonalną obsługę projektu – mówi Ziemska.
Z kolei Piotr Czarnowski, prezes First PR, mówi, że jeśli za takie pieniądze Partner of Promotion rzeczywiście zrealizuje profesjonalny projekt, to powinna dostać ekonomiczną nagrodę Nobla. Zwraca uwagę, że oferowanie zaniżonych cen jest już powszechną praktyką w branży PR. – Biorąc pod uwagę dostępną specyfikację, wyceniłbym tę usługę na 70-100 tys. zł, ale tak naprawdę to tylko i wyłącznie agencja decyduje o tym, za ile pracuje - analizuje Czarnowski.
Ryszard Solski, prezes Solski Burson-Marsteller, nie zgadza się z tym, że agencja oferująca niską cenę nie zdoła przeprowadzić profesjonalnej kampanii PR. – Na Zachodzie duże, silne agencje często oferują niskie ceny, kiedy zależy im na pracy czy to dla prestiżowego klienta, czy prestiżowej kampanii – uważa Solski. (JS)

 

(28.11.2013)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.